Żądanie

499 4 0
                                    

- Czujesz?

- Hm?

- Przecież bije normalnie.

Władek, który już przysypiał, podniósł głowę i zerknął spod przymrużonych powiek na profil Darka. W ciemności rozróżniał tylko kontury twarzy, jednak nikłe światło latarni z ulicy odbijało się też od szklistych oczu i łez spływających po szczeciniastym policzku. 

Westchnął i mocniej przytulił się do Darka, opierając głowę o jego skroń. Poruszył też dłonią, która spoczywała na jego piersi partnera, co okazało się kiepskim pomysłem. Poczuł, jak Darek zaczyna się trząść pod wpływem niekontrolowanego płaczu. Starał się zachować ciszę, zakrywając usta dłonią, lecz nie był w stanie całkowicie opanować szlochu.

Odkąd dowiedział się, że już nigdy nie zagra na boisku, noce stały się cholernie nieznośne. Człowiek zostawał sam na sam ze swoimi myślami i nawet bliskość Władka w żaden sposób nie pomagała. Nienawidził tego, że za każdym razem rozklejał się w łóżku. Że obarczał starszego mężczyznę swoimi problemami. Że tak naprawdę był bezsilny wobec choroby. Że nie mógł powstrzymać natłoku myśli, które podsuwały mu najczarniejsze scenariusze.

Jednak wszystkie te przyziemne sprawy - konsekwencje zatajenia diagnozy przed klubem, utrata stałych dochodów czy nawet obawa przed rozstaniem z Władkiem (w końcu kto by się wiązał na lata z nieodpowiedzialnym facetem, który za chwilę może zostać bankrutem?) - nie były dla niego takim ciosem, jak sam fakt tego, że już nigdy nie wróci do sportu. Poświęcił tyle lat na to, co kochał nad życie, a jego cholerne serce musiało zniszczyć tę pasję. Nigdy nie nazywał piłki nożnej pracą, więc jej utrata bolała znacznie bardziej.

Kiedy to sobie uświadomił, jego ciałem wstrząsnęły jeszcze silniejsze spazmy. Władek zaniepokoił się nie na żarty. Już całkowicie rozbudzony zapalił nocną lampkę i ujął w dłoniach wykrzywioną w grymasie, załzawioną i zaczerwienioną twarz partnera.

- Boże drogi, Darek... - Władek pocałował go, a potem odjął jedną rękę od jego policzka i zaczął gładzić go po włosach - Zrobiłbym wszystko, by cię wyleczyć, gdybym wiedział jak. Obiecuję ci, dowiemy się, co z tą operacją, ale na razie musisz się oszczędzać. Wolę, gdy śpisz w naszym wspólnym łóżku niż na oddziale kardiologii. Nie chcę cię widzieć w stanie krytycznym w szpitalu. To jeszcze nie wyrok...

Jemu samemu zbierało się na płacz, widząc reakcję Darka. Ten zaś łkał jak małe dziecko, nie chcąc i nie potrafiąc pogodzić się z nową rzeczywistością. Władek nawet nie wiedział, jak mu pomóc. Nie wchodziły w grę żadne ckliwe frazesy, czułe słówka czy zapewnienia o poprawie stanu zdrowia i powrocie na boisko. Nie potrafił samego siebie o tym przekonać, a co dopiero Darka.

- Dla mnie jest - wysyczał przez zęby i usiadł na krawędzi łóżka. Oparł łokcie o kolana, wpatrując się zamglonym wzrokiem w podłogę. Przycisnął kąciki oczu kciukami, chcąc opanować łzy. - Tyle lat... Tyle lat, rozumiesz? I wszystko psu w dupę...

Władek usiadł koło partnera i objął go ramieniem - ten jednak nie zareagował na dotyk.

- Poradzimy sobie - szepnął i pocałował skroń mężczyzny. - Pieniądze to nie wszystko, zdrowie jest najważniejsze. Jesteś przecież...

- Co ty pieprzysz?! - Darek zdenerwował się i poderwał się z posłania. Otarł szybko twarz i wściekły krzyknął na Władka. - Co mnie obchodzą teraz pieniądze czy to cholerne zdrowie?! Wiesz, co mnie najbardziej boli?!

Darek ryknął na niego nie w złości, a w ogarniającej go bezradności. Jakby miał nadzieję, że Władek powie coś, co obróci diagnozę o 180 stopni. Jakby podświadomie liczył na to, że zaraz usłyszy od niego "nie no, to taki żart był, fakt, trochę okrutny, ale w zasadzie to masz końskie zdrowie".

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz