Baryton

184 5 0
                                    

Taki +15-16 ten rozdział.

***

Dzień dobry.

Zwykłe, niezobowiązujące „dzień dobry", którym zawsze uracza się sąsiadów. Nic specjalnego, prawda?

No chyba że wypowiedziane takim głosem. Niskim. Nieco zachrypniętym. Być może spracowanym.

Jasne, speszył się, bo pomylił adresy, ale głęboki głos tego mężczyzny również nie pomagał w powrocie na ziemię.

Odpalił samochód i podjechał pod właściwy dom. Portfel, kluczyki, okulary przeciwsłoneczne...

Matko kochana, jeżeli to był jego normalny głos, to co się działo, jeśli go modulował? Jak brzmiały jego krzyki? Jak się śmiał? W jaki sposób opowiadał bajki swojemu synowi (bo, zdaje się, ten chłopak obok niego był z nim spokrewniony)? Mógłby pracować w radiu z takimi warunkami. I może rzeczywiście tym się zajmował.

A szepty? Słowa wypowiadane prosto do ucha ukochanej kobiety... O-osoby? Mruczenie w kark o poranku, ledwo po przebudzeniu, przesuwając dłońmi po pier... po klatce piersiowej drugiej połówki. Jej imię wypowiadane (wykrzykiwane?) jak mantra w chwilach uniesień, przerywane niestarannymi pocałunkami, z palcami mocno zaciśniętymi na JEGO barkach, paznokciami wrzynającymi się w skórę...

- Darek, na co ty czekasz?

Zamrugał, wyrwany z transu. Roma pochylała się przez okno, z biustem niemalże wypływającym ze skąpego kostiumu. Nie zwrócił jednak na to uwagi. Odpiął pasy i bez słowa wysiadł z samochodu.

Masz Romę, pomyślał. Po co ci skandale z gejowskim wątkiem w tle? Pieniądze, kariera, przykrywka w postaci pięknej modelki. A tobie się jeszcze chce fantazjować o ledwo poznanym facecie. Sąsiedzie! W dodatku heteroseksualnym, skoro miał syna.

Daj sobie spokój, człowieku. To, że ma fantastyczny głos nie sprawi, że od razu pójdziesz z nim do łóżka albo będziecie parą. Odrobinę szacunku do samego siebie, naprawdę...

***

- Może jakieś urozmaicenie następnym razem?

- To znaczy?

- Na przykład zamiast ciągle powtarzać moje imię i „o boże", to może byś mi wyrecytował jakiś wzór fizyczny? Ciekawe, czy skutek byłby taki sam...

Władek zaśmiał się szczerze i zmierzwił palcami lekko kręcone włosy partnera. Ten natomiast mruknął coś niezrozumiałego, poddając się dotykowi, i przekręcił się na bok tak, by lepiej widzieć od niedawna znajomą mu twarz.

- No, to jakimi formułami mnie uraczysz? – Darek pochylił się nad uśmiechniętym szeroko mężczyzną i zaczął trącać go nosem, obdarzając go co chwilę małymi pocałunkami. – Tylko takimi, wiesz, trudnymi i długimi. Żebym miał trochę czasu, bo mimo wszystko kilka sekund mi nie starczy, aż tak mnie to nie kręci.

- Dobrze – Władek zarzucił ręce na szyję partnera. – Co sobie Pan życzy? Wzór na prędkość grupową fali czy funkcję rozkładu Maxwella? A może coś z termodynamiki fenomenologicznej. Na przykład zmianę entropii gazu doskonałego? Co wybierasz?

- Wszystko – Darek objął go w pasie, nie przestając całować. – Biorę wszystko, ciebie całego... Z całym twoim ciałem, z tą twoją inteligencją i doktoratem, wkurzaniem się na pracę, głosem rasowego...

- Co ty masz z tym moim głosem, hm? Kolejny raz się nad nim rozwodzisz – Władek przerwał na moment, gdy Darek wpił się w jego usta. – No, o co ci chodzi?

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz