Trójkąt

254 4 2
                                    

Niegłupio by było przeczytać/przypomnieć sobie rozdział pt. Powroty, bo są do niego małe odniesienia.

***

– Jaki plan na jutro?

Władek siedział w podkurczonymi nogami na kanapie, opierając się o Darka. W dłoni obracał lampkę czerwonego wina, przed nim walały się papiery i dokumenty, które obiecał sobie przejrzeć przed snem, ale jakoś się do tego nie kwapił. Szczerze wątpił, aby ruszył je choćby kijem, skoro alkohol w połączeniu z wyczerpaniem materiału działał tak rozluźniająco.

– Będę trochę zabiegany – odparł Darek, biorąc do ręki kieliszek Władka i podpił z niego. – Najpierw kardiolog i badania, pewnie potrwają ze trzy, może cztery godziny. Potem szybko Józka zgarnąć na wywiad i podpisanie umów w związku z reklamami... Właśnie, muszę je jeszcze porządnie przeczytać, bo wczoraj tylko na nie zerknąłem. A wieczorem będę rozmawiał z trenerem, bo coś kręci z tym młodym, co go niedawno wypatrzyłem. Także w domu będę jakoś późno, bo nawet nie liczę na to, że to spotkanie się szybko skończy. Pewnie będziemy drzeć mordy na siebie, już nie raz tak było...

– Byleby do rękoczynów nie doszło – mruknął Władek i odebrał alkohol partnerowi. – Te twoje leki na serce nie zdziałają cudów, jeśli nie przystopujesz, wiesz?

Darek westchnął zirytowany i sięgnął po swoją lampkę wina, stojącą na stoliku:

– Nie praw mi kazań...

– Darek, ja się tylko o ciebie martwię – Władek zmienił pozycję i oparł się o sofę. Położył brodę na ramieniu młodszego mężczyzny i kontynuował. – Ja już się nasiedziałem w szpitalach jako pacjent. Nie zamierzam teraz zamieniać się rolami.

– A może ja bym chciał sobie tak poleżeć z tydzień albo dwa...

– Błagam cię, nawet tak nie żartuj.

– No już, dobra... – Darek poczuł, jak Władek nieco się spina, słysząc o szpitalu, więc objął go i przyciągnął do siebie. – Koniec tematu. Ty mi lepiej powiedz, jak to wygląda z tą twoją konferencją jutro?

– Siedzę tam cały dzień, o piętnastej mam wystąpienie. Raczej nie wyrwę się wcześniej, bo muszę jeszcze zbajerować kilku inwestorów, żeby nam dali jakieś granty czy dotacje.

– Obyś ich za bardzo nie zbajerował... – odparł Darek z lekkim uśmiechem.

Słysząc to, Władek odsunął się od niego i sprzedał mu kuksańca w bok.

– Że niby po części oficjalnej każdy będzie się do każdego przystawiał? – mężczyzna uśmiechnął się i dolał im obu wina. – Proszę cię... Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć spotkanych naukowców, którzy są gejami.

– A skąd o tym wiesz? Z autopsji?

Władek zerknął podejrzliwie na Darka, którego kąciki ust drgały, jakby ten próbował powstrzymać śmiech.

– Nabijasz się ze mnie, co? – wstał z kanapy, biorąc w dłoń niedopity alkohol, i obrócił się w stronę rozbawionego partnera. – Dla twojej wiadomości, tak, o jednym wiem z autopsji, ale to dla ciebie żadna nowość. A z całą resztą po prostu się kiedyś za dużo wypiło i rozwiązały się nam języki.

– Mam nadzieję, że tylko w metaforycznym sensie...

– W moim przypadku tak – Władek zawahał się i wziął łyk wina. – A co do reszty to nie byłbym taki pewny... Konferencje najczęściej są grzeczne tylko do końca oficjalnej części, a potem to już, no... W każdym razie dużo się widziało.

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz