Tylko we dwoje

212 5 3
                                    

Warto przeczytać moje końcowe notatki do rozdziału „Czerwone wytrawne", ponieważ pojawia się w nim canon dotyczący Darka i warto go sobie przypomnieć.

***

- Władek?

Nic. Cisza.

- Władek?!

Znów bez odzewu. Jedynie odgłosy prysznica.

Cholera, chyba jednak będzie musiał się podnieść.

Jednak za dużo zjadł na kolację. Trzy kanapki, dwa jajka na twardo, resztki sałatki z wczoraj i spory kawałek sternika Róży dały się we znaki żołądkowi, przez co teraz czuł się niesamowicie ciężki. Ale zrobi to, podniesie cztery litery z łóżka, choć cholernie mu się nie chciało...

I weźmie laptopa. A nuż Władek się skusi...

Drzwi łazienki na szczęście nie były zamknięte. Gdy przekroczył próg, zrozumiał, dlaczego Władek mu nie odpowiadał. Nie dość, że brał prysznic, to jeszcze coś tam sobie nucił pod nosem – pewnie Bowiego, bo cóż innego. Zapukał więc delikatnie w szklane drzwi, co nieco przestraszyło Władka. Odgarnął z oczu przydługie już kosmyki i przesunął skrzydło.

- Coś się stało? – zapytał zdziwiony. – Drugi raz chcesz się myć?

- Nie, nie – powiedział szybko, a zaraz potem wskazał na laptopa, którego trzymał pod pachą. – Chciałem Ci tylko coś pokazać.

- A, no dobra – Władek wyciągnął rękę w stronę ręczników. – Podaj mi mój. Ten żółty. I mów, co tam znalazłeś.

- Trzymaj – powiedział, podając partnerowi ręcznik. – Co robisz za dwa tygodnie w weekend?

- Chyba nie mam nic zaplanowane – odparł, z zawziętością wycierając włosy. – Kajtek jedzie z Sabiną do Jastrzębiej Góry, więc odpada nam wspólny obiad. Do pracy może tylko będę musiał coś porobić, ale to w zasadzie norma. A co?

Darek położył laptopa koło umywalki i nacisnął klawisz. Ich oczom ukazała się strona internetowa pełna zdjęć urokliwych, sielskich krajobrazów.

- Dawno już razem nigdzie nie byliśmy, więc wypad za miasto dobrze by nam zrobił – zaproponował Darek, bacznie obserwując reakcję partnera. – Na przykład taka agroturystyka. Cisza, spokój. Wiocha zabita dechami, ale nie do końca, bo można i w jeziorze popływać, i na koniach pojeździć...

- Lubię grzebanie w ziemi – przerwał mu Władek, gdy skończył już maltretować swoje włosy i zajął się ciałem. – Ale ostatnio u rodziców w ogrodzie mam aż nadto tego kopania, pielenia, grabienia i cholera wie czego jeszcze. Może znajdźmy coś w środku natury, ale bardziej... cywilizowane.

- Na to też jestem przygotowany – Darek pstryknął palcami, wyraźnie zadowolony z siebie, i nacisnął klawisz. – Co powiesz na taką willę? Na Grouponie teraz spore zniżki na ich dwuosobowy apartament, szkoda by było nie skorzystać. Pokój z widokiem na las, możliwość korzystania z krytego basenu, jacuzzi i sauny, dodatkowo oferują zabiegi kosmetyczne. To nie czas na wycieczki, więc obłożenia pewnie nie będzie. A, jest tylko jeden mały problem – trochę słaby zasięg.

- To nie problem, to największa zaleta.

- I ty to mówisz?

- Mam takie urwanie głowy w robocie, że przyda mi się weekend bez telefonu i laptopa – odparł Władek i podszedł do złożonych na kupkę ubrań. – Tylko powiedz mi, ile ta przyjemność nas wyniesie.

Tego Darek obawiał się najbardziej. Władek liczył każdy grosz i przekonanie go do wydania większej ilości pieniędzy na przyjemności graniczyło z cudem. Niezależność (obok racjonalności i wściekłości) miał na drugie, dlatego samo to, że za jego leczenie zapłacił Darek, a w dokumentach nie był wpisany jako właściciel mieszkania, było dla niego wystarczająco stresujące. Darek miał absolutny zakaz fundowania mu drogich prezentów, a o niespodziankach nawet nie chciał słyszeć. Weekendowy wypad za miasto niebezpiecznie zbliżał się do granicy zdrowego rozsądku Władka...

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz