Że facet z facetem?

399 12 0
                                    

– Młody dzisiaj przychodzi.

Darek odwrócił się do rozwalonego na sofie Władka, który ze znużeniem przerzucał programy w TV. Zakutany pod szyję kocem, z poczochranymi włosami i cieniami pod oczyma nie sprawiał wrażenia gotowego na rozpoczęcie kolejnego, pięknego dnia, nawet jeśli to była sobota, a nie znienawidzony poniedziałek.

Tymczasem Darek miał zgoła inne nastawienie. A przynajmniej takie było, zanim Władek nie oznajmił mu o rodzinnej schadzce ojca z synem. Nie żeby przeszkadzał mu Kajtek – dawno już sobie wyjaśnili wszelkie niesnaski, pogadali jak facet z facetem, między nimi nie było żadnych nieporozumień. Tyle że o odwiedzinach zazwyczaj dowiadywał się kilka dni, nie godzin przed. Poza tym w portfelu miał już dwa bilety do teatru na spektakl, o którym Władek jęczał mu już od kilku miesięcy. Darek nie spodziewał się, że wejściówki sprzedadzą się w takim tempie, więc zanim cokolwiek załatwił, minęło trochę czasu. Jednak w końcu mu się udało – trzeci rząd, środkowe miejsca. Już widział swojego partnera, który niemalże trzęsie się z zachwytu i nie może usiedzieć w miejscu. Już olał pies to, że on sam nigdy za teatrem nie przepadał. Jednak jeżeli był on dla Władka czymś, bez czego trudno byłoby mu żyć, to był gotów się poświęcić, a nawet więcej – autentycznie cieszyć się z tego typu rozrywki.

Dzisiaj chciał mu zrobić niespodziankę. Zaczęliby od lekkiej kolacji w domu, potem Darek wyjąłby bilety, a Władkowi zaświeciłyby się na ich widok oczy. Wyobrażał już sobie, jak jego partner całuje go namiętnie dziękując za ten jakże wspaniały prezent. Był pewien, że jeszcze przed spektaklem wylądowaliby w łóżku albo co najmniej pod prysznicem, jeżeli pozostałoby im mało czasu do wyjścia. Następnie poszliby na przedstawienie, które nawet Darek oklaskiwałby na stojąco, a na koniec wróciliby do domu i, kto wie, może do rana by nie zasnęli, zajęci sobą nawzajem...

Taki był plan, a...

... A wyszło jak zwykle.

Darek mimo to spróbował szczęścia. Przeszedł z kuchni do salonu, gdzie Władek wciąż maltretował pilota, nie mogąc zdecydować się na jeden kanał. Darek usiadł na oparciu kanapy i zaczął bawić się sterczącymi na wszystkie strony czarnymi kosmykami partnera.

– A... – zaciął się już na samym początku. – A Kajtek nie mógłby przyjść do nas jutro albo...

– Nie.

Aha, no to koniec tematu. Tyle z rozmowy. Władek zdawał się nie przyjmować sprzeciwu, tryb „rodzinny" został już wdrożony, a Darek nie wiedział, jak go wyłączyć. Jednak stwierdził, że nie po to tak się namęczył z tymi biletami, żeby teraz przepadły. Zsunął się z oparcia na sofę, gdzie leżał Władek, uzyskując w zamian niezadowolone stęknięcie i burczenie pod nosem.

– Coś ty taki nadąsany, co? – Darek nie odpuścił włosom Władka, nadal obracał je między palcami.

Władek nie odpowiedział, wzrok miał nadal przykuty do ekranu telewizora. Darek, nie widząc żadnej reakcji ze strony partnera, objął go w pasie i zaczął całować w zagłębieniu między barkiem a szyją. Długo to jednak nie trwało, bowiem Władek wyrwał się z uścisku i z niezadowolonym westchnięciem podciągnął koc samą brodę.

– Zdurniałeś? – Władek kątem oka zerknął na Darka. – Jak ja się w pracy pokażę z takimi malinkami? Wszyscy będą się gapić, pytać, cholera wie, co jeszcze...

Darek widząc jego reakcję zawinął się z kanapy i stanął obok Władka, oparłszy ręce na biodrach. Mężczyzna nadal nie zwracał na niego uwagi, więc Darek bezceremonialnie wyrwał mu z dłoni pilota i wyłączył telewizor, za co został zmierzony od góry do dołu.

– Oglądałem!

– Przeskakiwałeś z reklamy na reklamę, to koło oglądania nie stało – skwitował. – A teraz nie zachowuj się jak rozkapryszony bachor, tylko mów, co się dzieje.

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz