A na początku było...

393 5 8
                                    


– Cześć, co ty tu robisz?

– Chciałbym uczcić w twoim towarzystwie wygraną inaugurację. Mam nadzieję, że nie odeślesz mnie z kwitkiem.

Władek osłupiał. Nie spodziewał się, że Darek tak szybko się tutaj pojawi po jego wyznaniu. Więcej, nie spodziewał się, że w ogóle go jeszcze zastanie. A tu proszę, niespodzianka – jak na razie całkiem przyjemna, biorąc pod uwagę nie tylko osobę, ale i wino, które ta osoba trzymała. Władek uśmiechnął się krzywo i zmrużył oczy:

– To nie żaden podstęp, co?

Darek zaśmiał się nerwowo i przestąpił z nogi na nogę.

– Nie, nie... – kostki na podjeździe okazały się zdecydowanie bardziej interesujące niż jego rozmówca, ale w końcu podniósł wzrok. – Mogę wejść?

– Tak, jasne, wchodź – Władek odsunął się od furtki i przepuścił piłkarza.

Po jego ciele rozlała się fala gorąca, a przecież alkohol wciąż był zakorkowany. Od lat nie czuł takiego podekscytowania. Nie wiedział, czy była to zasługa samego Darka, czy też nieudanego związku z Maćkiem. Mogło to przecież wynikać z tego, że ich stosunki od dłuższego czasu wypełnione były nieznośną monotonią, krzywdzącymi docinkami, kłótniami i zdradami Maćka. Mogło się też okazać, że desperacja Władka na zawiązanie kolejnej, nawet przelotnej relacji była tak wielka, że zadowoliłby się każdym facetem, który miałby na to ochotę.

Miał jednak cichą nadzieję, że to stojący na ganku młody mężczyzna wywołuje u niego przyjemne mrowienie, a nie chora tęsknota za Maćkiem i ciepłem jakiegokolwiek ludzkiego ciała.

Choć cieszył się z przyjścia Darka jak diabli, to czuł się przy nim trochę niekomfortowo. Szczególnie po wczorajszym wyznaniu. Miał wrażenie, że nawet nie wchodzi, ale bez pardonu wbiega z ubłoconymi buciorami w jego uporządkowane i nieskazitelne życie. Nie za bardzo widział siebie przebijającego się przez karierę piłkarską, Romę, medialny wizerunek i masę innych rzeczy, z którymi wcześniej nie miał styczności. Sądził, że w tym wszystkim nie ma miejsca dla zwykłego fizyka, ślęczącego pół życia nad raportami, a już tym bardziej dla geja z marnym życiem osobistym. Tak się po prostu nie dzieje i tyle, uniwersalnych zasad wszechświata na siłę zmienić się nie da.

A mimo to korciło go, żeby zaryzykować – tylko nie wiedział czy wynikało to z sympatii do Darka, czy raczej z aktu desperacji i braku jakiejkolwiek godności.

Zaczęły mu się pocić dłonie, jak jakiemuś rozentuzjazmowanemu nastolatkowi, który zaraz przeżyje swój pierwszy poważny pocałunek. Najchętniej wyrwałby Darkowi z rąk wino i wypił je duszkiem, tak... tak dla kurażu. Właśnie, dla kurażu.

Władek otworzył drzwi frontowe i zaprosił mężczyznę gestem do środka. Gdy ten przechodził, Władek poczuł delikatny zapach wody perfumowanej, która ostatnimi czasy kojarzyła mu się wyłącznie z nim. Pachniał morzem, ale też lasem, zdaje się, że sosnowym, i jeszcze glebą po deszczu...

Nie jest dobrze, pomyślał. Opanuj się, do cholery! Ile ty masz lat, żeby tak się zachowywać!? Zachciało ci się, kurwa, romansów z „hetero"...

Darek stał na środku korytarzyka, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, jakby był tutaj pierwszy raz. Raz po raz poprawiał uchwyt na butelce, wodząc nieśmiało wzrokiem we wszystkie strony.

Władek zupełnie sobie nie ufał – swoim ruchom, głosowi i reakcjom. Tyle że stać jak te sieroty też żaden z nich nie mógł. Odchrząknął więc i podszedł do Darka:

– Schłodzić?

– Nie, nie... – słowa starszego mężczyzny wyrwały go z zamyślenia. – Schowałem je do lodówki przed wyjściem.

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz