Czerwone wytrawne

150 4 0
                                    

Rozdział +16 ze względu na wulgarny język

***

- Gorzko! Gorzko! Gorzko! Łooooo!

Na sali rozległ się dziki okrzyk dobrze już podpitych gości weselnych. Co poniektórzy zachowywali resztki godności, śmiejąc się jedynie w głos i klaszcząc. Głównie były to kobiety oraz rodzina pary. Natomiast koledzy pana młodego mieli gdzieś konwenanse i dobre wychowanie. W końcu ich kumpel brał ślub, kolejny do odstrzału i nie było już odwrotu. Skoro miał się męczyć przez resztę życia, to niech chociaż coś z tego ma. Bo kobieta ładna, zgrabna... Oby pozwalała mężowi wychodzić na piwo, bo jeśli nie, to będzie skreślona.

Najgłośniej z całej zgrai krzyczał nowy pomocnik Powiśla. W rozchełstanej koszuli, bez krawata i rumieńcami na opalonej twarzy. Dwóch innych mężczyzn trzymało go pod boki, podświadomie bojąc się, że ten zaraz wyrżnie z impetem o podłogę. Potrafił utrzymać już tylko względny pion, dlatego spotkanie z pakietem wydawało się nader realne.

Kiedy para młoda odsunęła się od siebie, uśmiechając się lekko zażenowana, Darek wydał okrzyk zawodu.

- No weeeeźcie, jeszcze raz!

Kumple (najwyraźniej nieznacznie trzeźwiejsi od niego) zerknęli niepewnie po sobie i kiwnęli głowami. Tak, najwyższa pora, by coś zrobić z tym chlejusem, bo jeszcze chwila, a skończy pod stołem i tyle będzie z imprezy.

Darek nawet nie zarejestrował, gdy wyprowadzili go z restauracji. Posadzili na jakiejś ławeczce, zdjęli mu marynarkę i dali wodę. Tfu, obrzydlistwo! Gdzie jest wódka, do kurwy nędzy? Chciał się bawić, chciał tańczyć do rana i pić na umór, a ci tutaj...

- Darek, ochłoń trochę, co? - Krzysiek postawił mu pod nos szklankę wody. - Daj se na wstrzymanie i ogarnij się. Pij to i nie marudź. A zaraz coś zjesz, bo łoisz na pusty żołądek i aż przykro na to patrzeć.

Darek mruknął coś niezrozumiałego, ale (z trudnościami) spełnił prośbę przyjaciela. Wylał sobie pół zawartości szklanki na gołą klatę, lecz nic sobie z tego nie robił. Ogólnie wyglądem nie napawał optymizmem, ani tym bardziej zachowaniem.

- Zapytałbym cię, ile wypiłeś - rzekł Krzysiek, wkładając do ust papierosa. - Ale pewnie już dawno straciłeś rachubę. Ale może mi chociaż powiesz, czy mieszałeś.

- No... Trochę - wychrypiał Darek i wyciągnął rękę w kierunku mężczyzny. - Daj bucha.

- Przecież ty nie palisz - Krzysiek zaciągnął się papierosem, lecz zaraz potem wyciągnął go z ust i podał kumplowi. - Masz, żebraku. Na zdrowie. Tylko mi się nie uduś na weselu.

Darek sięgnął po niedopalonego fajka. Rzadko palił. W zasadzie tylko wtedy, kiedy porządnie się upije - tak jak dzisiaj. Normalnie tego gówna do ust by nie włożył, jednak w połączeniu z alkoholem nikotyna nawet mu smakowała. Był jeszcze jeden składnik, który działał w tym składzie zatrważająco dobrze.

Myślenie. O wszystkim. A przede wszystkim o przyszłości i związkach.

To już drugie wesele w tym roku, a czerwiec ledwo się zaczął. Najpierw Tymek z Angelą, teraz Romek z Pauliną. Padali jak muchy! Coraz więcej dobrych chłopaków szło w nieznane, skąd nie było już odwrotu. I po jaką cholerę pakują się w takie układy. Nie lepiej byłoby wyszaleć się przed trzydziestką? Przystojni, wysportowani, z kasą i drogimi samochodami. Gdyby chcieli, to co tydzień zmienialiby laski...

Darek powtarzał sobie te farmazony w głowie, ale do żadnego z nich nie mógł się przekonać. Tak jak cała reszta drużyny śmiał się ze świeżo upieczonych mężów, jednak w głębi serca niemożliwie zazdrościł im ślubu. A nawet nie ślubu, a po prostu posiadania osoby, dla której było się całym światem.

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz