"Uwiodłem im syna"

220 6 0
                                    

- Cholera jasna, odbierz!

Władek łaził wte i wewte po salonie, kurczowo zaciskając pięść w kieszeni spodni. Od godziny próbował dodzwonić się do Darka, ale bez skutku. Ściskało mu żołądek ze zdenerwowania, najchętniej rozgoniłby to stado hien na ulicy, ale nie mógł się wychylać. Naraziłby nie tylko swoją prywatność, ale przede wszystkim wystawiłby im na pożarcie Darka.

Nie wytrzymał nawet minuty. Znowu wybrał ten sam numer i czekał. Będzie tak długo wisiał na telefonie, póki Darek nie odbierze. 

Przy siódmym czy ósmym sygnale stracił nadzieję, ale zanim zdążył się rozłączyć, usłyszał znajomy głos:

- Przepraszam, nie miałem jak odebrać...

- Boże kochany, Darek - Władek odetchnął z ulgą, jego wzrok mimo woli nieco się zamglił. - Proszę cię, następnym razem wyślij mi chociaż jakiegoś SMS-a, bo przecież ja nerwowo nie wytrzymam...

Władek poczuł, że właśnie w tym momencie schodzi z niego stres. Nogi miał jak z waty, dłonie nieco mu się trzęsły, po plecach spłynęła mu kropla zimnego potu. Przeszedł na kanapę, bo w przeciwnym razie pewnie padłby jak długi. Usiadł ciężko i odchylił głowę do tyłu, próbując złapać oddech.

- Władek, wszystko w porządku? Co się dzieje? - Darek dopytywał się zatroskany. - Uspokój się, to ja się będę z nimi użerał, nie ty, ani twoja rodzina, więc nie masz co panikować...

- Właśnie o to chodzi, że nie jestem w stanie ci pomóc - mruknął i rozmasował pulsujące skronie. - Jedyne, co mogę ci doradzić to to, żebyś nie wracał dzisiaj do mnie na noc. Do siebie zresztą też nie.

Po drugiej stronie zapadła cisza. Władek miał wrażenie, jakby wyganiał własnego partnera z domu - dla jego dobra, ale to w żaden sposób nie poprawiało sytuacji. Co innego jednak mógł zrobić? Jeśli go tu ściągnie, to te zasrane dziennikarzyny wykorzystają każdą okazję, by ich obu przydybać, przyłapać na gorącym uczynku i zrobić z tego aferę na całą Polskę.

Zrobił się z tego skandal na miarę najgorszej zbrodni. Jakby dopuścili się potrójnego zabójstwa, pedofilii i rozgrabienia Sanktuarium Maryjnego w Licheniu. I to wszystko w jeden dzień, w domu bożym!

A oni się tylko kochali i chcieli spróbować czegoś szalonego w oczach społeczeństwa - stabilnego związku. Dwóch, dorosłych mężczyzn - i tu właśnie pojawiał się szkopuł. Władkowi, po ostatnich akcjach, wydawało się, że ma jakieś niebotyczne wymagania wobec tego kraju. Pragnął jedynie mieć Darka przy sobie, nie obawiając się, że dostaną obuchem w głowę, bo szli obok siebie o kilka centymetrów za blisko.

Za młodu Władek wiele razy został zwyzywany od najgorszych. To jeszcze nie były czasy parad, większej i częstszej akceptacji (przynajmniej w dużych miastach), ani tym bardziej możliwości trzymania za rękę swojego chłopaka. Od czasu, gdy zaczął spotykać się z Darkiem, poczuł się, jakby znów miał te siedemnaście, może osiemnaście lat. I wcale nie było to miłe uczucie. Ponownie musiał się ukrywać, sprowadzać ukochanego po zmroku do domu, całować go przy zasłoniętych oknach i to najlepiej po ciemku, aby przypadkiem nikt nic nie zauważył.

Gdyby tylko Darek nie był tak rozpoznawalny. Albo chociaż prosperował w innych kręgach, gdzie odmienna orientacja nie była niczym wstydliwym. Wszystko byłoby wtedy prostsze, mogliby razem zamieszkać, a nie umawiać się po kryjomu. 

A teraz on sam wręcz wyrzuca Darka z domu. Sytuacja była patowa - gdzie, jak nie tu, miałby się podziać? Żadne hotele nie wchodzą w grę, nocowanie u rodziny Władka było ostatecznością - wiedział, że nie byłoby to dla Darka komfortowe. Pozostawali bliscy z drugiej strony, czyli państwo Janiccy.

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz