Niewierność

251 3 2
                                    

No dobra, styczeń odpada... W takim razie może luty? W jakiś weekend najlepiej, żeby miał pewność, że nie będzie musiał zostać po godzinach w pracy. Na początku miesiąca kiepsko to wygląda. Kolejne dni też nie za ciekawe... O, ale końcówka jeszcze niczym nie zabita.

- Darek!

Władek nie odrywał wzroku od ekranu komputera, wpatrując się w plan widowni. Szlag, wziąć pierwszy rząd delikatnie z boku czy może czwarty, ale za to pośrodku? Nie wiadomo, jak scena będzie rozłożona. Może im bliżej, tym bardziej będzie musiał zadzierać głowę do góry, by cokolwiek zauważyć? Ale w dalszych rzędach miał pewność, że ktoś przez cały czas będzie mu zasłaniał...

- O co chodzi?

Darek usiadł na kanapie i objął mężczyznę ramieniem, opierając głowę o jego bark. Mimo że dochodziła dwunasta, to wciąż był w piżamie. Władek zwlekł się z łóżka o jakiejś nieludzkiej godzinie (co w weekendowym zegarze biologicznym Darka oznaczało dziewiątą) i od rana grzebał przy komputerze. Jakby to nie mogło poczekać. Większej uwagi potrzebował wtedy jego partner niż ktokolwiek czy cokolwiek innego.

- Pójdźmy na "Koriolana" w lutym.

Władek absolutnie nie interesował się Darkiem, który kleił się do niego, a w zasadzie próbował ułożyć się na jego ramieniu, chcąc znowu zasnąć. Starszy mężczyzna w głowie miał tylko ten spektakl i wolne miejsca, których za chwilę mogło nie być. 

- Darek - mężczyzna potrząsnął ręką na tyle, że jego partner w końcu skupił wzrok na laptopie. - Pasuje ci w sobotę osiemnastego lutego o dziewiętnastej? Pierwszy czy czwarty rząd?

Darek mruknął coś pod nosem i ponownie wtulił się w jego bark. Prawą ręką odgarnął materiał białej koszulki i  objął go w pasie, dotykając skóry brzucha. Miał gdzieś teatry, kina czy drętwe wystawy w muzeach. Od sypialni dzieliło ich ledwie kilka kroków, a mimo to od pół godziny nie mogli do niej wrócić. Przecież była sobota, nikt nad nimi nie dyszał, mogliby spędzić cały dzień na wylegiwaniu się z przerwą na toaletę i zamówienie jakiegoś żarcia na wynos...

- No? - Władek zaczynał się już niecierpliwić. - To jak?

- A nie możemy tego załatwić jutro? - burknął i przymknął powiek. - Bilety nie sprzedadzą się tak szybko...

- Nie byłbym tego taki pewny - prychnął. - Ostatnio na "Hamleta" rozeszły się w dwa dni.

- No to poczekajmy do wieczora. A teraz wracajmy do łóżka...

- Dobra - Władkowi zaczynały puszczać nerwy. - Jeśli odpowiesz mi na moje pytania, to szybko zrobię rezerwacje i przyjdę do sypialni. 

Darek natychmiast otworzył oczy i palcem wskazał na ekran komputera.

- Te dwa - rzekł zdecydowanie, pokazując wolne miejsca w pierwszym rzędzie. - Data i godzina są super. Masz pięć minut, a potem chcę cię widzieć z powrotem w łóżku.

Darek wstał z sofy i, szurając kapciami, ruszył w kierunku sypialni. Władek zerknął zdziwiony na partnera. Musiał być naprawdę zdesperowany, skoro w takim tempie i tak stanowczo podjął decyzję. Nic tylko się cieszyć. To w takim razie, jeśli jego Darek jest dzisiaj tak ugodowy, to może od razu namówi go do zrobienia czekoladowego sufletu...

- Cztery minuty!

- Nie drzyj się, człowieku - mruknął do siebie, aby ten tego nie usłyszał, a potem odezwał się głośno, wstając zza laptopa. - Zarezerwowane, idę!

***

- Dobrze, że nie wzięliśmy miejsc w czwartym rzędzie. Patrz, jakie ustawienie sceny. W brodę bym sobie pluł, gdybym siedział wyżej.

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz