Serniczek

349 4 0
                                    


– No, jedzcie! Ostatnie dwa kawałki zostały, szkoda, żeby się zmarnowały.

Władek nie skończył jeszcze mielić resztek poprzedniego sernika, a już wyciągał ręce po następny. Darek zerknął sceptycznie na uśmiechniętego partnera. W przeciągu kilkunastu minut zdążył wsunąć trzy takie porcje i najwyraźniej nie zamierzał na nich zakończyć.

– Ja z chęcią jeszcze jeden przyjmę – z pełnymi ustami wybełkotał Władek i odwrócił się do Darka. – Będziesz też jadł?

– Nie, ja już podziękuję... – mruknął i z niepokojem spoglądał jak ciasto znika z talerzyka w zastraszającym tempie.

– Ale jak to? Zjadłeś tylko jeden kawałek – siedząca naprzeciwko nich Róża odłożyła filiżankę na szklany blat. – Nie smakuje ci?

– Nie, nie, wręcz przeciwnie, jest pyszny. Tyle że JA staram się trzymać formę...

Władek łypnął na niego spod byka, gdy usłyszał zaakcentowane słowo, i ostentacyjnie wpakował do buzi niemal za duży kawałek, żując go z trudem.

Kobieta westchnęła i wstała z krzesła, zbierając niespiesznie naczynia z ogrodowego stolika. Darek chciał pomóc w sprzątaniu, lecz Róża dotknęła jego ramienia i odrzekła:

– A ty się nigdzie nie ruszaj, poradzę sobie. Posiedźcie sobie, porozmawiajcie, w kuchni nie jesteście mi potrzebni.

Darek uśmiechnął się i opadł na krzesło – nie oponował, bowiem dwudaniowy obiad i deser dały się jego żołądkowi we znaki. Nie wiedział, czy lepiej będzie się ruszyć i trochę rozchodzić to rozleniwienie, czy może jednak pozostać na miejscu, by w brzuchu nieco się ułożyło.

Natomiast Władek najwyraźniej nie miał problemów z pochłanianiem kolejnych porcji. Pełny talerz zupy, dwa schabowe i pół blachy wypieków – i nic z tego nie było przesadą. Darek był pewien, że gdyby podstawiono jego partnerowi pod nos jeszcze jeden taki okrąglutki serniczek, ten nawet by się nie zastanawiał, tylko od razu wziąłby się do roboty.

Darek wyciągnął nogi przed siebie, złożył ręce na brzuchu i zapytał.

– A ty co? W ciąży jesteś?

– Z oczywistych względów szczerze w to wątpię.

– Weź nie żartuj... – obruszył się Darek.

– To nie zadawaj głupich pytań.

Nastała nieprzyjemna cisza, przerywana stuknięciami widelczyka o porcelanowy talerzyk. Darek miał wrażenie, że zaraz szlag go trafi, jeśli Władek nie przestanie wydawać tego irytującego dźwięku. Zaczął potrząsać nogą i obgryzać skórki wokół paznokci, lecz w końcu jego cierpliwość się wyczerpała.

– Możesz przestać? Kurwica mnie zaraz weźmie!

Władek z trzaskiem odłożył widelczyk na stół. Przełknął ostatni kawałek sernika i oblizał wargi.

– O co ci chodzi? Czepiasz się mnie dzisiaj, wszystko cię denerwuje. A ja za cholerę nie wiem dlaczego.

Darek przejechał dłonią po zaroście. Co miał mu powiedzieć? Jeżeli wyłoży wszystko jak kawę na ławę, to może już dzwonić do Józka, by ten go przenocował. Albo lepiej - przygarnął na czas nieokreślony, bo na swoje mieszkanie nie będzie mógł nawet spojrzeć z daleka.

Od czasu feralnego wypadku Władek raczej nie tryskał energią, aktywny tryb życia odszedł w odstawkę. Z początku wychudłe ciało zupełnie nie współpracowało z umysłem. Mężczyzna chciał niemal od razu wrócić do dawnej sprawności, ale okazało się to dla niego za trudne. Szybko dostawał zadyszki, nie mógł złapać oddechu, zdarzało się, że mdlał. Darek na niego nie naciskał, a wręcz hamował jego zapędy. Raz wrócił do mieszkania Józka bez zapowiedzi nieco wcześniej niż zwykle i zastał Władka w pełnym stroju do biegania, gotowego do popołudniowych ćwiczeń. Darek zrobił mu taką awanturę, że co bardziej ciekawscy sąsiedzi zatrzymywali się pod ich oknami, chcąc wyłapać szczegóły kłótni.

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz