Rozdział 4

76K 1.9K 720
                                    

- Cofnij się. - Podniosłam wysoko głowę, aby patrzeć prosto w jego cholernie piękne oczy. Drake był wysoki, co dość utrudniało mi sprawę. Na oko liczył jakieś sto dziewięćdziesiąt centymetrów. Czułam się jak krasnal, mając zaledwie sto sześćdziesiąt cztery. Jego włosy były w całkowitym nieładzie, a wzrok skupiony tylko na jednym punkcie. Na mnie. Klata blondyna działała na mnie rozpraszająco i co jak co, ale nie mogłam pozwolić sobie, aby przyłapał mnie na wgapianiu się w nią. Jednak najbardziej intrygowały mnie jego oczy. Ich błękit był w stanie przyćmić niejedną piękną i zapierającą dech w piersiach rzecz istniejącą na tym świecie. Mogłabym patrzeć w nie godzinami, gdyby tylko należały do kogoś innego.

- A jak nie to co? - Uniósł prawą brew do góry i spojrzał na mnie pytająco, cały czas nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Boże, jaki ty jesteś denerwujący. - Zacisnęłam ręce w pięści i przygryzłam wargę ze zdenerwowania.

- Nie rób tego. - Ton jego głosu stał się bardziej stanowczy.

- Czego mam nie robić?

Przysięgam, jeszcze nigdy w swoim siedemnastoletnim życiu nie spotkałam kogoś tak skomplikowanego, wkurzającego i zarazem seksownego jak on. Przebywanie w nim w jednym pomieszczeniu nie mogło się skończyć dobrze. Wzięłam głęboki wdech i w końcu spuściłam wzrok na ziemię.

Rozejrzałam się dookoła, zauważając, w jak okropnym stanie znajdowała się szatnia. Wszędzie walały się ręczniki, a w powietrzu roznosił się obrzydliwy zapach potu zmieszany z męskimi perfumami. Szare ściany wcale nie nadawały temu miejscu nawet odrobinę uroku.

Chłopak przez chwilę milczał. Wyglądało to tak, jakby w żaden sposób nie mógł się wysłowić. Jednak po chwili przejechał palcami po prawie zagojonej bliźnie na moim policzku i pchnął mnie na znajdującą się za moimi plecami ścianę. Z moich ust wydobył się cichy jęk. W pewnym momencie ręka blondyna zaczęła delikatnymi ruchami sunąć po mojej talii, a drugą przywarł do ściany. Był na tyle blisko, iż nasze ciała niemal na siebie napierały, a twarze stykały się. Czułam jego ciepły oddech przy moim uchu. Przez moje ciało przeszła fala gorąca. Nie wiedziałam, jak powinnam zachować się w tej sytuacji.

- Nie przygryzaj tej cholernej wargi, gdy na ciebie patrzę. - Szepnął mi prosto do ucha. Serce zaczęło mi walić jak nigdy dotąd, a oddech stawał się coraz szybszy i trudniejszy do opanowania. Moje nogi lekko drgały. Czułam, jakbym traciła kontrolę nad własnym ciałem, a wszystko to zawdzięczałam Drake'owi Mattersonowi- najprzystojniejszemu kretynowi na całej kuli ziemskiej.

- A ty mi nie rozkazuj. - Odpowiedziałam z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. - Mogę robić, co tylko mi się podoba.

- Nie możesz, skarbie. - Prawa dłoń blondyna znalazła się z boku mojej szyi.

- A to niby dlaczego? - Spojrzałam na niego pytająco i zaczęłam wyrywać się z jego uścisku, ale on nic sobie z tego nie robił.

- Bo mam ochotę wziąć cię tu i teraz. - Na jego twarzy pojawił się ten zadziorny uśmieszek, a w oczach można było ujrzeć dziwny błysk.

Nie, nie, nie! Nie będę twoją kolejną zabawką. Możesz o tym pomarzyć. A tak w ogóle, czy jeszcze niedawno nie mówiłeś, że nie jestem w twoim typie? Zastanów się nad sobą. Tak bardzo działasz mi na nerwy.

- Dupek! - Przeszyłam go złowrogim spojrzeniem, na co on tylko się uśmiechnął. Miałam ochotę wrzeszczeć jak mała dziewczynka. Drake Matterson był największym idiotą, jakiego udało mi się poznać.

To już i tak zaszło za daleko. Muszę to przerwać i to natychmiast. Nie chcę zrobić czegoś, czego będę żałować do końca życia. A daję wiarę, że przy nim wydarzy się to bardzo szybko.

- Chyba lepiej będzie, jak sobie pójdę. - Oznajmiłam i z prędkością światła wybiegłam z pomieszczenia. W myślach karciłam się za swoje zachowanie. Nie powinnam, dała dopuścić, abyśmy znaleźli się tak blisko siebie, ale faktem było to, że w jego obecności zupełnie straciłam kontrolę zarówno nad swoim ciałem, jak i umysłem. Działał na mnie w dziwny i niewytłumaczalny sposób. Nie chciałam być jego kolejną zdobyczą. Jednak on w jakiś sposób mnie pociągał i nawet sama przed sobą nie potrafiłam tego ukryć.

- Mia, tu jesteś! Szukaliśmy cię. - Spojrzałam na stojącego przed szkołą Willa, obok którego znajdowała się Clara z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy.

Czyli zniknęli razem. W sumie mogłam się tego domyślić. Na pierwszy rzut oka widać, że ciągnie ich do siebie, ale czy aby na pewno jest to dobre?

***

Drake:

Nadal stałem w szatni i wgapiałem się w pustą i niezbyt ciekawą ścianę, do której jeszcze przed chwilą przyciśnięta była szatynka. Nie potrafiłem zapomnieć o jej niebieskich oczach, o tym, w jaki sposób na mnie patrzyła. Chciałem się z nią pieprzyć, aż do utraty sił. Wiedziałem, że nie jest taka jak większość, że nie będzie uganiać się za mną, aby tylko poczuć mój dotyk i chyba to mnie w niej intrygowało. Była bystra, co można było zauważyć na pierwszy rzut oka, wredna i zarazem nieśmiała. Tak wiele cech w tak małej osóbce. Ręce drżały mi na samą myśl o niej, a serce łomotało, jakby zaraz miało wyskoczyć z mojego wnętrza. Chciałem wbić się w jej usta, poczuć jej smak i przekonać się, że nie była warta całego tego zachodu.

Drake ogarnij się chłopie! To tylko kolejna laska, która napatoczyła ci się na drogę. Wystarczy, że dobrze zagrasz i zaliczysz ją jak każdą poprzednią. Czas zabalować!

***

Od razu po przekroczeniu progu domu udałem się do swojego pokoju. Wygrzebałem z szafy biały podkoszulek, czarną skórzaną kurtkę i tego samego koloru spodnie, a zaraz potem udałem się do salonu, gdzie zastałem moich kumpli. Już od ponad godziny zajmowali się przygotowaniami do imprezy, której gospodarzem jak wiadomo, byłem ja. Gdy wszystko począwszy od alkoholu, a skończywszy na nagłośnieniu, było gotowe, można było zacząć imprezę.

- Jeszcze po jednym! - Krzyknąłem do kumpli i po chwili wbiłem się w usta, siedzącej na moich kolanach blondynki. Była naprawdę gorąca. Ściskałem jej jędrne pośladki i jeździłem dłońmi po jej ciele. Była zadowolona i chciała czegoś więcej. Tak samo, jak ja. Miałem ochotę na seks bez zobowiązań, ale coś mi nie dawało spokoju. Albo raczej ktoś.

- Stary, może już wystarczy? - Dylan próbował przekonać mnie, aby zakończyć już imprezowanie. Wmawiał mi, że próbuje się czegoś pozbyć, zapijając to alkoholem.

Dylanku, mam dziś zamiar zaruchać, więc z łaski swojej przestań mnie niańczyć.

ELOO!

I co myślicie o rozdziale?

Tak w ogóle już nie mogę doczekać się wakacji :/

To nic, miłego!

I do zobaczyska ludziska! <3

You're only mine. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz