Rozdział 27

45K 1.3K 348
                                    

Mia:

Jego powalające usta, niczym letni powiew wiatru musnęły skórę na moim czole. Blondyn przejechał dłońmi po moich włosach i zbliżył do nich swoją twarz. Czułam na sobie jego przyśpieszony oddech i wsłuchiwałam się w niego jak w najpiękniejszą melodię, jaką kiedykolwiek usłyszałam. W tamtym momencie pragnęłam, aby niebieskooki został ze mną na zawsze, aby nigdy mnie nie zostawiał. Wiedziałam, że moje marzenia oddalone były od rzeczywistości, w której żyłam na co dzień, ale nie przestawałam wierzyć, że kiedyś mogą się spełnić.

- Żegnaj, Mia. - Szepnął prawie niesłyszalnie i nie mówiąc już nic więcej, zaczął się oddalać. Stałam jak wryta, nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że wszystko właśnie się skończyło. Nie byłam zła, czy też zrozpaczona, byłam wkurwiona na to, jak właśnie mnie potraktował.

Nie tylko ty masz prawo do decydowania, kiedy to wszystko dobiegnie końca. Nie myśl sobie, że będę tak tu stać i czekać, aż w końcu przestaniesz być takim dupkiem. To też moja historia, Drake.

I nie patrząc na nic ani na nikogo, ruszyłam za chłopakiem. Każdy kolejny i zbliżający mnie do niebieskookiego krok, wykonywałam z coraz to większą pewnością siebie. Straciłam panowanie nad swoim ciałem i zdrowym rozsądkiem. Dałam się ponieść chwili i emocjom, które przepełniały mnie od środka. Szłam prosto przed siebie z głową uniesioną do góry, jak gladiator idący na walkę, którą jest pewien, że wygra. Jednak ja nie byłam pewna swojej wygranej i mimo to, chciałam zaryzykować.

- Drake! - Krzyknęłam tak głośno, że przebywający na korytarzu ludzie, spojrzeli w moim kierunku. Nie interesowało mnie, co o mnie pomyślą, ani czy zaczną mnie uspokajać. Chciałam wykrzyczeć mu prosto w twarz, co tak naprawdę o nim myślę.

Zatrzymaj się, palancie.

Pomimo moich krzyków, chłopak nie zatrzymał się, a przyśpieszył, jak gdyby chciał jak najszybciej stąd uciec. Jego zachowanie coraz bardziej doprowadzało mnie do szału. Zacisnęłam pięści i zatrzymałam się, mając przed sobą widok oddalającego się i znikającego za pobliską ścianą blondyna.

- Nienawidzę cię, idioto! - Wrzasnęłam po raz ostatni i westchnęłam z poirytowania. Stałam tam przez kolejne dwie minuty, nie mogąc wykonać najdrobniejszego ruchu. Wzięłam głęboki wdech i zbierając w sobie wszystkie siły, ruszyłam w kierunku wyjścia.

Chciałam zapomnieć o wszystkim, co miało jakikolwiek związek z Drak'em Mattersonem. Jego błękitne oczy, roztrzepane blond włosy, silne ramiona, mocno zarysowana szczęka i malinowe usta, tamtego dnia stały się dla mnie przeszłością, a związane z nim wspomnienia kulą u nogi. Gdy tylko pojawiał się w moich myślach, skręcało mnie od środka, a moje wnętrze paraliżował ból i złość. Żałowałam wspólnie spędzonych chwil i tego, że jako jednemu z niewielu oddałam mu część swojego serca, które teraz rozpadło się na milion małych kawałków.

***

3 tygodnie później

- Mia, obiad! - Krzyk mojej mamy, wyrwał mnie z popołudniowej drzemki. Przetarłam zaspane oczy i przewróciłam się na prawy bok. Spojrzałam na stojący na komodzie zegar, który wskazywał piętnastą i chcąc nie chcąc zaczęłam się podnosić. Wychodząc z pokoju, zatrzymałam się przy stojącym w korytarzu dużym lustrze. Spojrzałam w jego taflę, napotykając wzrokiem postać niskiej szatynki z podkrążonymi oczami i rozczochranymi na wszystkie strony włosami.

Mimo to, że spałam przez cały dzień, nic więcej nie robiąc, wyglądałam jak wrak człowieka. Nie poznawałam samej siebie. Chciałam obudzić się z tego koszmaru i wrócić do czasów przed poznaniem palanta, którego imienia obiecałam sobie już nigdy więcej nie wymawiać.

You're only mine. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz