Rozdział 31

41K 1.1K 197
                                    

No i po dłuższej przerwie wleciał kolejny rozdział. Miłego czytania! :)

Mia:

Po godzinnej jeździe zatrzymaliśmy się przed jedną z niewielkich restauracji na obrzeżach miasta. Nie weszliśmy jednak do środka, gdyż blondyn wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić w zupełnie innym kierunku. Byłam ciekawa miejsca, do którego planował mnie zabrać. Miejsca, w którym nigdy wcześniej nie był z nikim innym. Cieszyłam się, bo znaczyło to, że jestem dla niego ważna i naprawdę zależy mu na tym, co między nami jest.

Przez chwilę szliśmy w zupełnej ciszy, ale mimo to nie czułam się ani trochę skrępowana. Cieszyłam się faktem, że wreszcie jesteśmy razem i to w zupełności mi wystarczało.

Nie miałam najmniejszego pojęcia, czego mogę się po nim spodziewać. Niebieskooki był typem chłopaka, którego zachowania nigdy nie byłam w stanie przewidzieć. Zawsze robił to, czego najmniej się spodziewałam, ale nie przeszkadzało mi to. Jako jeden z nielicznych potrafił mnie zaskoczyć tak, że na mojej twarzy w najmniej oczekiwanym momencie pojawiał się uśmiech. Byłam mu za to naprawdę wdzięczna.

- Dokąd idziemy? - Przerwałam panującą między nami ciszę i spojrzałam na skupionego chłopaka. Mimo ostatnich dni nadal wyglądał nieziemsko przystojnie. Jego włosy były odrobinę dłuższe niż zazwyczaj, a na jego twarzy znajdował się kilkudniowy zarost, przez który wyglądał na nieco starszego.

- Wszystkiego się zaraz dowiesz. - Uśmiechnął się łobuzersko i zerknął na mnie kątem oka, na co moje ciało zareagowało falą przyjemnych ciarek. Lubiłam czuć jego wzrok na sobie, wzrok, który budził we mnie tyle sprzecznych i zarazem fascynujących uczuć. Blondyn działał na mnie jak magnes. Przyciągał mnie, kiedy tylko miał na to ochotę, a ja nie byłam w stanie nic z tym zrobić.

- No dobra. - Odparłam i przygryzłam wargę, chcąc odgonić od siebie niechciane myśli. Nawet w takiej sytuacji, jaką była nasza pierwsza wspólna randka, nie mogłam zapomnieć o tym, co dolegało niebieskookiemu. Pragnęłam, aby czas, który z nim spędzałam, nigdy nie dobiegł końca, aby nasze wspólne chwile dłużyły się w nieskończoność. Jednak to były tylko marzenia, które diametralnie odbiegały od zaistniałej rzeczywistości.

Czułam, jak szorstka dłoń chłopaka z każdym kolejnym krokiem lekko się poci. Domyślałam się, że pomału zbliżamy się do celu. Byłam ciekawa tego, co za chwilę zobaczę, ale milczałam, mając nadzieję, że blondyn wytłumaczy mi, dlaczego zabrał mnie właśnie w to miejsce i powie, co jest w nim wyjątkowego.

Zaczynało się ściemniać. Lekki powiew wiatru rozwiewał moje włosy na wszystkie możliwe strony, a ja za nic nie mogłam ich uporządkować. Drake, zauważając mój problem, zatrzymał się i puścił moją dłoń.

Zdjął z mojego nadgarstka czarną gumkę i zaczął zbierać moje włosy do kupy. Gdy to mu się udało, związał je niechlujnie i uśmiechnął się pełen dumy.

- Tak też ci ładnie. - Pocałował mnie w czoło i wbił swoje nieziemskie spojrzenie wprost we mnie. Kochałam chwile, w których to robił. Chwile, w których liczyłam się dla niego tylko ja.

Posłałam mu lekki uśmiech. Chłopak położył ręce na mojej talii i przysunął mnie do siebie. Czułam, jak moje serce wyrywa się z mojego wnętrza, jak jego głośne bicie jest w stanie usłyszeć każdy znajdujący się nieopodal nas. Jednak my byliśmy tam sami. Tylko ja i najprzystojniejszy, a zarazem najbardziej wkurzający chłopak pod słońcem. Wbiłam swój wzrok w jego błękitne tęczówki, mając nadzieje, że blondyn czuje się w tej chwili tak samo, jak ja, że jego serce jest nie do opanowania. Położyłam swoje ręce na jego karku, czując równocześnie, jak jego przyśpieszony oddech muska skórę na moim czole. Byłam niemal pewna, że moje nogi zaraz odmówią mi posłuszeństwa. Były miękkie jak z waty i uginały się pod ciężarem mojego ciała.

Nie czekając ani chwili dłużej, Drake złączył swoje malinowe usta z moimi. Najpierw jego pocałunki były delikatne, od czasu do czasu przerywane przygryzaniem mojej dolnej wargi, lecz z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej zachłanne, pełne pożądania i namiętności. Nasze języki toczyły ze sobą brutalną walkę o dominację, walkę, którą mogło wygrać tylko jedno z nas. Oderwaliśmy się od siebie dopiero po dłuższej chwili, nie mogąc opanować swojego oddechu. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i przytulił tak mocno, jak nigdy wcześniej. Oparł swoją brodę o moją głowę i cicho wyszeptał:

- Kocham cię.

Czułam, że jego słowa są szczere, że jestem dla niego tak samo ważna, jak on dla mnie. Byłam tak bardzo szczęśliwa, mając go przy sobie, iż w tamtym momencie cały otaczający mnie świat stracił dla mnie najmniejsze znaczenie.

- Ja ciebie też. - Odparłam i zadarłam swoją głowę do góry, chcąc jeszcze raz tego wieczoru spojrzeć w jego szatańskie oczy.

Kącik ust nastolatka podniósł się lekko do góry, a w jego oczach pojawił się tajemniczy błysk. Wyglądał na szczęśliwego.

- Jesteśmy na miejscu. - Poinformował po krótkiej chwili i poluźnił swój uścisk. Rozejrzałam się dookoła, napotykając wokół nas dużą ilość drzew oraz ciągnący się w nieskończoność las.

- Więc chciałeś zaprowadzić mnie właśnie tu? Do lasu? - Zapytałam lekko zbita z tropu.

- Nie las jest tu ważny, tylko to, co jest w jego głębi. - Odpowiedział najnormalniej w świecie, chwytając mnie tym samym za rękę.

Ufałam mu i wiedziałam, że jeśli mnie tu zabrał, to miejsce to skrywa w sobie tajemnicę, o której chce mi powiedzieć. Nie wiedziałam, czym ona może być i jak straszna bądź nie, może się okazać, ale pragnęłam się o tym przekonać.

***

Nie puszczając swoich rąk, weszliśmy w głąb lasu. Przez kolejne pięć minut szliśmy prosto przed siebie jedną ze znajdujących się tam ścieżek. Drake ani przez chwilę nie wahał się nad swoimi krokami, co znaczyło, że dobrze znał ten teren i już nieraz tu był. Ufałam mu bezgranicznie i byłam w stanie pójść za nim, dokąd by tylko chciał.

- Daleko jeszcze? - Zapytałam po chwili, zauważając, że na dworze coraz bardziej się ściemnia.

- To tutaj. - Odparł i kiwnął głową w kierunku stojącego przed nami budynku. Był to średniej wielkości dom z drewnianych bali, gdzieniegdzie obrośnięty bluszczem. Wyglądał na opuszczony i zaniedbany. Dziwiło mnie to, że niebieskooki wybrał właśnie takie miejsce. Na swój sposób było tu pięknie, lecz zarazem przerażająco. Poczułam lekkie ciarki przebiegające wzdłuż mojego kręgosłupa, które po chwili mimowolnie zanikły.

- Dlaczego jesteśmy akurat tutaj? - Przełknęłam zastygłą w moich ustach ślinę i spojrzałam na twarz Drake'a, która nagle wydała mi się dziwnie obca.

You're only mine. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz