Lekko wstawiony, ale za to cholernie nabuzowany złością zacząłem rozglądać się za szatynką. Nigdzie jej nie było, co jeszcze bardziej wyprowadzało mnie z równowagi. Przez głowę przechodziły mi najgorsze obrazy, w których ten sukinsyn dotyka jej drobnego ciała i robi jej krzywdę. Na same te myśli poczułem dziwne ukłucie po lewej stronie klatki piersiowej. Jeszcze nigdy, ale to nigdy nie przejmowałem się kimś tak jak nią w tamtym momencie. Chciałem jak najszybciej ją odnaleźć i sprawdzić, czy jest bezpieczna i nic jej nie grozi ze strony Lukasa. Nigdy nie trawiłem tego gościa. Na sam widok jego parszywego ryja coś mnie roznosiło. Wyszedłem z budynku i oparłem się o poręcz balkonu. Westchnąłem z bezsilności, nie wiedząc, czy szukanie jej ma w ogóle jakiś sens.
Nawet się nie znamy. Nie będzie mogła winić mnie o coś, w czym nie brałem udziału. To bezsensu. Nie powinienem się tym w ogóle zadręczać. Jak mogła być taką kretynką i pójść z nim gdziekolwiek? Przecież to palant, który wyrucha wszystko, co napotka na drodze. Nie mówię, bo sam nie jestem święty i lubię się zabawić, ale nigdy nie zmusiłem żadnej laski, aby przespała się ze mną na siłę. Zazwyczaj to one kleją się do mnie i wręcz proszą o moją uwagę.Ja będąc piekielnie fajnym gościem, zgadzam się na ich propozycje. Zazwyczaj kończy się to pieprzeniem, a później płaczem z ich strony. Liczą na coś więcej niż seks bez zobowiązań, jednak mi to w zupełności wystarcza.
Wyjąłem z kieszeni spodni paczkę fajek oraz zapalniczkę. Włożyłem papierosa do ust i podpaliłem go. Zaciągnąłem się, po chwili wypuszczając dym. Podniosłem głowę ku górze i wgapiałem się w gwieździste niebo.
- Odwal się ode mnie! - Nagle do moich uszu dotarł jakiś damski głos.
Rozejrzałem się dookoła, jednocześnie nikogo nie zauważając. Zszedłem po schodach prowadzących do ogrodu i wtedy ich zobaczyłem. Upuściłem papierosa i szybkim krokiem udałem się do altanki. Ten idiota był zbyt blisko niej. Dotykał jej delikatnego ciała, nie zwracając tym samym uwagi na jej płacz. Łzy ciekły po jej policzkach, a ona próbowała się wyrwać z jego uścisku.
Gdy będę miał go w swoich rękach, przysięgam, że nie wyjdzie z tego żywy. Tak obiję mu mordę, że raz na zawsze odechce mu się obmacywania dziewczyn bez ich zgody. Będzie błagał o litość, ale ja nie przestane. Będzie pluł krwią, ja będę bił go coraz bardziej brutalnie. Będzie zdychać, a ja zostawię go tu samego. Pierdoli mnie co się z nim stanie.
- Nie szarp się, dziwko! - Zaczął podnosić jej sukienkę do góry, ale ona nie przestawała się bronić. Szarpała się coraz mocniej i mocniej.
Przyśpieszyłem, chcąc znaleźć się jak najszybciej obok nich. Nagle dziewczyna zamachnęła się i kopnęła go w krocze. Lukas zaczął zwijać się z bólu. Zyskała chwilę na ucieczkę, ale była ona za krótka. Brunet zacisnął pięści i ignorując ból, chwycił ją za drobne ramiona. Potrząsnął jej ciałem i po chwili uderzył w twarz.
Dość.
Kurwa, co za cipa. Bicie dziewczyn podnosi mu ego?
Dziwne, że po takim uderzeniu jeszcze da się podnieść. Widocznie nie ma wystarczająco odpowiedniego sprzętu.
- Suka! - Wrzasnął i wtedy wkroczyłem ja. Targała mną złość. Chwyciłem go za szmaty i obróciłem w moją stronę. Był ode mnie niższy i słabszy. Spojrzałem na niego z góry, nawet trochę nie luzując swojego uścisku.
- Przeproś ją, bo chuj ci mordą wyjdzie. - Ostrzegłem i kiwnąłem głową w kierunku skulonej i przestraszonej dziewczyny.
Spokojnie, mała. Za chwilę zajmę się tym typem.
- Co nagle zabrakło ci języka w gębie?
- Pierdol się. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Może później, ale nie licz, że z tobą. - Posłałem mu sztuczny uśmiech. - Przepraszasz czy nie?
Nie odpowiedział. Zamachnąłem się i uderzyłem go w twarz, która po chwili przekręciła się lekko w bok. Nadal trzymałem go jedną ręką, aby nie wyrwał się i nie uciekł. Cały czas milczał. Jedyne co zrobił, to wypluł na ziemię krew, która sączyła się z jego ust.
Chciałeś zabawy to będziesz ją miał.
- Nagle ratujesz suki z opresji? - W jego głosie można było dostrzec kpinę. Nie mogłem pozwolić, aby dalej ją obrażał. Zacząłem uderzać go z coraz to większą siłą. Nie zwracałem uwagi, że był już prawie nieprzytomny. Miałem to w dupie.
Wyżywałem się na nim jak na worku treningowym. Moje wszystkie mięśnie były napięte, ale nie przestawałem. Brnąłem w to dalej. Puściłem go, a on upadł na ziemie. Ledwo zipał.
I zajebiście.
Mia:
Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Nie chciałam, żeby Drake zauważył, że w rzeczywistości nie jestem taka twarda, jak z początku może się wydawać. Chciałam być silna, niesłaba. Jednak gdyby nie ten palant, nie wiem, co by się ze mną stało. Sama nie poradziłabym sobie z Lukasem. Blondyn okładał go pięściami, a ja tylko drżałam ze strachu. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Patrzyłam jak zahipnotyzowana na leżącego pod chłopakiem Lukasa. Nie było mi go szkoda, gdyż sam sobie na to zasłużył.
Dlaczego on mi pomaga? Czyżby Lukas nie był jego kumplem z drużyny?
Mogłam teraz leżeć w wygodnym i cieplutkim łóżku, zajadając się słodyczami, a co robię?
Stoję jak sparaliżowana i przyglądam się jak jeden ze szkolnych koszykarzy, okłada drugiego pięściami.
Ale nie jest mi go żal.
W żadnym wypadku.
- Wszystko okej? Nic ci nie zrobił? - Nawet nie zauważyłam, gdy niebieskooki znalazł się tuż obok mnie. Przyglądał mi się, jakby naprawdę się mną przejmował. Dotknął delikatnie mojego ramienia, na co moje ciało zareagowało drżeniem. Podniosłam wzrok ku górze, a moje oczy spotkały się z jego. Były piękne niczym u anioła. Nie mogłam przestać w nie patrzeć. Mimo późnej godziny i ciemności, która panowała w altance, dokładnie je widziałam. Jego długie rzęsy, mocno zarysowana szczęka i ciemne brwi, kusiły. Tak, on mnie kusił. Był tak idealnie nieidealny.
I kolejny rozdział za nami! ;)
Może jakaś gwiazdka lub kom? ;3
Miłego!
CZYTASZ
You're only mine.
RomanceMia to nieco wredna dziewczyna o twardym charakterze. Po dziesięciu latach wraca do miasteczka, które opuściła, będąc jeszcze dzieckiem. Jej nowa osobowość zwraca na siebie uwagę wielu licealistów, a w tym szkolnego badboy'a Drake'a, który już wcześ...