Rozdział 16

50.6K 1.7K 441
                                    

Na samym wstępie chcę was poinformować, że wczoraj dobiliśmy 1k!
Z tej oto okazji rozdział dodaję dzisiaj,
a nie jutro.
Bardzo za to dziękuję!  ❤
Nie przedłużając, zapraszam do czytania.

Niebieskooki zaparkował przed małą kawiarnią. Chcąc nie chcąc podziękowałam mu za podwózkę i wyszłam z samochodu. Obaj nastolatkowie zrobili to samo. Nie wiedząc, czy powinnam coś jeszcze dodać, bez słowa udałam się do wejścia. Cała ta sytuacja wydawała się niezręczna nie tylko dla mnie, ale też dla Drake'a. Czułam się dziwnie, będąc blisko niego. Mój mózg odtwarzał sytuacje z poprzedniego dnia, a ja nie mogłam nic z tym zrobić.

- Mia, zaczekaj. - Słowa blondyna dotarły do mnie po jakiejś minucie. Przełknęłam gulę w gardle i obróciłam się za siebie. Stał oparty o samochód z założonymi rękoma i przyglądał się mojej osobie.

Nie miałam zamiaru lecieć w jego ramiona jak na zawołanie. Stałam w milczeniu i czekałam. Czekałam na to, co chciał mi powiedzieć. Patrzyłam na niego obojętnie z pustką w oczach. Irytowało mnie to, że nie potrafiłam go zrozumieć i chyba nigdy nie będę w stanie tego zrobić.

- Możemy pogadać? - Zrobił kilka kroków do przodu.

O czym?

O rudej małpie, z którą się całowałeś?

O tym, jak powiedziałeś, że ci na mnie zależy?

Czy może o tym, kim tak naprawdę jesteś?

- Nie teraz. - Westchnęłam i nic więcej nie mówiąc, weszłam do budynku.

Sala wyglądała naprawdę przytulnie. Beżowe ściany idealnie komponowały się z jasnymi panelami. Na środku pomieszczenia stała długa lada, a resztę wolnej przestrzeni zajmowały okrągłe stoliki. Moją uwagę zwróciła jednak sporych rozmiarów półka z książkami, wisząca na jednej ze ścian. W drugiej części znajdował się niewielki kominek, a obok niego po obu stronach ustawione były sporych rozmiarów kwiaty w kolorowych doniczkach. Na każdym stoliku stał mały wazon z bukietem, a większość wolnego miejsca zajmowały różnego rodzaju dekoracje.

Zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu Clary i już po momencie ujrzałam ją w kącie pomieszczenia. Zdziwiło mnie jednak jej towarzystwo. Nie wiedziałam, że zna się z Dylanem. Byłam ciekawa, co łączy tę dwójkę i za wszelką cenę pragnęłam się tego dowiedzieć. Przyznaję, że czarnowłosy był naprawdę przystojny i wydawał się miły, a przynajmniej milszy od Drake'a Mattersona. Wcześniej byłam pewna, że blondynka nadal przeżywa to, w jaki sposób potraktował ją Will, jednak ucieszyłam się na myśl, że być może tak nie jest.

- Tutaj jesteśmy! - Siedemnastolatka podniosła rękę do góry i zaczęła mi machać.

  Podeszłam do stolika, przy którym siedzieli i zajęłam wolne miejsce. Wraz z moim przyjściem rozmowa ucichła, a ja poczułam się trochę niezręcznie. Nie chciałam psuć niczego, co sprawiało, że Clara jest wesoła.  

  - A kogóż my tu mamy? - Kątem oka zerknęłam na chłopaka. Kącik jego wąskich ust podniósł się lekko do góry, a na jego policzkach pojawiły się dołeczki. Wyglądał uroczo.  

  - Cześć. - Przywitałam się z obojgiem i oblałam się rumieńcem, gdyż Dylan już przez dłuższy czas mi się przyglądał. Przyznaję, że w jakimś stopniu czułam się skrępowana. Jemu jednak chyba to nie przeszkadzało.  

  - Mia, to jest mój kuzyn. - Brązowooka wskazała na chłopaka. - Dylan, Mia. Mia, Dylan. - Przedstawiła nas sobie i wzięła łyk kawy.  

  Kuzyn?
A ja głupia myślałam, że są parą.  

  Odetchnęłam z ulgą. Blondynka miała zły gust do chłopaków i kolejny miłosny zawód nie był jej potrzebny, a przynajmniej nie teraz.   

  - My już się chyba poznaliśmy, ale za drugim razem cieszę się z tego jeszcze bardziej. - Odparł. Spojrzałam na siedzącego bruneta. Był totalnym przeciwieństwem Drake'a. Jego zielone tęczówki skrywały więcej radości, niż smutku, a on sam nie wyglądał na takiego, który traktuje dziewczyny jak bezużyteczne zabawki.

  - Ja też. - Odparłam.

- Kurcze. - Clara trzymała w dłoni swój telefon i nie spuszczała wzroku z wyświetlacza. Już za drzwi można było wyczuć, że coś tu śmierdzi. Zaprosiła mnie, bo miała zamiar mnie jakoś pocieszyć, a na miejscu spotkałam ją w towarzystwie swojego kuzyna. Nie wiedziałam, co planowała, ale pewne było to, że ja i zielonooki mieliśmy w tym jakiś udział. 

  - Mama napisała mi SMS-a, że muszę jej w czymś pomóc. Nie pogniewacie się, jak zostawię was samych? -Zaczęła pakować swoje rzeczy i podniosła się na równe nogi. - Odezwę się później. - Zanim zdążyłam coś powiedzieć, dziewczyna opuściła lokal i tyle ją widziałam. Zapowiadało się całkiem nieźle.

  Co za podstępna małpa. Zachciało się jej zabaw w swatkę i ja jestem teraz tego częścią. Zajebiście.

  Z początku miałam wrażenie, że nasze spotkanie zakończy się klęską, ale już po momencie okazało się, że brunet ma podobne poczucie humoru i jest całkiem zabawny. Co do Clary, to nadal byłam na nią zła za to, że bez słowa wpakowała mnie w coś takiego. Dzięki towarzystwu chłopaka oderwałam się jednak od wszelkich zmartwień.

- Naprawdę to zrobiłeś? - Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że był zdolny do czegoś takiego.

- Myślałem, że to kolega z klasy. Zaczaiłem się za ścianą z paletką do tenisa w dłoni i gdy usłyszałem kroki, zamachnąłem się i łup. - Opowiadał to tak, jakby była to historia jego życia. - Coś spadło na ziemię. Jak się okazało, nie był to Jacob, a moja nauczycielka od majcy. Prawdziwa żmija.

Drake:
 
Nie mogłem przestać myśleć o tym, dlaczego szatynka była taka w stosunku do mnie. Gdy chciałem z nią pogadać, olała mnie i traktowała z dystansem, ale dlaczego? Przecież nie zrobiłem nic, co mogłoby ją urazić.

I jeszcze do tego wmieszał się Dylan. Na sam jej widok ślina kapała mu z pyska. Wkurwiało mnie to i to cholernie. Widziałem to, jak na nią patrzył. Nie mogłem pozwolić, aby doszło między nimi do czegoś więcej. To przecież Mia i mój najlepszy przyjaciel.

Dylan nie odzywał się już od dłuższego czasu. Trochę mnie to martwiło, bo był to pierwszy raz, gdy się spóźniał. Mieliśmy zagrać na konsoli, a on nie dawał żadnych oznak życia. Postanowiłem do niego zadzwonić. Wybrałem numer jego telefonu i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Czekałem, aż odbierze, ale nie zrobił tego.

Kurwa, co z tobą?

Spróbowałem jeszcze raz, ale to też na nic się zdało. Wpadłem na pomysł, aby zadzwonić do Bena. Może on wiedział, co dzieje się z brunetem.

- Siema. Jest może u ciebie Dylan? - Zapytałem, gdy odebrał.

- Nie, ale rano mówił, że będzie u ciebie, więc nie ma go?

- Gdyby był, to bym do ciebie nie dzwonił, kretynie.

Normalnie Einstein z niego.

Rozłączyłem się i zszedłem po schodach do kuchni. Po chwili mój telefon zaczął dzwonić.

To Dylan.

- Gdzie jesteś? - Zapytałem na wstępie.

- Sory, stary. Zagadałem się z Mią i jakoś tak wyszło.

Że co kurwa? Co on z nią robi?

You're only mine. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz