Rozdział 11

54.1K 1.5K 130
                                    

Zbliżałam się do męskiej szatni, a moja złość z kroku na krok stawała się coraz to większa. Nie zatrzymywałam się, ponieważ nie chciałam zrezygnować ze swoich planów. Miałam zamiar powiedzieć temu palantowi, co o nim myślę.

- Ze mną też się zabawisz?

Spojrzałam na stojącego obok drzwi chłopaka. Miał krótko obcięte brązowe włosy i lekki zarost. Nie wiedziałam, jak się nazywał, gdyż chodziłam do tej szkoły dopiero od krótkiego czasu i zapamiętanie tylu osób w takim czasie nie należy do najprostszych zadań.

- Powtórz. - Wycedziłam przez zaciśnięte zęby i zbliżyłam się do nastolatka. Miał na sobie białą koszulkę na ramiączkach, czarne podziurawione na kolanach spodnie i koszule w czarno czerwoną kratkę.

- Pytałem, czy ze mną też się tak zabawisz. - Zlustrował mnie od góry do dołu i oblizał usta w obrzydliwy sposób.

Nie wytrzymałam. Miałam dość takiego traktowania. Chwyciłam za materiał jego koszulki i pchnęłam go wszystkimi siłami na znajdującą się za jego plecami ścianę. Z początku zdziwiony moim zachowaniem przyglądał mi się, jakby coś analizował.

- Odpierdol się ode mnie i nigdy więcej nie wchodź mi w drogę.

- To będzie trudne, bo teraz kusisz jeszcze bardziej.

Co za kretyn.

- Mia, wszystko okej? - Obok mnie pojawił się Will. Miał zaniepokojony wyraz twarzy i z gniewem w oczach przyglądał się naszej dwójce.

- Tak, tylko gadaliśmy.

- Na pewno?

- Tak.

***

  Nie chciało mi się dłużej przebywać w szkole, dlatego wyszłam z budynku, będącego więzieniem dla każdego ucznia i skierowałam się prosto przed siebie. Nie miałam ochoty, aby wrócić do domu, dlatego zdecydowałam się na zwiedzanie okolicy. Pogoda tamtego dnia także nie poprawiała nastroju. Niebo było zachmurzone i nic nie wskazywała na to, że się rozpogodzi.

Z mojego telefonu wydobył się dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam go z kieszeni bluzy i spojrzałam na wyświetlacz.

Od Clara:
Gdzie jesteś? Martwię się.  

Do Clara:
Wszystko okej. Pogadamy później.

Od Clara:
Dobra, ale w każdej chwili możesz zadzwonić.

Znamy się tak krótko, a czuję jakby ta znajomość trwała wieki. Clara jest jedną z nielicznych osób, z którymi mogę rozmawiać o byle pierdołach.

Szłam po chodniku z głową spuszczoną w dół i nie rozglądałam się dookoła. W tamtej chwili nic nie miało najmniejszego sensu. Skręciłam w jedną z uliczek, co nie było dobrym pomysłem, gdyż napotkałam tam kilku mężczyzn, którzy z początku wyglądali niegroźnie. Gdy się lepiej przyjrzałam, zauważyłam, jak jeden z nich rozdzielał towar pomiędzy całą czwórką. Był wysoki i dobrze zbudowany, co potwierdzały jego szerokie ramiona. Na oko liczył jakieś dwadzieścia lat. Nie chcąc wpaść w kłopoty, zaczęłam po cichu wycofywać się do tyłu. Jednak i to mi tego dnia nie wyszło. Najpierw obrócił się niski i nieco gruby, który szybko szepnął cos do kolegów. Na jego słowa cała czwórka spojrzała w moim kierunku.

Świetnie. To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu.

Nie wiedząc, co zrobić obróciłam się i szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę bardziej bezpiecznej części miasta.

  Bojąc się, że jeszcze bardziej zwrócę ich uwagę na swoją osobę, postanowiłam nie przyśpieszać. Zachowywałam się, jakbym nic nie zobaczyła, a po prostu zmieniła kierunek swojej trasy. Tak oto w tamtym momencie odrobinę żałowałam, że nie zostałam w szkole, albo nie wróciłam do domu. Zawsze wybierałam najgorsze rozwiązania i to się nie zmieniło.  

  Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam się na chodniku tuż przed jakimś sklepem odzieżowym. W miejscu publicznym jest bezpieczniej niż w jakimś zaułku. Zawsze, gdy coś ci grozi, możesz zacząć krzyczeć, a jakiś przechodzień na pewno zaalarmuje i ci pomoże. Gorzej, gdy siedzisz w ciasnej uliczce z bandziorami koło twojego boku. To już nie jest takie łatwe. Miasteczko, w którym mieszkałam, nie należało do największych, dlatego nie było tam zbyt dużo przechodniów, jednak zawsze z łatwością można było jakiegoś spotkać.  

  - To tu jest nasza koleżanka.

Obok mnie stał ten sam mężczyzna, którego przed paroma minutami zobaczyłam z towarem w ręku. Uśmiechał się w sarkastyczny sposób i chwycił mnie za ramię. Miał skórzaną, lekko zdartą kurtkę oraz zwykłe dżinsy. Musiałam przyznać, że był naprawdę przystojny, ale nie należał do osób, z którymi chciałabym mieć do czynienia. Moją uwagę przykuł tatuaż z lewej strony szyi chłopaka. Przedstawiał czaszkę, którą oplatał wąż. Jego wykonanie było doskonałe. Nawet nie chciałam wyobrażać sobie, ile takie coś kosztuje.  

  Po chwili zjawił się kolejny i stanął po mojej drugiej stronie. Zadrżałam, gdy chłopak nadal nie puszczał mojego ramienia, a wzmocnił uścisk.

- Znamy się? - Zrobiłam zdziwioną minę, chcąc pozbyć się natrętów.  

  - Jeszcze nie, ale musimy sobie poważnie pogadać.  

  Zaczął ciągnąć mnie w nieznanym kierunku, a ja próbowałam się wyrwać. Jednak na nic się to zdało, gdyż był silniejszy.

                                                                                       

                         ♥  


You're only mine. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz