4

3.9K 170 191
                                    

/Karolina

Wycierałam stolik gdy nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Popatrzyłam się a tam był piękny bukiet różowych róż. Moich ulubionych. Za niego wyłonił się Borys!?

- Cześć. - ucałowałam go w policzek. - Co ty tu robisz? - zapytałam próbując ukryć szczęście.

- A przyszedłem na ciebie popatrzeć. - usiadł przy stoliku. - Poproszę cokolwiek.

- Dobrze. - zeszłam na dół. Kaśka od razu do mnie podleciała.

- O stara! On przyszedł do ciebie!

- No wow. Jest moim... Nie wiem kim. - nalałam mleko i ustawiłam kawę.

- Chłopkiem? - zapytała wesoła Kasia.

- Znam go dwa dni.

- Przyjaciel?

- Nie wiem. - wyciągnęłam cynamonowe ciastko i ukroiłam. Zaniosłam wszystko Borysowi i usiadłam na przeciwko niego. - Smaczego. - wyciągnęłam telefon i zaczęłam coś pisać do znajomych.

- Masz. - podał mi coś pod stołem. Mały prostokątny prezent. Byk owinięty w czarny papier. Pokazał bym odpakowala. Zrobiłam to. No nie. Dał mi telefon.

- Nie Borys. Nie mogę. - oddałam mu telefon.

- Weź go. Ten masz od czterech lat.

- Nie Borys. Nie wezmę od ciebie tego telfonu. Przepraszam.

- Błagam. - popatrzył się na mnie prosząco. Odpakowałam telefon. Był piękny. Miał biały tył i przód. - I jak? - był bardzo uśmiechnięty.

- Przepiękny. Ósemka?

- Tak.

- Bardzo ci dziękuje. - ucałowałam go w policzek. Zaczęłam chować telefon.

- Co robisz? - zapytał zdziwiony. - Zamień go teraz. Pomogę ci. - po dwudziestu minutach telefon był już skonfigurowany. Jeszcze raz pocałowałam go w policzek.

- Bardzo ci dziękuje. - wytarłam pojedyncza łze. Nikt nigdy nie dawał mi prezentów.

- Nie ma za co. - uśmiechnęłam się delikatnie. Posiedziałam z nim jeszcze godzinę i wyszedł. Oczywiście obsłużyłam pare klientów w czasie.

- Kaśka! - krzyknęłam do niej gdy wyszedł. - Dał mi telefon. - powiedziałam pokazując prezent.

- Jaki zajebisty. Trafiło ci się złoto.

- Słucham? - zapytałam śmiejąc się.

- Nie widzisz. Ten chłopak nie może oderwać od ciebie wzroku. Cały czas patrzy się na ciebie i podziwia całą ciebie. Stara. On się ZA KO CHAŁ. - mówiła to bardzo poważnie. Jak nie ona.

- Głupia.

- Nie kochana nie głupia. - dostałam wiadomość.

🦉Bedo
Hejka. Widzimy się dzisiaj?

Ja
Spoko. A o której sobie pan życzy? - zaśmiałam się pod nosem.

🦉Bedo
A nie wiem. Koło 18? Tam gdzie wczoraj?

Ja
Spoko. To przyjadę.

🦉Bedo
Ja przyjdę do ciebie. Jadąc tym czymś możesz się zabić.

Ja
Ej. Spadaj od mojego auta. Jest idealne. Ale jak chcesz możesz po mnie przyjechać.

🦉Bedo
Haha. Będę o 18. Do zobaczenia.

- Co się tak śmiejesz? - zapytała kaśka.

- Nie ważne. - włożyłam telefon do kieszeni.

- Ja już wiem. - zaśmiała się głośno.

   Wyszłam z łazienki o siedemnastej. W pokoju już czekał Mateusz, który wyciągał mi jakieś sukienki z szafy.

- Yyy, co robisz?

- Szykuje cię na randkę. W końcu musisz jakoś wyglądać.

- Biorę tamto. - wskazałam na krzesło.

- Serio? Różowa bluzka Supreme i czarne spodnie.

- To nie randka. - sparaliżował mnie wzrokiem.

   Wyszłam na zewnatrz w czerwonej sukience z krótszym przodem i dłuższym tyłem. Miałam czarne szpilki i czarna torebkę.

- Ale pięknie wyglądasz. - powiedział Borys. Zaczerwieniłam się.

- Dziękuje. - popatrzyłam na niego i chciałam się zabić. Był w zwykłych jeansach i czarnej koszulce. No i w swojej kurtce. Boże żenada.

- Na prawdę.

- Mati uznał, ze obowiązkowo muszę ładnie wyglądać. - zaśmiał się cicho.

- Ma dobry gust. - otworzył mi drzwi do swojego czerwonego BMW. Wsiadłam i poprawiłam sukienkę. Wyglądam jak idiotka przy nim. - Przepraszam. - powiedział.

- Za co? - zapytałam go ciekawa.

- Za mój wygląd. Ja tak o byle jak ubrany a ty taka piękna. - uśmiechnęłam się nieśmiało i założyłam kosmyk włosów za ucho.

- Bez przesady. Nie wyglądasz źle. To ja źle dopasowałam strój nie ty.

- Ale to jest randka. Wiec ty jesteś ubrana doskonale. - zatkało mnie.

- Randka?

- Tak. A co myślałaś? Spotkanie z kolega?

- Nie wiem.

   Powiem wam szczerze, ze przez kolejne dwa tygodnie spotykałam się z Borysem codziennie. Poznałam go tak bardzo, ze chyba aż za dobrze. Otworzyłam drzwi do zaplecza i weszłam do kawiarni. Uśmiechnęłam się gdy przy ladzie siedział Borys. Dzisiaj miałam na druga zmianę wiec nie mogliśmy się spotkać. Biało włosy gdy mnie zobaczył od razu się wyprostował i uśmiechnął.

- Hej mała. - powiedział a ja cmoknęłam go w policzek.

- Hej mały. - zaśmiał się cicho. Kaśka patrzyła na mnie wzrokiem typu „Daj mu dwa miesiące a będziesz jego".

- Jak tam? Gotowa na wyjazd. Już za dwa tygodnie. - kurwa. Nic nie powiedziałam Kaśce. Na prawdę nic a nic. Gdy na nią spojrzałam widziałam jej złą minę. Kończyła już zmianę wiec rzuciła szmatka o blat i wyszła.

- Przepraszam. - pobiegłam za nią. - Czekaj Kasia!

- Jestem twoja przyjaciółka tak? - mowila zła.

- Tak.

- Znamy się od dziesięciu lat. Tak?

- Tak.

- To czemu mi nic nie powiedziałaś!? - była za bardzo zła. Coś nie pasuje.

- Czemu tak reagujesz?

- Bo miałam cię zabrać za trzy tygodnie na wycieczkę. Dookoła polski. - przeczesała włosy. - Jak ja teraz to zrobię?

- Daj mi chwile. Borys. - popatrzyłam się na niego. W zasadzie w jego czekoladowe oczy. Za czekoladowe. - Czy Kaśka może z nami jechać?

- Tak. - nawet się nie zawachal.

- Dziękuje. - ucałowałam go w policzek.

- Boże światy kobieto! - lekko krzyknął.

- Co? - spytała lekko przestraszona. Wszyscy się na nas gapili.

- Powiem ci później. Przepraszam.

- Luzik. - wbiegłam do Kaski. - Jedziesz z nami. - uśmiechnęłam się dumna.

- Co!?

- No!

WOW /// BedoesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz