~~~pół roku później~~~
/Karolina
Stałam przed samolotem. O kurde, rok za granica. Gdy siedziałam przeczesałam rękom swoje bardzo krótkie włosy. Gdyby patrzeć na moją fryzurę moje włosy sa na faceta. Daje słowo nie ja wybierałam taka fryzurę! Wyleczyli mnie. Nikomu nie powiedziałam. Znalazłam sobie mieszkanie w Warszawie i pójdę do rodziców mówiąc im by zwołali cała moją ekipę. O tak idealnie. Gdy siedziałam w mieszkaniu i gdy byłam rozpakowana zadzwonił mi telefon. Borys? Nie. Ma inne życie, nie będę mu przeszkadzać. Gdy skończył dzwonić zadzwoniłam do mamy.
- Hej mamo. - powiedziałam.
- I jak kiedy wracasz do Warszawy?
- Nie wiem w sumie. Z jakieś dwie godziny będę u was w domu wiec zasadniczo...
- Aaa! Dzwonię po innych!
- Tak mamo. Ale nie informuj Borysa.
- Dobrze. Wiesz już o Madzi?
- Tak. Sama kazałam mu znaleźć kogoś, wiec nie mam powodu do złości. Jedynie na sama siebie. Do zobaczenia mamo.
Gdy weszłam do domu po dwóch godzinach moja mama rzuciła mi się szyje.
- Powiedziałam im ze musza być razem bo nie będę chciała powtarzać każdemu o wiadomości o tobie. Wiesz każdy zaniemówił pewny ze nie żyjesz.
- Rozumiem.
Umówiłam się z mama ze ta powie lekko załamana o mnie, a ja wtedy będę za nimi. Gdy wszytscy już siedzieli mama i tata zaczęli mówić.
- Jak wszysy wiemy Karolina rok temu wyjechała do stanów, ratować swoje życie. - mój ojciec zaczął mówić.
- Lecz stety czy niestety... - zatrzymała się. Słyszałam szloch którejś z dziewczyn.
- Stoje za wami żywa. Wiem może jestem uciążliwa ale... Chyba się stęskniliście co? - wszyscy się poderwali i na raz na mnie wskoczyli.
- Japierdole laska! - Bartek krzyknął gdy wszyszycy się odemnie odsunęli.
- Tęskniliśmy. - zaśmiałam się cicho na słowa Jacka. - Nasza mała córeczka. - przytulili mnie do siebie, Jacek i jego żona. Moi drudzy rodzice. Cicho zapłakałam gdy przytulił mnie do siebie.
- Czy ja właśnie straciłam dziecko? - moja mama zabrała głos. Zaśmiał się przecierając łzy.
/Borys
Dzwoniłem już trzynasty raz do Mateusza a on nadal nie odbierał. Zasadniczo dzwoniłem do każdego z ekipy ale nikt nie odbiera. Chciałem się umówić na zbiorowe chlanie ale tu kurwa każdy ma mnie w dupie. Świetnie.
- Nad czym tak myślisz skarbie? - Madzia zerknęła na mnie.
- Chciałem się umówić z ludźmi na zbiorowe chlanie a tu chuj. Kurwa pierdolca można z tymi kurwami dostać. - odkąd nie ma przy mnie Karoliny nie panuje nad słowami które mówię.
- To chodzimy razem. - ostatnie imprezy są tylko z nią. Zawładnęła mną ale nie spowodowała by zawładnąć moją miłością. Ona tylko mnie przywłaszczyła. Sobie. Ja nie jestem jej. Jestem Karoliny. Zadzwonił mój telefon.
- Hejka. - powiedział szczęśliwy Bartek. - Co chcesz?
- Nic. Chciałem umówić się na chlanie z wami ale za późno idę z Madzia.
- Kumam. Nie mogliśmy.
- Jak to nie mogliście? - spytałem. - Nic nie mówiłem o całej ekipie. Jesteś? z nimi?
- Tak. - powiedxiał lekko zestresowany.
- Co robicie?
- Siedzimy w domu.
- Kogo domu? - nastąpiła długa chwila ciszy.
- Zasadniczo już z niego wychodzimy wiec chyba nieważne.
- Okej. Odezwijcie się czasem.
- Spoko.
- Kto odwozi karo...! - i się rozłączył. Kogo odwozi? Przesłyszałem mi się. Z tęsknoty za nią mam jakieś popierdolone schizy.
Gdy obudziłem się rano w łóżku z naga Madzia zrozumiałem jedno. Ona nie zapewni mi przyszłości. Przyszłość zapewni mi jedna konieta. A ja nawet nie wiem gdzie ona jest! Wstałem i ruszyłem do kuchni. Usłyszałem dzwonek do drzwi. W drzwiach stała Agata.
- Przyszłam po jej rzeczy Borys.
- Po co?
- Bo tak. - syknęła wchodząc mi do domu. - Borys ja chce jej rzeczy.
- Co jej się stało?
- Daj mi jej rzeczy! - krzyknęła.
- Co jej jest!?
- Daj mi te pierdolone rzeczy!
- Borys. - Madzia podeszła so mnie powoli owijając się szczelnie szlafrokiem. - Może czas o niej zapomnieć? Masz mnie i przyjaciół. Ona to czas przeszły.
- Wiem. Ale ja nie chce się z tym pogodzić. - Agaty już dawno nie było w domu, a torba ze wszystkimi rzeczami Karoliny wyparowała razem z nią. Jej zapach. Odszedł na zawsze. - Skoro ona przyszła po jej rzeczy to znaczy, ze umarła?
- Nie wiem Borys. Ale zapomnij o niej. Pokochaj mnie tak jak ją. A ją puść w niepamięć.
- Okej. - to było najgorzej użyte okej w moim życiu. - Zapomnę o niej. Przepraszam. - zapomnę o niej. Raz na zawsze. Nigdy o niej nie pomyśle. Nie chce jej znać. Niech odejdzie, czy żyje czy nie. Niech zniknie z mojego serca.
CZYTASZ
WOW /// Bedoes
FanfictionDziewietnasto letnia Karolina Szcześniak, siostra Taco Hemingway'a pracuje w małej kawiarni. Pewnego dnia jej znajomi i proszą ja o przysługę która powoduje, ze jej życie się zmienia. Chyba na zawsze.