/Karolina
Obserwowałam każdy ruch ludzi tu zebranych. Oczywiście nie znam ich imion bo nikt się nie przedstawił, nie podziękował. Ale co ja mogę oczekiwać po ludziach którzy całe życie przesiedzieli w biurze i na oczy wojny nie widzieli. No tak, nic. Właśnie przeżuwałam kawałek mięsa gdy młoda dziewczyna z naprzeciwka mnie podała mi swój telefon. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Miała koło szesnastu lat? Popatrzyłam na telefon i widziałam tam piosenkę WOW z przed sześciu lat. Popatrzyłam na nią i oddałam telefon. Pokiwałam głowa na tak i znowu zajęłam się jedzeniem.
- Bedoes, chyba ze wolisz Borys. - Borys podniósł gwałtownie głowę do góry. W jego oczach widziałam zdziwienie.
- Borys. - stwierdził prostując się.
- Nie wiem czy słuchałeś radia ostatnimi czasy, ale twoje piosenki podbijają całą Polskę. - wyciągnęłam telefon bo dostałam wiadomość. Od Kuby?
Kuba 💕
Powiedz Borysowi ze nagrywamy razem piosenkę i chuj obchodzi mnie co on sądzi.Pokazałam wiadomość Borysowi.
- To jak? - spytała dziewczyna. - Wrócisz? - zaśmiałam się chyba za głośno bo każdy na nas popatrzył. Borys wybuchł gardłowym śmiechem a ja wtedy tez nie wytrzymałam. Dziewczyna patrzyła się zdezorientowana.
- Jakie synchro. - powiedział przez śmiech Borys.
- No. Ale! Mam nadzieje ze spełnisz jej marzenie i Kuby. - zagroziłam mu palcem.
- Quebonafide!? - dziewczyna poderwała się z miejsca. - No way!
- Si. - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Nie wierze. - złapała się za głowę. - Poznałam mojego idola.
- Maja. - skarciła ja jej, chyba, babcia. - Uspokój się. - Boże! Nawet jej wyszaleć się nie daje.
- Przepraszam babciu. - dziewczyna poprawiła się na skrzydle i zajęła się swoim jedzeniem. Co za rodzina. Widać kto wychowuje. Nawet chłopiec mniejszy od dziewczynek jest na tyle ułożony, ze nie chce się z nimi bawić. Chyba mogłam ich nie oddawać.
- A pani gdzie pracuje? - jedna z kobiet zapytała się. Na pewno chodzi o mnie.
- W kawiarni. - odpowiedziałam i mile się uśmiechnęłam.
- A ile pani zarabia? - zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Nie chce być nie miła i jak urarzę to z góry przepraszam, ale to moja sprawa. - powiedziałam jak najbardziej miło umiałam. Materialiści.
- Dobrze. A pan? - Borys był zapatrzony w talerz i kapletnie nie kontaktował. Lekko go szturchnęłam i wyrwałam z zamyślenia.
- Gdzie pracujesz? - powtórzyłam mu a ten wziął głęboki oddech.
- Niedługo wydaje nowy kawałek. W sensie piosenkę. A tak to narazie nigdzie, mam jakby emeryturę po wojenna. - uśmiechnął się i wskazał na bliznę. Miałam ochotę go pocałować ale nie wypada.
- A ile tej emerytury? - teraz spytała starsza pani.
- Osiem tysięcy i kolejne dwa za uszczerbek na zdrowiu. - uśmiechnął się miło.
- Czyli? - jakaś inna kobieta zadała to pytanie.
- Nie jesteśmy bogaci ale tez nie biedni. Przed wojna mieliśmy na prawdę dużo pieniędzy. - powiedział obojętnie Borys. To była akurat prawda.
- Wszytko się ułoży. - powiedziała mama dziewczynek kładąc rękę na mojej. Uśmiechnęłam się i usłyszałam dzwonek mojego telfonu.
- Bardzo przepraszam. - wstałam i odebrałam odeszłam od stołu.
- Nie uwierzysz. - Agata zaśmiała się cicho.
- Dawaj. - powiedziałam podekscytowana.
- Jestem znowu w ciąży. - lekko krzyknęła szczęśliwa.
- No nie. - zaśmiałam się ze szczęścia.
- No! - odstawiłam lekko telefon od ucha bo dziewczyna tak głośno krzyknęła ze aż mnie głowa zabolała. Uśmiechnęłam się bardzo szeroko i cieszyłam się jej szczęściem.
- O nie! - odkrzyknełam za co od razu się skarciłam. Spojrzałam na Borysa a ten patrzył na mnie podejrzliwie. Kiwnęłam mu głowa.
- Co? - spytała zaniepokojona.
- Nie będziesz mogła chlać na moim ślubie. - zaśmiałam się i uslyszlam jak Agata z drugiej strony również się śmieje. Bardzo głośno. - Kończę jestem w gości.
- U kogo?
- Wiesz u kogo.
- Mialas już się z nimi nie spotykać. - stwierdziła przygnębiona.
- Maja osiem lat. Musiałam. Kończę. - rozlaczylam się i cała w skowronkach wróciłam do stopu. Borys spojrzał na mnie zaciekawiony. Nachyliłam się do niego i cicho powiedizlam. - Agata jest znowu w ciąży. - ten uśmiechnął się jak głupi i złapał moje udo pod stołem.
- Ile już jesteście razem? - spojrzałam na osobę pytająca. Była to jedna z cioć dziewczynek.
- To skomplikowane. - Borys odezwał się pierwszy. - Chodziliśmy ze sobą cztery miesiące a potem Karolina wyjechała na rok do stanów i zerwaliśmy. - przygryzłam dolna wargę bo nadal czułam w tych słowach ból. Przeszywający, chłody i skurwiały ból. - Gdy wróciła byliśmy ze sobą kolejne pół roku i zaczęła się wojna. - przetarłam pojedyncza łze spadającą z mojego oka. - Pięć lat czekała na mnie, aż wrócę a gdy wróciłem... - spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem. - Zaręczyliśmy się. I tak od jedenastu miesięcy jakoś się znosimy nawzajem. - zaśmiałam sie cicho i pokręciłam głowa na nie w rozbawieniu.
- Jakoś. - powiedziałam a Borys wbił mi palca między zebra, delikatnie oczywiście, przez co głośno się zaśmiałam a on ze mną. Słyszałam jakieś pojedyncze śmiechy spoza strefy normalnych osób, czyli mnie i Borysa, ale nie zwróciłam na nie specjalnie uwagi. Gdy się uspokoiłam posiedzieliśmy z nimi jeszcze około dwóch godzin i zaczęliśmy wychodzić. - Prosze państwa. - popatrzyłam na nich i wyciągnęłam z torebki zaproszenie i podałam je rodzicom dziewczynek. - Zapraszmy państwa na nasz ślub.
- Jezu jak miło. Dziękujemy. - pani Aneta spojrzał na mnie wesoła.
- Ślub odbędzie się na Malcie wiec bilety są zarezerwowane. Tylko trzeba przyjechać. - zaśmiałam się cichutko na swoje własne głupie słowa.
- Uparła się by państwa zaprosić. No i oczywiście zabrać dziewczynki. - Borys objął mnie w szczelnym uścisku.
- Na pewno przyjedziemy. - pan Arek uśmiechnął się ciepło. - Z dziewczynkami. - uśmiechnęłam się bardzo szeroko.
- Dziękuje. - szepnęłam i wyszłam z domu.
CZYTASZ
WOW /// Bedoes
FanfictionDziewietnasto letnia Karolina Szcześniak, siostra Taco Hemingway'a pracuje w małej kawiarni. Pewnego dnia jej znajomi i proszą ja o przysługę która powoduje, ze jej życie się zmienia. Chyba na zawsze.