2

1.1K 55 5
                                    

/Karolina

Obserwowałam każdy ruch ludzi tu zebranych. Oczywiście nie znam ich imion bo nikt się nie przedstawił, nie podziękował. Ale co ja mogę oczekiwać po ludziach którzy całe życie przesiedzieli w biurze i na oczy wojny nie widzieli. No tak, nic. Właśnie przeżuwałam kawałek mięsa gdy młoda dziewczyna z naprzeciwka mnie podała mi swój telefon. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Miała koło szesnastu lat? Popatrzyłam na telefon i widziałam tam piosenkę WOW z przed sześciu lat. Popatrzyłam na nią i oddałam telefon. Pokiwałam głowa na tak i znowu zajęłam się jedzeniem.

- Bedoes, chyba ze wolisz Borys. - Borys podniósł gwałtownie głowę do góry. W jego oczach widziałam zdziwienie.

- Borys. - stwierdził prostując się.

- Nie wiem czy słuchałeś radia ostatnimi czasy, ale twoje piosenki podbijają całą Polskę. - wyciągnęłam telefon bo dostałam wiadomość. Od Kuby?

Kuba 💕
Powiedz Borysowi ze nagrywamy razem piosenkę i chuj obchodzi mnie co on sądzi.

Pokazałam wiadomość Borysowi.

- To jak? - spytała dziewczyna. - Wrócisz? - zaśmiałam się chyba za głośno bo każdy na nas popatrzył. Borys wybuchł gardłowym śmiechem a ja wtedy tez nie wytrzymałam. Dziewczyna patrzyła się zdezorientowana.

- Jakie synchro. - powiedział przez śmiech Borys.

- No. Ale! Mam nadzieje ze spełnisz jej marzenie i Kuby. - zagroziłam mu palcem.

- Quebonafide!? - dziewczyna poderwała się z miejsca. - No way!

- Si. - powiedziałam wzruszając ramionami.

- Nie wierze. - złapała się za głowę. - Poznałam mojego idola.

- Maja. - skarciła ja jej, chyba, babcia. - Uspokój się. - Boże! Nawet jej wyszaleć się nie daje.

- Przepraszam babciu. - dziewczyna poprawiła się na skrzydle i zajęła się swoim jedzeniem. Co za rodzina. Widać kto wychowuje. Nawet chłopiec mniejszy od dziewczynek jest na tyle ułożony, ze nie chce się z nimi bawić. Chyba mogłam ich nie oddawać.

- A pani gdzie pracuje? - jedna z kobiet zapytała się. Na pewno chodzi o mnie.

- W kawiarni. - odpowiedziałam i mile się uśmiechnęłam.

- A ile pani zarabia? - zaśmiałam się cicho pod nosem.

- Nie chce być nie miła i jak urarzę to z góry przepraszam, ale to moja sprawa. - powiedziałam jak najbardziej miło umiałam. Materialiści.

- Dobrze. A pan? - Borys był zapatrzony w talerz i kapletnie nie kontaktował. Lekko go szturchnęłam i wyrwałam z zamyślenia.

- Gdzie pracujesz? - powtórzyłam mu a ten wziął głęboki oddech.

- Niedługo wydaje nowy kawałek. W sensie piosenkę. A tak to narazie nigdzie, mam jakby emeryturę po wojenna. - uśmiechnął się i wskazał na bliznę. Miałam ochotę go pocałować ale nie wypada.

- A ile tej emerytury? - teraz spytała starsza pani.

- Osiem tysięcy i kolejne dwa za uszczerbek na zdrowiu. - uśmiechnął się miło.

- Czyli? - jakaś inna kobieta zadała to pytanie.

- Nie jesteśmy bogaci ale tez nie biedni. Przed wojna mieliśmy na prawdę dużo pieniędzy. - powiedział obojętnie Borys. To była akurat prawda.

- Wszytko się ułoży. - powiedziała mama dziewczynek kładąc rękę na mojej. Uśmiechnęłam się i usłyszałam dzwonek mojego telfonu.

- Bardzo przepraszam. - wstałam i odebrałam odeszłam od stołu.

- Nie uwierzysz. - Agata zaśmiała się cicho.

- Dawaj. - powiedziałam podekscytowana. 

- Jestem znowu w ciąży. - lekko krzyknęła szczęśliwa.

- No nie. - zaśmiałam się ze szczęścia.

- No! - odstawiłam lekko telefon od ucha bo dziewczyna tak głośno krzyknęła ze aż mnie głowa zabolała. Uśmiechnęłam się bardzo szeroko i cieszyłam się jej szczęściem.

- O nie! - odkrzyknełam za co od razu się skarciłam. Spojrzałam na Borysa a ten patrzył na mnie podejrzliwie. Kiwnęłam mu głowa.

- Co? - spytała zaniepokojona.

- Nie będziesz mogła chlać na moim ślubie. - zaśmiałam się i uslyszlam jak Agata z drugiej strony również się śmieje. Bardzo głośno. - Kończę jestem w gości.

- U kogo?

- Wiesz u kogo.

- Mialas już się z nimi nie spotykać. - stwierdziła przygnębiona.

- Maja osiem lat. Musiałam. Kończę. - rozlaczylam się i cała w skowronkach wróciłam do stopu. Borys spojrzał na mnie zaciekawiony. Nachyliłam się do niego i cicho powiedizlam. - Agata jest znowu w ciąży. - ten uśmiechnął się jak głupi i złapał moje udo pod stołem.

- Ile już jesteście razem? - spojrzałam na osobę pytająca. Była to jedna z cioć dziewczynek.

- To skomplikowane. - Borys odezwał się pierwszy. - Chodziliśmy ze sobą cztery miesiące a potem Karolina wyjechała na rok do stanów i zerwaliśmy. - przygryzłam dolna wargę bo nadal czułam w tych słowach ból. Przeszywający, chłody i skurwiały ból. - Gdy wróciła byliśmy ze sobą kolejne pół roku i zaczęła się wojna. - przetarłam pojedyncza łze spadającą z mojego oka. - Pięć lat czekała na mnie, aż wrócę a gdy wróciłem... - spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem. - Zaręczyliśmy się. I tak od jedenastu miesięcy jakoś się znosimy nawzajem. - zaśmiałam sie cicho i pokręciłam głowa na nie w rozbawieniu.

- Jakoś. - powiedziałam a Borys wbił mi palca między zebra, delikatnie oczywiście, przez co głośno się zaśmiałam a on ze mną. Słyszałam jakieś pojedyncze śmiechy spoza strefy normalnych osób, czyli mnie i Borysa, ale nie zwróciłam na nie specjalnie uwagi. Gdy się uspokoiłam posiedzieliśmy z nimi jeszcze około dwóch godzin i zaczęliśmy wychodzić. - Prosze państwa. - popatrzyłam na nich i wyciągnęłam z torebki zaproszenie i podałam je rodzicom dziewczynek. - Zapraszmy państwa na nasz ślub.

- Jezu jak miło. Dziękujemy. - pani Aneta spojrzał na mnie wesoła.

- Ślub odbędzie się na Malcie wiec bilety są zarezerwowane. Tylko trzeba przyjechać. - zaśmiałam się cichutko na swoje własne głupie słowa.

- Uparła się by państwa zaprosić. No i oczywiście zabrać dziewczynki. - Borys objął mnie w szczelnym uścisku.

- Na pewno przyjedziemy. - pan Arek uśmiechnął się ciepło. - Z dziewczynkami. - uśmiechnęłam się bardzo szeroko.

- Dziękuje. - szepnęłam i wyszłam z domu.

WOW /// BedoesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz