12/epilog

1.1K 64 2
                                    

/Karolina

- Okej to nie jest śmieszne. - rozdarłam kopertę na pół i wyrzuciłam do śmietnika.

- Ale co? - Agata obruciła się do mnie i spojrzała ciekawa.

- Pomyśl. Ktoś napisał na kopercie czy wyjde za niego. Haha zabawne.

- Okej. To może ja spytam tak. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyznom na świecie i weźmiesz moje nazwisko? - wyprostowałam się. Poczułam pieczenie w oczach, niemiłosierne. Znam ten głos. Oparłam się o stół i spuściłem głowę w dol. Zaczęłam głośno szlochać. Obróciłam się w stronę osoby wypowiadającej te słowa. Była nią osoba o brązowych włosach ściętych na dłuższego jeżyka mająca bliznę na pół twarzy. Klęczał i był ubrany w garnitur, taki jak na ślub Agaty. Klęczał on. Borys. Patrzyłam się na niego i nie mogłam ustać. Uklęknęłam i zalałam się łzami. Pięć lat czekania na tego idiotę. Pięć lat bólu i cierpienia i co ja z tego mam? Jego! Dokładnie jego! Tego idealnego mężczyznę za którego oddałabym życie! Powoli wstałam i na chwiejnych nogach podeszłam do niego nadal płacząc. Dałam mu z liścia.

- To za to ze czekałam pięć lat. - ukleknelam przed nim bo nie miałam siły ustać. Uderzyłam go jeszcze raz. - To za to ze od dwóch pat nie miałam z tobą kontaktu. - zalazłam się ponownie łzami. Prawie nic nie widziałam. Pocałowałam go delikatnie w usta. - A to za to ze żyjesz. - powoli wstałam i odeszłam od niego kawałek. - Japierdole ty żyjesz! - krzyknęłam wbiegając w niego. Nie był przygotowany bo wylądowaliśmy na ziemi. Leżałam na nim a on tulił mnie do siebie. Płakałam jak małe dziecko w jego ramie. - Tak! - krzyknęłam. Teraz on zaniósł się płaczem bo wiedział na co odpowiedziałam. Moje i jego ręce trzęsły się gdy zakładał mi pierścionek. Uslyszlam oklaski lecz nie to było ważne. Siedziałam u niego w objęciach i nie mogłam uspokoić nerwów. Nadal płakałam.

/Borys

Moja mama klaskała i wyglądała jakby zaraz miała dostać zawału. Reszta znajomych również klaskała i niektórzy płakali. Przywyknom do tego brzydkiego mnie? Gdy usłyszałem kolejna turę płaczu wydobywająca się z jej gardła sam zapłakałem. Sześć kat związku i dopero teraz jej się oświadczyłem? Czego chcieć więcej? Miłości z jej strony. Nie liczę już czasu. Mogę z nią tu klęczeć z piec kolejnych lat. Potrzebuje jej jak tlenu.

- Wstajemy kochanie.

- Nie. - szepnęła wtulając się we mnie jeszcze mocniej. - Tęskniłam za tobą piec lat. Płakałam za tobą piec kat. Pamiętałam o tobie piec lat. Daj mi się nacieszyć.

- Nacieszysz. Już zawsze będę przy tobie.

- Kiedyś już tak mówiłeś. - auc. To zabolało nie powiem ze nie.

- Wiem. Ale teraz obiecuje się na wasne życie, zawsze będę przy tobie.

- Dobrze. - wtuliła się jeszcze mocniej a ja wstałem i zaniosłem ja do stołu. - Ufam ci. - szepnęła cicho.

~~~
Do zobaczenia w części czwartej

WOW /// BedoesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz