/Karolina
Ubrałam się w zwiewną zielona sukienkę i założyłam zielone szpilki. Kocham ten kolor nad życie. Przejechałam ręka po mojej talii i poczułam ręce Borysa na swoich biodrach. Oparłam się o jego ramie. Był ubrany w jeansy ciemnego koloru i biała koszule.
- Wyglądasz ślicznie. - szepnął mi do ucha a mnie przeszły ciarki.
- Według ciebie zawsze wyglądam ładnie. - zaśmiałam się cicho.
- Ładnemu we wszytkim ładnie.
- Stara nudna gatka. - szepnęłam obracając się do wyjścia.
- Karolina. - obruciłam się w jego stronę. Ten podszedł do mnie i delikatnie ucałował. - Kocham cię.
- Ja ciebie tez. Chodz musimy jechać.
Weszłam do sklepu i od razu ruszyłam do alkoholu. Wzięłam trzy wódki i jedno wino. Muszę wyglądać komicznie. Wzięłam kartę, telefon i cztery butelki alkoholu. Podeszłam do kasy i położyłam zakupy na taśmie.
- Zapija pani smutki? - jakiś mężczyzna za mną lekko się zaśmiał.
- Nie. - uśmiechnęłam się miło. - Jadę na poprawiny.
- I dopiero teraz pani kupuje alkohol? - pokazał mi na swoim zegarku godzinę. Była siódma! Kurwa!
- Kurwa. - szepnęłam. - Dobry. - powiedziałam do sprzedawczyni.
- Reklamoweczka? - spytała patrząc na alkohol.
- Tak. - powiedziałam i szybko zapłaciłam. Biegiem, takim szybkim na jaki pozwoliły mi szpilki, wbiegłam do auta. - Jedz kochanie. - Borys cofnął i w coś uderzyliśmy. Był to mężczyzna od zapijania smutków. Wyskoczyłam z auta i podeszłam do niego. Siedział na ziemi. - Nic panu nie jest!? - złapałam go za twarz patrząc na obrażenia.
- Nie. To moja nieuwaga. - Borys pomógł wstać facetowi. Otrzepałam go z brudu i oglądnęłam dokładniej.
- Sorry facet. - powiedział Borys. Dałam mu kuksańca w ramie. - Znaczy... Przepraszam.
- Spoko. - podniósł foliówke i ruszył do auta. Popatrzyłam na Borysa z zrezygnowaniem. Ten uśmiechnął się i podrapał po głowie.
- Wsiadj już lepiej do tego auta. - usiadłam i się zapiełam. Gdy byliśmy pod domem Agaty i Karasia było już po ósmej. Super!
- A wy co tak późno!? - Agata była już lekko podpita.
- Borys potrącił człowieka. - powiedziłam podjąc jej trzy czyste i jedno wino.
- Macie. - podła nam jedna czysta. - To dla was. Na pół. - zaśmiałam się i upiłam dużego łyka. - Mamy alkohol!!! - Agata wydarła się na cały głos. Na stole stały jeszcze trzy wina i pięć czystych.
- Nie będę miała krwi. - szepnąłem do mojego chłopaka. Ten był lekko zdziwiony. - Będę miała alkohol. - wybuchł donośnym śmiechem.
~~~cztery godziny później~~~
- Robię wrrrrm jak RS7!!! - krzykełam lekko się zataczając. Szłam przez park z wódka w ręku. - Wrmmm jak RS7! - upiłam dużego łyka. Jedyną podpora był Borys, inni żyli w swoich światach ale śpiewali ze mną. - Lepiej żyło się na Motorolach! Moi ludzie nie śpią nocą w domach!!! - mój brat rapował dalej. - Zmiana muzyki!
- UA! - Agata zaśmiała się głośno upadając. Wyśmiałam ja.
- Odwiedzam najebany most! Rozpalam gibona by nie walić w nos... UA! Ona pisze czy przyjdę ja! Odpisuje jej ze paliw stuff! - śpiewałam z Igorem.
- Ej! - krzyknęłam i stanęłam na prostych nogach. - Psy idą! - zrobiłam zwrot i szłam na prawdę prosto. - Borys! - krzykełam mu do ucha.
- Co tam kochana. - powiedział biorąc łyka alkoholu.
- Boje się.
- Czego?
- A jak nas złapią? - powiedziałam lekko przerażona.
- Jesteśmy pijani a nie nacpani. - upił kolejnego łyka. Gdy weszłam do mieszkania ogarnelam ze jesteśmy sami.
- Gdzie reszta? - spytałam siadając na kanapie.
- Nie szli za nami? - spojrzałam z nim na stół. Jedna wódka i jedno wino zostało. Spojrzałam na Borysa i pokiwalam głową na tak.
- Będziemy żałować? - spytałam lekko zdenerwowana.
- Oj tak. Ale raz się żyje. - zaśmiał się głośno i rzucił mi wódkę.
~~~koło dziesiątej kolejnego dnia~~~
Obudziłam się koło Borysa. Byłam w sukience a sama śmierdziałam alkoholem. Popatrzyłam na stół i butelka wina i wódki była totalnie opróżniona, ale nikogo z naszych znajomych nie było. Co się stało? A no tak. Ja wtedy z Borysem zrobiliśmy w tył zwrot a oni poszli prosto. Co za idioci. Pewnie są na izbie wytrzeźwień. Super. Wstałam i ruszyłam do kuchni robiąc nam herbatę wtedy zadzwonił telefon.
- Halo? - szepnęłam cicho.
- Dzień do ty tu starszy aspirant Wojciech Malinowski. Czy pani to Karolina Szczęśniak?
- Tak. Dzień dobry. Co się stało?
- Pani znajomi zostali zatrzymani w nocy i trafili na izbę wytrzeźwień. Przyjedzie pani po nich?
- Jasne. Jasne. Jaka to komenda?
- Przy Kwiatowej.
- Okej dziękuje. Będę tam za maksymalnie piec godzin. Może być?
- Tak jasne. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Podeszłam do Borysa i usiadłam na skraju łóżka głaszcząc go po policzku. Wstałam i poszłam się jako tako ogarnąć. Gdy umylam zęby, uczesałam włosy, poprawiłam makijaż i przebrałam się w bluzę Borysa, która kiedyś tu zostawił, i spodnie Agaty ruszyłam w stronę mojego chłopaka. Zalałam nam herbatę i go obudziłam gdy ta lekko wystygła. Popatrzył się na mnie spod swoich pijackich powiek i uśmiechnął szeroko. W takim uśmiechu mu najlepiej.
- Hej kochanie. - szepnął i ucałował mnie w policzek.
- Hejka. Jak tam?
- A dobrze. Gdzie reszta?
- Na komendzie. Złapali ich wtedy w parku.
- O nie! Będzie trzeba po nich jechać! - zaśmiał się głośno. Zrobiłam to samo co on.
- No trzeba będzie.
Dwie godziny później wszyscy byliśmy razem i ruszaliśmy do swoich domów. Było pięknie ale nie było pisane nam by było tak pięknie jak wtedy...
~~~
Przepraszam ale to koniec części drugiej! Już się pisze trzecia wiec spokojnie 💖
CZYTASZ
WOW /// Bedoes
FanfictionDziewietnasto letnia Karolina Szcześniak, siostra Taco Hemingway'a pracuje w małej kawiarni. Pewnego dnia jej znajomi i proszą ja o przysługę która powoduje, ze jej życie się zmienia. Chyba na zawsze.