/Karolina
Obudziłam się nie czując nic. Byłam w łóżku z Borysem. W ubraniach. Uff. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Wyszłam zrobić nam śniadanie. Na stołówce był mój brat i Kasia. Ominęłam ich lecz oni chyba chcieli ze mną rozmawiać bo wlepili we mnie swój wzrok. Jeden morderczy a drugi pusty. Gdy miałam wszystko zrobione usiadłam koło nich i czekałam jak coś powiedzą.
- Mam nadzieje ze rozumiesz naszą złość. - mój brat był na prawdę poważny.
- Nie. - stwierdziłam wstając od stołu i biorąc jeszcze jednego croissanta.
- Nie możesz chodzić z Borysem. - powiedziała Kasia.
- Czemu? - ugryzłam kawałek pożywienia który wcześniej wzięłam do ręki.
- Bo ja go kocham. - zakrztusiłam się kawałkiem jedzienia. Zaczęłam kasłać, na prawdę głośno. Musiałam czymś popić. Rzuciłam się na wodę mojego brata. Jezusie. Gdy opanowałam mój organizm popatrzyłam na nią zdziwiona.
- Żartujesz? - spytałam na prawdę zdziwiona.
- Nie. - powiedział Filip. Kaśka płakała. No bez przesady. Nie będę zrywać z moim chłopakiem bo moja przyjaciółka go kocha. Aż taka głupia to ja nie jestem.
- Kasia ty wiesz ze ja cię kocham ale...
- Zerwij z nim. Pozwól bym ja go kochała. - wstała i nachyliła się nademną. Wzięłam moją tackę z jedzeniem. Ruszyłam w stronę schodów.
- Nie myśl ze mogłabym to zrobić. - syknęłam i ruszyłam w stronę pokoju. Ona sobie żartuje!? Weszłam do sypialni z impetem nawet nie myśląc ze Borys może spać. Postawiłam tackę na stołku i wyciągnęłam moje fajki. Wyszłam na balkon i zapaliłam jednego. Poczułam za sobą obecność mojego chłopka. To tak pięknie brzmi.
- Co się stało? - ucałował powoli moją szyje uważając na każdy ruch. Posmakował tylko kawałka mnie.
- Mam problem. - stwierdziłam dając mu bucha. - Nie uwierzysz w sumie.
- Tobie? Zawsze uwierzę.
- Moja przyjaciółka. - zagryzłam wargę. - Się w tobie podkochuje. - zaczął głośno kaszleć i śmiać się.
- Serio? - śmiał się gardłowo. - O Boże. - jeszcze głośniej.
- Co cię tak śmieszy? To nie jest śmieszne.
- Jest. A wiesz czemu?
- Wyczekuje odpowiedzi. - stwierdziłam zła.
- Bo... - złapał mnie w tali i mocno przytulił. - Ja... - wskazał na siebie pacem wskazującym. - Kocham tylko... - udawał ze myśli. - Ciebie. - ucałował mocno moje usta.
Wtopił się w nie. Jego usta i moje były jednością. Jego trochę za suche, zbyt spierzchnięte. Oddałam mocno pocałunek próbując dostać się do jego języka. Od razu pozwolił. Nasze języki kłóciły się, kto wygra tą walkę. Kto stanie się panem? Żaden nie wygra tej walki, każdy jest idealny w tym co robi. Ciężko zaspokoić pragnienie dwóch kochający się osób. Czekaj? Ja go kocham a on mnie? Podniósł mnie i złapał za pośladki. Objęłam jego biodra. Czuje się jak laska w tych słabych fanfiction. Uderzyłam o ścianę. Jęknęłam cicho. Pragnęłam go całą sobą.
- Do jasnej kurwy. - szepnął między pocałunkami. - Co ty ze mną robisz? - zaśmiał się cicho. - Nie chce. Nie chce z tobą teraz uprawiać seksu. - zdziwił mnie. Taki chłopak nie chce seksu?
- Czemu? - zapytałam stając na ziemi.
- Bo cię kocham. I nie chce cię wykorzystać. Chce by to była nasza wspólna decyzja za cztery miesiące.
- Dobrze. - szepnąłam w jego usta i jeszcze raz je ucałowałam. Teraz delikatnie. Kochałam go. Na prawdę. Ja go na prawdę kochałam. Szok. - Tylko ja cię na prawdę kocham. - moją dłonią badałam jego twarz. Tak idealna. Tak niespotykana. Za idealna. Za piękna. Zamknęłam mu oczy. - Pomyśl. - wziął głęboki oddech. - Ze ja kiedyś będę stara i brzydka. Za gruba lub za chuda. Będziesz nadal mnie kochał?
- Ja? - otworzył oczy. - Ja zawsze będę się kochać. Mimo wszytko. - ucałowałam jego usta. Złapałam go za rękę i zaprowadziłam do jedzenia. W spokoju zjedliśmy posiłek i poszłyśmy do reszty znajomych.
- Hej wszytkim. - trzymałam się z Borysem za rękę. Wzrok Kaski badał każdy cal nas. Zabijał mnie a jego kochał. Nie kochaj mojego ukochanego dziwko. O nie. Włączyła mi się zazdrość.
- Hejka. - powiedział Jacek.
- Gotowi? - spytał Krzysiek od Kuby.
- A mamy nie być? - zaśmiał się Mateusz.
- Wiesz. Filip wyglada jakby dopero wstał a Kaśka jakby przepłakała całą noc. Z jakiego powodu? - nie mów.
- Chyba to jest oczywiste. - spojrzała na mnie. Puściłam rękę Borysa. Powiedziała. - Zabrała mi chłopaka.
- Ha! - krzyknął Borys. - To nie prawda. Ja ciebie nie kocham. Gdyby nie moja dziewczyna nie znałbym ciebie. Wiec nie pierdol. - puścił jej całusa a ta we łzach wybiegła z hotelu. Mój brat nie drgnął.
- Koniec przyjaźni? - zapytał Igor. Ja patrząc się za nią lekko tylko szepnęłam. Prawie nie słyszalne.
- Chyba tak.
CZYTASZ
WOW /// Bedoes
FanfictionDziewietnasto letnia Karolina Szcześniak, siostra Taco Hemingway'a pracuje w małej kawiarni. Pewnego dnia jej znajomi i proszą ja o przysługę która powoduje, ze jej życie się zmienia. Chyba na zawsze.