/Karolina
Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam w nich zmęczonego Filipa. Mója mama od razu otworzyła ramiona a on się do nas przytulił. Jak za dawnych czasów. Wdychałam zapach rodziny, która rozpadła się na tyle lat. To wszystko było chorym spektaklem. Wojna była wymyślona przez ludzi a zabiła tyle niewinnych. Skandal. Wdychałam coś czego brakowało mi od mojej choroby. Brakowało mi rodziny. Byłam gnieciona przez tatę i Filipa a sama przytulałam mame. Nie wiem ile tak trwaliśmy ale nigdy nie chciałam się stąd wydostawać. Oni byli całym moim życiem, całym oparciem. Filip odsunął się od nas a potem moja mama. Pozostawili mnie wiec również odsunęłam się od taty. Uśmiechnęłam się nikle i ruszyłam korytarzem do mojego pokoju. Gdy do niego weszłam już nikogo nie było. Tylko nagi Borys nadal spał w łóżku. Zakluczyłam drzwi i wpełzłam pod kołdrę koło mojego męża. Jak to pięknie brzmi. Usadowiłam się bardzo blisko jego męskości i pochyliłam do przodu lekko całując go w policzek. Potem w czoło, nos, oczy i w końcu w usta. Gdy ten się lekko przebudził zaczekałam całować jego szczękę schodząc coraz niżej... Złapałam pewnie za jego penisa i zaczęłam robić równomierne ruchy ręka szeroko się przy tym uśmiechając. Następne włożyłam penisa sobie do buzi i zabawa się zaczęła. Borys ciągał mnie za włosy a ja doskonale bawiłam się tam na dole. Gdy skończył połknęłam jego spermę i położyłam się koło niego. Uśmiechał się szeroko i przytulał mnie do siebie.
- Jesteś piękna wiesz o tym? - spytał się mnie i ucałował w usta.
- A ty przystojny. Wiesz o tym? - przejechałam palcem po bliźnie. - Już nie będę się do nich odzywać. Obiecuje. - szepnęłam drapiąc go po ramieniu.
- Dziękuje. - powiedział i wstał. Patrzyłam się na niego. Przez te sześć lat zmienił się nie do poznania. Nabudował mięśnie i stał się bardziej „męski".
- Muszę wracać do szkoły. - stwierdziłam. - Dzieciaki maja ostatni rok gimnazjum. - nadal ciągnęłam. Popatrzył się na mnie karcąco. - Ale na tydzień jedziemy. - zaśmiałam się cicho. - Obiecuje.
- Okej. - powiedział i nachylił się do mnie siedzącej na łóżku. Położył dłonie po moich dwóch stronach i patrzył mi się w oczy. - Zaczynamy od jutra. - uśmiechnęłam się i odetchnęłam głęboko. - O dwunastej mamy samolot. - zaśmiał się gardłowo.
- Cały Borys. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy obejmując jego twarz moimi dłońmi. Ten połorzył się na nich i zamknął oczy. - Mój kochany Borys. - otworzył je spoglądając na mnie uwarznie. - Borys. - szepnęłam ze łaźni w oczach. - Wiesz ze bardzo cię kocham?
- Nie tak mocno jak ja. - stwierdził i uśmiechnął się całując mnie w usta. - Pójdę nam po śniadanie a ty może tu trochę ogarniesz? - wyprostował sie i założył koszulkę. - Potem ci pomogę.
- Jasne. - powiedziłam i zajęłam się sprzątaniem.
*jakos koło dwudziestej*
- Tobie już za dużo. - zaśmiałam się zabierając Oliwii z dłoni alkohol.
- Ej! - krzykela lekko się zataczając. Szukałam wzrokiem Igora by ja zabrał do pokoju i położył spać.
- Co za dużo to nie zdrowo. - gdzie on? Jest! - Igor!!! - spojrzał na mnie nie obecny. Gdy ujrzałam w jego dłoni jakieś tabletki pokiwałam ze zrezygnowaniem głowa i sama zabrałam Oliwkę do jej pokoju. Usiadła na łóżku i zaczęła płakać. - Co jest? - spytałam przyglądając się jej uwarznie. Poprawiny są jeszcze gorsze niż sam ślub. Na ślubie pije każdy a tu już tylko pijaki.
- Jestem w ciąży. - otworzyłam szeroko oczy. Bardzo się zdziwiłam. Ba! Wkurwilam się na nią.
- Idź spać. - syknęłam. Spojrzałam na mnie przerażona.
- Czemu jesteś zła?
- Czemu!? Jesteś w ciąży i pijesz alkohol! - krzyknęłam i poszłam zamknąć drzwi balkonowe na klucz by ich przypadkiem nie otworzyła. Zabrałam nożyk z jej pokoju i wyszłam. - Idź spać. - syknęłam zamykając drzwi i je zakluczyłam. Rzuciłam wściekła nożykiem o ścianę. Ruszyłam na dol i zobaczyłam jak Krzysiek obściskuje się z Olka. - Krzychu. - popatrzył na mnie a ja żuciłam mu kluczyki od mojego pokoju. - Byle by spermy nie było na pościeli. - zaśmiałam się i ruszyłam do moich gości. Moi rodzice już dawno leżeli przy stole i wymiotowali do doniczek. Głupie pijaki. Filip był w pełni trzeźwy jak jego partnerka. Jacek już dawno wypił cała T-quille a Sandra stała koło niego kręcąc przecząco głowa. Kocham ich wszytkich całym sercem. Państwo Malinowscy z lekka niechęcią patrzyli na Kubę który próbowal im coś powiedzieć ale jego język plątał się niemiłosiernie. Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do przyjaciela całując go w policzek. - Widzę ze żwawo rozmawiasz z państwem ale na ciebie Kubuś już czas. - powiedziałam biorąc go pod rękę. - Prowadź do swojego pokoju. - ruszył żwawo a ja zaśmiałam się do Malinowskich którzy nie byli tacy weseli jak reszta ludzi. Gdy po dwudziestu minutach wróciłam do nich zadali mi cios później pasa.
- Nie chce by pani więcej spotykała się naszymi córeczkami. - stwierdzili poważnie odkładając szampana. - Pani rodzina jest nieodpowiedzialna. - sama jeszcze rano obiecywałam Borysowi ze już do nich się nigdy nie zwrócę ale jednak, boli jeśli słyszysz to on innych. - Myślimy ze pani jest za bardzo roztrzepana. A pani rodzina, zachowuje się jakby nigdy nie była u ludzi.
- Kochana paniusiu. - syknęłam a ta spojrzał ja mnie z niedowierzaniem. - Po pierwsze. Nigdy kurwa pani się nie wazy obrażać mojej rodziny. Drugie. Jeśli pani lubi stać cały dzień jak największa damulka a jedyna wartością dla pani są pieniądze to może pani użyje mózgu bo chyba to jest wymarłe w pani ciele! - krzyczałam przez co wszyscy spojrzeli na mnie przenikliwie. - Po trzecie. Mam w dupie co pani o nas sądzi bo pani nawet nie wie co ja myśle o pani rodzinie. Jebane sztywniaki, którzy kurwa nigdy żucia prawdziwego nie widzieli i oddali swoje dzieci bo tak było im wygodniej!!! - krzykełam. Zobaczyłam dwie małe postacie koło siebie. - Jaka pani!? Aneta! O tak bo nasza kochana Anetka nigdy nie pracowała tylko jej mąż zarabia na paznokietki i najnowsze ciuszki. Lepiej spierdalaj z mojego życia zanim się już do reszty wkurwie. - syknęłam i ruszyłam do pokoju.
CZYTASZ
WOW /// Bedoes
FanfictionDziewietnasto letnia Karolina Szcześniak, siostra Taco Hemingway'a pracuje w małej kawiarni. Pewnego dnia jej znajomi i proszą ja o przysługę która powoduje, ze jej życie się zmienia. Chyba na zawsze.