/Krzysiek
Otworzyłem skrzynkę pocztową i zobaczyłem list i reklamy. List od Karoliny? Stojąc jeszce w klatce schodowej otworzyłem go i zacząłem powoli czytać.
Krzysiu! Bzoże kocham cię! Za taki humor, za wszytko! Ale jest haczyk. Bum! Mam raka!!!
Dziękuje ci za wszytko a zwłaszcza za te głupawki, które były tak częste, ze dziwie się ze mam raka. Maskara. Ja po ilości śmiechu z tobą powinnam być zdrowa jak ryba. Serio.
Wrócę za pół roku, no maks rok. Pilnuj wszystkich Krzychu. Błagam. A przede wszystkim pilnuj Borysa. Błagam cię.
Do zobaczenia Krzychu. Kiedyś.Otworzyłem drzwi mojego mieszkania i rzuciłem sie na łóżko. Z moich oczu poleciła jedna łza. Rak? Serio!?
/Igor
- Igor! - mój dziewczyna podła mi list. - Od kogo?
- Karoliny?
- Kto to? - zapytała lekko zła.
- Mój nalepsza przycióła. Idź się umyc a ja przeczytam to.
- Dobrze. - cmoknęłam mnie w policzek i ruszyła w stronę łazienki. Otworzyłem kartkę i zacząłem czytać.
UA jak to sam śpiewałeś. Pisze ten list i myśle sobie... Jak ja do jasnego chuja was długo znam. Serio. Ja jako piętnastolatka z tobą maryhe paliłam. Masakra! Byłeś, jesteś i będziesz moim przyjacielem dlatego ta kartka napisana w metrze gdy czekałam na pociąg leci do ciebie. A tak serio to miałam ja napisać gdzie indziej ale metro spóźniło się dobre dwie godziny?¿? Coś co jeździ pod miastem się spóźnia. Tylko w Polsce.
Ale do rzeczy. Mam raka i wyleciałam do stanów by się leczyć. I to nie tak, ze za przewidywane pół roku wrócę. Może być tak, ze wrócę za rok i w tedy albo żywa i całkowicie zdrowa, albo w trumnie. Możesz obstawiać. Ty zawsze lubiłeś się bawić w takie rzeczy.
No zasadniczo mam prośbę. Nie wiem jak zareagujesz na to... Wszytko ale prosze cię z góry. Nie wracaj do ćpania. Maryhe pal sobie, szkugi tez ale ja cię błagam. Nie wracaj do tego innego gówna. Myśle ze Kamila nie chciałby tego.
Pozdrów ja odemnie i pilnuj się Igor.
Do zobaczenia Igor. Kiedyś.- Kamila! - powiedziałem przez łzy. Ta wyskoczyła w ręczniku z łazienki.
- Co jest? - spaytala przytulając mnie do siebie.
- Karolina ma raka. - zacząłem płakać w jej jeszcze mokre ramie.
/Karaś
- Kochanie! Masz list od Karoliny. - rzuciła nim w moja stronę. Złapałem go i przetarłem brudne ręce. Otworzyłem go i zacząłem czytać na głos.
- Jezuuu. Czuje się strasznie kryjąc przed wami takie rzeczy ale co ja mogę do jasnej cholery zrobić. Japierdole.
Mam raka. Wyjechałam do stanów na jakieś pół roku, no maks rok. Ale daje słowo honoru, wrócę. Albo w trumnie, albo o własnych siłach. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia.
Będę za wami tęsknić. Błagam was, ciebie i Martę pilnujcie Borysa. Już prosiłam o to Krzyska ale prosze jeszcze was, błagam. Ja wrócę. Obiecuje.
Do zobaczenia Marta, Karaś. Kiedyś.Moja kobieta wypuściła z rak kubek z gorąca kawa. Z moich oczy wypłynęła jedna łza, łza tęsknoty. Moja narzeczona płakała jak bóbr. Boże, a jak nie przezyje?
/Bartek
Otworzyłem skrzynkę pocztowa. Wyciągnąłem z niej list. Od Karoliny? Zacząłem go powoli czytać wchodząc po schodach.
Jeśli chodzi o nas. Ile my przeżyliśmy... znam cię od x lat i gdybym nie musiała, uwierz, nie robiłabym tego co teraz robię.
Często zadawałam ci pytania, lecz twoja odpowdz na nie brzmiała zawsze „Znasz odpowiedz" lub „Domyśl się". A wiesz co ci powiem? Nigdy sie nie domyśliłam i nigdy nie znałam odpowiedzi. Mimo to nadal zadawałam ci te głupie, bezsensowne pytania, które nie tworzyły w żaden sposób mojej przyszłości. I mowie na serio. Zabawne? O tak. Wyobraź sobie mnie siedząca na plaży i lekko śmiejąca się do kartki papieru. Tak to jest zabawne.
Zawsze odpowiadałeś na pytania, które budowałby moja przyszłość. Na przykład zadałam ci następujące pytanie: „Czy paląc papierosy mogę zachorować? Na przykład na raka?" Siedziałam z tobą w parku wypalając kolejnego papierosa. Odpowiedz brzmiała „tak".
Wykrakałes. Nie uwierzysz mam raka i do tego płuc! Taa. Nie ma czym się szczycić, ale spójrz na to z innej strony. Mój nowotwór nie został „stworzony" przed szlugi tylko wade wrodzona. Papierosy przyspieszyły tylko proces wytwarzania nowotworu.
Wyjechałam na pół roku, No maks rok. Szykuj się na przywitanie. Teraz się głęboko śmieje. Wyobraź to sobie. A tak serio go kupuj garnitur na mój pogrzeb. Buzi.
Do zobaczenia Bartek. Kiedyś.Stanęłem przed drzwiami mieszkania. Nadal dzwoniłem w dzwonek. Moja dziewczyna pewnie dostała dawno szału. Gdy Dobrusia otworzyła z hukiem drzwi zobaczyła pewnie obraz nędzy i rozpaczy.* Upadłem na kolana gorzko płacząc.
~~~~
Może to nie na miejscu ale * jest prześmieszna xD jak ktoś oglądał Przygody wesołego haypmana to wie o czym mowie. HahhaahOd razu mowie sprawdzałam to pijana wiec sorry za wszelkie błędy xD
CZYTASZ
WOW /// Bedoes
FanfictionDziewietnasto letnia Karolina Szcześniak, siostra Taco Hemingway'a pracuje w małej kawiarni. Pewnego dnia jej znajomi i proszą ja o przysługę która powoduje, ze jej życie się zmienia. Chyba na zawsze.