Szliśmy prosto ciemnym korytarzem, a następnie skręciliśmy w lewo gdzie pojawiły się schody. Skierowaliśmy się w dół. Na sam dół aż do jakiejś piwnicy. Blondyn otworzył kluczykami jakieś drzwi, wepchnął mnie tam, a ja się przestraszyłam, że mnie tu zamknie dlatego gwałtownie się odwróciłam i wpadłam tym samym na chłopaka.
- Boże! Co się rzucasz!? Nie zamierzam cię tu zamykać! - spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach, a jednocześnie z ulgą. Zapalił światło w pomieszczeniu, a ja ujrzałam w nim stare graty, jakieś skrzynki i ubrania. Do tego w rogu leżały zdechłe szczury, okropne miejsce.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - spytałam spokojnie. On podszedł do jednej ze skrzyń.
- Tutaj, w tych skrzyniach jest coś co się przyda na ciebie.
- Jak to na mnie? - powiedziałam zdezorientowana.
- Pozwoliłem ci się odzywać!? - krzyknął, a ja spuściłam głowę w dół. - a teraz bierz te skrzynie i na górę z nimi. Do głównej sali. - kiwnęłam głową i podeszłam do jednej ze skrzyń. Sięgnęłam po nią rękami i chciałam ją podnieść, lecz okazała się zbyt ciężka.
- No! To ja cię zostawiam, a ty te wszystkie skrzynie przeniesiesz nie? Będę tam czekał na ciebie - zapytał z wrednym uśmieszkiem. Spojrzałam na niego przerażona i kiedy chciałam coś powiedzieć on wyszedł i krzyknął. - tu są kamery! Więc żadnych wybryków.
Rozejrzałam się po pokoju, ale w pomieszczeniu nie było żadnych kamer. Wyszłam na korytarz i dopiero tam je zauważyłam. Jedna była skierowana w stronę schodów, a druga we mnie. Pomyślałam sobie o moich mocach. Przecież mam siłę, a więc dlaczego nie zdołałam podnieść tej skrzynki. Weszłam z powrotem do pomieszczenia ze skrzynkami i spojrzałam na swój tatuaż wilka, pogłaskałam go delikatnie z nadzieją, że to doda mi trochę siły i spojrzałam z powrotem na rzecz, którą mam przenieść na górę. Kiedy spojrzałam na tą skrznię, którą chciałam podnieść odskoczyłam do tyłu przewracając się i zamykając oczy. Zaczęłam piszczeć ze strachu. Nikt mi nie mówił, że tutaj są wilki. Prawdziwe wilki.
- Nie krzycz tak, uszy mnie bolą. - usłyszałam głos. Otworzyłam jedno oko, ale nie zauważyłam żadnego człowieka. Tylko na skrzyni stał wciąż tamten wilk. - no otwórz oczy, przecież ci nic nie zrobię. Sama mnie przywołałaś. - nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Czy to właśnie ten wilk mówi teraz do mnie? Otworzyłam powoli oczy. Wilk podszedł do mnie, a ja wyciągnęłam powoli rękę w jego stronę. Pogłaskałam go.
- N-nie rozumiem. Skąd ty się tu wziąłeś?
- No przywołałaś mnie. Jestem twoim zwierzęciem. Masz mnie na nadgarstku. - spojrzałam na rękę, ale na niej nic nie było. - no dobra, miałaś. Bo jestem teraz tutaj.
- Tak, to prawda.
- Czemu tu jesteś w ogóle? - zapytał krążąc po pokoju. - trzeba się koniecznie wynieść z tej dziury. - wilk miał ubarwienie szaro - białe, wyglądał zupełnie jak Husky patrząc na jego niebieskie oczy, tylko że był o wiele, wiele większy. Wielkością przypominał nawet lwa.
- Ojciec mnie tu przyprowadził. Mój przyjaciel Max zniknął, jacyś chłopacy mnie pilnują. Jeden mi kazał przenieść te skrzynie do głównej sali. - wilk przeniósł spojrzenie na mnie. Patrzył na mnie z przerażeniem, a następnie zniknął, a na moim nadgarstku z powrotem pojawił się wilk. Do pomieszczenia wszedł blondyn.
- Długo mam jeszcze czekać, aż łaskawie przyniesiesz te skrzynie!!?? - szybko wstałam z podłogi i złapałam w ręce pierwszą lepszą. - ani jednej nawet nie przeniosłaś na korytarz!!
- Nie, nie. Już idę. Przepraszam. - odparłam, a on odszedł. Bałam się go. Bałam się, że może mi coś zrobić, dlatego jemu byłam posłuszna. Może mnie wcześniej wypuszczą stąd, jak będę grzeczna. Nie, to raczej niemożliwe, ojciec powiedział, że tu spędzę resztę mojego życia. Podniosłam skrzynię, która była okropnie ciężka i odstawiłam ją z powrotem. Postanowiłam, że po prostu ją popchnę. Uczyniłam tak i w taki oto sposób dotarłam do samych schodów. Kamera była odwrócona w moją stronę, więc nie miałam innego wyboru jak przewlec ją jakoś na górę. Podniosłam ją i krok po kroku szłam w górę. Czułam jak cała drżę, a ręce i ramiona cierpiały najbardziej. Kiedy w końcu dotarłam na górę, wytarłam łzy i pchałam skrzynię dalej. Główna sala znajdowała się na końcu korytarza. Westchnęłam i ją tam potargałam. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam tego blondyna, który każe mi to wszystko nosić.
- No ładnie, ładnie. Tylko, że coś strasznie długo ci to zajęło. Przynieś jeszcze cztery i będziesz mogła iść do pokoju. Dobrze? - nic nie odpowiadając ruszyłam po kolejną skrzynię. Biegłam, żeby dotrzeć tam jak najszybciej.
Wracałam się już po czwartą skrzynię, nie czując rąk, ani nóg. Byłam cała podrapana i załzawiona. Szłam z tą czwartą skrzynią po schodach, ale nie wytrzymując po prostu ją puściłam i sama upadłam na schodach po chwili turlając się do ziemi. Skrzynia lecąc na dół obtarła się o moją rękę przez co zaczęła leciała mi już krew. Obydwie dłonie miałam już zakrwawione i posiniaczone. Miałam obtarcia na całych rękach, a ja mam skórę wrażliwą, co nie było dobre w takich sytuacjach.
- Olivia!? - nagle usłyszałam krzyk.
Był to Jimin. W tej chwili najbardziej brakowało mi Maxa i Lucy. Oni mi byli najbliżsi i najbardziej potrzebni. - Via, boże odezwij się. - nie miałam siły, poczułam jak chłopak mnie podnosi, a następnie udaje się do głównej sali, bo mój pokój już minęliśmy. Otworzył drzwi kopnięciem i wszedł do pomieszczenia.
- Zadowolony jesteś z siebie!? - krzyknął na blondyna. Chłopak z przerażeniem w oczach spojrzał na moją postać.
- Boże, co jej jest?
- To ty miałeś przenieść te skrzynie!
- Przecież wiesz, że ja nie robię takich rzeczy. "Poprosić o pomoc możesz, nie zaszkodzi to nikomu" Słowa naszego Suho.
- Ale w taki sposób?
- Nie wiedziałem, że stanie jej się jakakolwiek krzywda!
- Ty chamowaty idioto! Ty nic nigdy nie wiesz! - następnie Jimin wyszedł z pomieszczenia i zaniósł mnie do pokoju. Ułożył delikatnie na łóżku i zniknął żeby pojawić się za chwilę z mokrym ręcznikiem. Dotykał nim moich ran, a zarazem wytarł ręce, które krwawiły. Syknęłam z bólu.
- Nic ci nie jest? - spytał, a ja spojrzałam na niego ze łzami w oczach i kiwnęłam przecząco głową. Odwróciłam głowę w przeciwną stronę i spojrzałam na okno. Otworzyłam szeroko oczy kiedy zobaczyłam Maxa za oknem.
- Max. - powiedziałam cicho. Jimin gwałtownie odwrócił głowę w stronę okna, ale Max zdążył się schować.
- O czym ty mówisz? Jaki Max? Twój chłopak? - wypytywał. Spojrzałam na niego i nie wiedziałam, na które pytanie mam odpowiedzieć. Więc zamknęłam po prostu oczy. Kiedy je otworzyłam, nikogo przy mnie nie było. Jimin poszedł sobie. Z wielkim trudem wstałam i skierowałam się w stronę łazienki.
Wzięłam szybki, ale bolesny prysznic i przebrałam się w piżamę. Już pora żeby iść spaść. Kiedy weszłam do pomieszczenia z łóżkiem, ponownie zauważyłam tak jak po obiedzie, leżącego na nim blondyna. Westchnęłam i ułożyłam się obok niego. Miałam gdzieś co teraz myśli, ale to łóżko było przeznaczone dla mnie. Nagle za oknem rozpętała się burza. Schowałam się szybko pod kołdrę, ale nie na długo. Blondas zdjął ją z mojej głowy i dziwnie na mnie spojrzał.
- Boisz się burzy? Poważnie? - prychnął.
- Odwal się. - pysknęłam i zabrałam kołdrę z powrotem.
- Oj kochana, taka pogoda tu jest codziennie. - odkryłam się i usiadłam opierając się o ramę łóżka.
- Proszę, zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam. Chłopak się zaśmiał.
- Olivia, połóż się.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić! - krzyknęłam na niego, a chłopak spadł z łóżka. Przed chwilą zresztą pomyślałam o tym, że spada. Może te wszystkie spadające rzeczy to moja sprawka? Bo zauważyłam, że dzieją się wtedy kiedy o nich pomyślę, a potem spojrzę.
- Au! - blondas szybko wstał i nachylił się na de mną. - Widzę, że ktoś tu włada telekinezą, ale nie przyzwyczajaj się. Niedługo to wszystko się skończy, tylko musisz się troszkę pomęczyć.
Spojrzałam na drzwi, a one po chwili same się otworzyły. Potwierdziły się moje teorie.
CZYTASZ
Odmienna (BTS, EXO)
FanfictionOlivia, w skrócie Via, 15-latka, która nie ma zbytnio dobrego życia. Jej matka zmarła parę lat wcześniej dlatego wychowuję ją ojciec, który w dodatku młodszej siostrze Molly daje wszytko, a jej żałuje nawet na suchy chleb. Pewnego dnia, Olivia zosta...