Światło...i więcej nic. Co się dzieje? Słyszę płacz...płacz i krzyk Jimina. Później jakieś inne głosy.
- Odsunąć się! Szybko!
Nie wiedziałam w jakim to jest miejscu. Nagle przed moimi oczami ukazał się ten sam anioł co wcześniej.
- Witaj Via. - odezwał się, albo odezwała się. Miała głęboki, damski głos.
- Gdzie ja jestem?
Anioł zamiast mi odpowiedzieć wskazał rękoma miejsce, w którym byliśmy. Zaczęłam rozglądać się dookoła. Znajdowaliśmy się na korytarzu pełnym lekarzy i pielęgniarek. Na krzesełkach siedziały trzy osoby, między nimi był również Jimin. Gdy go zobaczyłam, od razu do niego podbiegłam.
- Jimin! - krzyknęłam cicho i kucnęłam przed chłopakiem, ale ten jakby zdawał się mnie w ogóle nie widzieć. Położyłam dłonie na jego kolanach, ale nawet wtedy nie podniósł głowy, a był przychylony i zakrywał dłońmi twarz. - Jimin, kochanie. Spójrz na mnie, jestem tu. - kiedy nadal nie widziałam reakcji z jego strony, zwróciłam się do anioła. - czemu on mnie nie widzi? - byłam bliska łez, ale się powstrzymałam.
Anioł tylko uśmiechnął się delikatnie przymykając oczy. Nagle zza drzwi z napisem sala operacyjna wyszedł lekarz. Miał na sobie maseczkę i czapkę i czym prędzej biegł przez korytarz. Jimin kiedy go zauważył, wstał, ale nie zdążył go złapać. Gdy wracał dopiero zdołał to zrobić.
- Panie doktorze, to trwa już od 3 godzin, czy ona będzie żyła? - powiedział cały zapłakany.
- Robimy co w naszej mocy by ją uratować. - powiedział tylko i zniknął z powrotem za drzwiami. Jimin wściekły uderzył pięścią w te drzwi i zsunął się na ziemię ponownie zalewając łzami.
- Dlaczego on tu jest? Kogo oni operują!? - wykrzyknęłam. Anioł spojrzał na te drzwi i nic nie mówił. - nawet nie próbuj mnie tam pociągnąć, boję się krwi. - powiedziałam. Anioł westchnął.
- Tam jesteś ty. - odpowiedział mi łagodnie.
- Ja? Przecież jestem tutaj!
- Tutaj znajduje się twoja dusza.
Powoli zaczęłam wszystko rozumieć. Oni mnie tam ratują, a moja dusza sobie stoi tutaj jakby nigdy nic tak? Super. Naprawdę super.
- Aa...kim ty jesteś? Kim jesteś dla mnie?
Anioł posmutniał i podszedł do mnie.
- Myślę, że masz prawo to wiedzieć...ja jestem twoją mamą. - powiedziała.
- Mamą? - szepnęłam zaskoczona. W moich oczach pojawiły się łzy.
- Twój ojciec to upadły anioł, to on mnie zabił, to nie był wypadek czy żadna choroba...to był on.
- To był on. - powtórzyłam. - boże. - zakryłam ręką twarz i odwróciłam się w stronę Jimina.
- Masz kochanego chłopaka...biedny Jimin. Naprawdę się o ciebie troszczy.
Usiadłam ponownie przed nim i położyłam ręce na jego kolanach. Otarłam łzy i się do niego przytuliłam.
- Czy...czy pozwolisz mi mamo do niego wrócić? - spojrzałam na nią smutnym wzrokiem.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Patrzyła na mnie bez żadnego wyrazu na twarzy. Ani nie była szczęśliwa, ani smutna, ani zła. Nie dała mi żadnego znaku, żadnej odpowiedzi, czy wrócę do niego. Odeszła, a razem z nią światło i być może niedługo ja.
- Muszę wrócić. - szepnęłam. - nie zostawię cię Jimin.
Zamknęłam oczy wciąż tuląc się do Jimina.
Obudziłam się z bólem w klatce piersiowej i przybita do łóżka. Ciężko mi było się podnieść.
- Via. - usłyszałam znajomy głos. To był Jimin.
- Jimin. - powiedziałam i dotknęłam ręką jego policzka.
- Boże, kochanie. Tak się martwiłem o ciebie. Jak się czujesz?
- Nie wiem, wszystko mnie boli. - odparłem z trudem.
- Obiecaj mi, że mnie nigdy nie zostawisz...- powiedział, a z jego oczu popłynęły kolejne łzy.
- Nie wylewaj już łez...zostanę z tobą na zawsze. Jest tylko jeden sposób żeby mnie zabić, ale nikt go nie zna, tylko ja. - wyznałam chcąc trochę zażartować.
- Kocham cię. - powiedział.
- Ja ciebie też Jimin. Ucieknijmy z tego miasteczka, do jakiegoś dużego miasta...proszę.
- Oczywiście...oczywiście Via, nie zostaniemy tutaj. To miejsce nie jest dla nas.
- I wiesz co? Chcę się uwolnić od tych mocy...chcę być normalnym człowiekiem jak ty.
- Chcesz jechać do Suho?
- Tak, pojedziemy do Suho, on będzie wiedział jak to zrobić.
- Dobrze, jak tylko wyjdziesz ze szpitala od razu do niego pojedziemy. - powiedział i mnie pocałował.
Tydzień później zostałam wypisana ze szpitala i tak jak obiecał Jimin. Zawiózł mnie do pałacu Suho. Poprowadził nas Husky.
- Naprawdę chcesz się mnie pozbyć? - spytał mnie Husky z wyrzutem. Zrobiło mi się przykro.
- Nie chcę mieć żadnego kontaktu z magią, wybacz. - powiedziałam do niego.
- Rozumiem. - powiedział i się położył smutny.
- Co ja mam zrobić? - spytałam Jimina załamana.
- Jest pewien sposób. Husky może zostać, ale nie będziesz go kompletnie rozumiała, będzie dla ciebie zwykłym psem.
Spojrzałam na wilka pytającym wzrokiem.
- Słyszałeś Husky? Mógłbyś z nami zostać. Ale nie będę cię rozumiała.
- Chociaż tyle, ale proszę, nie zostawiaj mnie, nie skazuj mnie na śmierć. Przywiązałem się do ciebie.
Kiwnęłam głową i dojechaliśmy na miejsce. Suho nas przyjął z otwartymi ramionami.
- Wow, nie spodziewałem się was tutaj.
- My też. - przyznaliśmy. Mój brat wyglądał cudownie. Jego córka się również zmieniła odkąd ją widziałam ostatnim razem. Czyli jakieś dwa lata temu.
Przechodząc do głównego powodu wizyty u mojego brata. Wytłumaczyliśmy mu wszystko, co chcemy czego nie chcemy, a on od razu zawołał Yoongiego i Jongina aby wszystko przygotowali. Byłam gotowa.
Ułożyłam się wygodnie na fotelu i dostałam lekarstwo usypiające.
Nastała ciemność.
![](https://img.wattpad.com/cover/149895996-288-k718052.jpg)
CZYTASZ
Odmienna (BTS, EXO)
FanficOlivia, w skrócie Via, 15-latka, która nie ma zbytnio dobrego życia. Jej matka zmarła parę lat wcześniej dlatego wychowuję ją ojciec, który w dodatku młodszej siostrze Molly daje wszytko, a jej żałuje nawet na suchy chleb. Pewnego dnia, Olivia zosta...