Proszę, pomóż mi

423 13 0
                                    

- Lucy! Ale ty jesteś. Haha. - zaśmiałam się. 

- To kiedy możemy się spotkać? - zapytała przez telefon. Tak! Jest poniedziałek rano, siedzę na przerwie i rozmawiam z przyjaciółką. Każdy kto przechodzi obok, dziwnie się na mnie patrzy. Ale w sumie co się dziwić, pierwszy raz widzą mnie taką szczęśliwą. Po rozmowie z Lucy poszłam do mojej wychowawczyni zgłosić się na ten konkurs.

- Naprawdę? Jaka jestem szczęśliwa. Już cię zapisuję. Nawet mam dla ciebie już piosenkę. Masz miesiąc czasu na nauczenie się tej piosenki.

- Tylko mam do pani prośbę.

- Jaką skarbie?

- Mogłaby pani nikomu o tym nie mówić? Wolałabym, żeby jednak nikt o tym nie wiedział.

- No dobrze, ale nauczycielom będę jednak musiała powiedzieć. - odparła na co ja tylko westchnęłam.

- No tak, ale chodzi bardziej o uczniów. - pani przysiadła na biurku.

-Olivio, powiesz mi co się dzieje? - zabrzmiał dzwonek, odetchnęłam z ulgą.

- Nic się nie dzieje, muszę już iść. Dziękuje. - wyszłam z klasy i ruszyłam w stronę hali, na której był w-f. Teraz jak tak sobie myślę, przecież ja będę miała próby, a w taki sposób nie uchronię się przed wścibskimi uczniami. Dobra, co ma być to będzie. Po szkole zamiast wrócić do domu, poszłam w kierunku kawiarni. Tam gdzie miałam się spotkać z Lucy. Zobaczyłam ją na końcu w rogu. Przysiadłam się do niej i przywitałam się.

- Jak tam w szkole? Zgodziłaś się w końcu na ten muzyczny konkurs? - odkąd się przyjaźnimy, Lucy stała się bardziej otwarta. Choć nie miała rodziców i wychowała się z ciocią nadal tryskała z niej jakaś energia.

- Tak, zgodziłam. - przekręciłam oczami.

- To super!

- Tak, ale wiesz, że zrobiłam to wyłącznie dlatego, żeby się sprzeciwić ojcu. No i dla ciebie, bo nalegałaś. - zaśmiałyśmy się.






Po godzinie 21, wróciłam do domu. Ojciec zaszył się gdzieś w swoich papierach w gabinecie, a Molly zapewne siedzi w swoim pokoju, albo śpi. Uśmiechnięta od ucha do ucha przeszłam do swojego pokoju. Szłam do łazienki kiedy nagle na mojej drodze stanął tata.

- Gdzie byłaś?

- Na spacerze. - zawsze musiałam mu się tłumaczyć kiedy wracałam późno z domu. Nie mam pojęcia dlaczego go to interesuje, skoro i tak moje życie ma głęboko gdzieś.

- Mam pytanie. - powiedziałam kiedy ojciec odwrócił się aby odejść. Przystanął. - dlaczego powiedziałeś Molly, że jestem niebezpieczna? - cisza. Żadnej odpowiedzi, żadnej reakcji. Zlekceważył mnie i poszedł dalej. Przez chwilę pomyślałam, że spokojnie mi odpowie, ale na co ja się łudziłam. Przecież on nigdy mi nie odpowiada ze spokojem. Zawsze musi podnieść na mnie głos, albo tak jak teraz mnie zlekceważyć i udać, że nie ja nie istnieję. Umyłam się i zaczęłam się przyglądać w lustrze. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Dopiero niedawno dowiedziałam się co to uśmiech i szczęście. Przemyłam twarz i ponownie na siebie spojrzałam. Nagle na mojej ręce, a dokładniej na nadgarstku zauważyłam dziwne znamię. Spojrzałam na moją dłoń i zaczęło się robić tego więcej. Zaczął się tworzyć jakiś rysunek. Patrzyłam na rękę z szeroko otwartymi oczami. Z sekundy na sekundę było coraz bardziej widać zarys wilka.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Odmienna (BTS, EXO)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz