Pierwsze starcie ze złem, ale kto nim jest?

273 9 1
                                    

- Max...naprawdę mnie stąd zabierzesz? - spytałam, na co chłopak szybko pokiwał głową. Następnie się pochylił delikatnie na de mną i chciał mnie pocałować, ale ja szybko odwróciłam głowę, bo poczułam, że ktoś się zbliża. Nie myliłam się. Zza rogu wyszedł Jongin. Wtedy przypomniałam sobie, że miał po mnie przyjść.

- Co jest? - zapytał Max, ale kiedy odwrócił głowę już się nie odezwał. Odsunął się ode mnie i jedną ręką popchnął mnie za siebie, a następnie wyjął miecz.

- Max, co ty robisz? - spytałam przerażona.

- Nie bój się. Zabiję go i będziemy mogli stąd uciec. - usłyszałam z jego ust takie okropne słowo. ZABIĆ. Nie spodziewałam się tego po nim. Czy to był na pewno Max? Nie znałam go od tej strony. Zmarszczyłam brwi ze zdziwienia.



Jongin na widok miecza, trochę się cofnął. Widać było, że był przerażony. W sumie co mu się dziwić. Wbiega do ogrodu, żeby wziąć dziewczynę, a spotyka tam chłopaka z mieczem w ręku.

- Odłóż ten miecz, bo będę zmuszony z tobą walczyć! - krzyknął z drugiego końca ogrodu Jongin.

- O to mi chodzi! Możesz nawet zawołać resztę swoich kolegów! - odkrzyknął Max. Patrzyłam się z przerażeniem na ten miecz. Co mu odbiło? My nie mieliśmy zabijać innych. My mieliśmy ich chronić. Jongin mi nic nie zrobił, widzę go pierwszy raz odkąd tu jestem, a Jimin... Polubiłam go. On też tak jak ja nie chcę tu być. To nie jest jego miejsce.

- Max, nie rób tego. - szepnęłam bliska płaczu. Chłopak odwrócił głową w moją stronę i się wyprostował. Zauważyłam, że tymczasem Jongin wybiegł. Zapewne po resztę młodych mężczyzn, albo po narzędzie walki.

- Ale, Olivia. Jeśli chcesz się stąd wydostać to...

- Jesteśmy od zabijania czy chronienia? Bo ja już się pogubiłam. - powiedziałam sarkastycznie zaciskając pięści. Max nic nie odpowiadał. - jesteśmy po to żeby ratować innych przed złem. Sam mi to tłumaczyłeś.

- Via! - usłyszałam krzyk. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Jimina.

- Jimin - szepnęłam pod nosem. Następnie za Jiminem przybiegła reszta. Jongin, Yoongi, Suho i Baekhyun. Wszyscy byli zaopatrzeni w miecze. Ale wiem, że nie dadzą sobie rady. Max posiada przeogromne moce. Jest naprawdę silny, a oni są zwykłymi śmiertelnikami.



Suho zaczął biec w stronę Maxa, a następnie próbował walnąć go mieczem. Jedyne co zrobił to drasnął go delikatnie w ramię bo Max zdążył zrobić unik. Dalej akcja potoczyła się sama. Yoongi przyłączył się do Suho i razem walczyli z Maxem. Następnie kiedy Yoongi chciał uderzyć mieczem Maxa, ten się odsunął, przez co dostałam ja. Ale również tylko draśnięcie. Upadłam na ziemię i łzy zaczęły mi się zbierać do oczu. Chciałam wstać i krzyknąć żeby przestali, ale przez dosyć mocy upadek, zabrakło mi przez chwilę powietrza.

Nagle wokół Maxa pojawiło się niebieskie światło, a za jego plecami ogromne niebieskie motyle skrzydła. Piękny widok, ale nie potrwał on długo. Bo skrzydła wzięły rozmach i kiedy machnęły fala ich uroku rozpłynęła się po całym ogrodzie i gwałtownie odepchnęła Azjatów w tył. Zauważyłam Jimina, który trzymał się za brzuch i krwawił. Musiał dostać mieczem od Maxa.

- Max! - próbowałam krzyknąć, ale bezskutecznie. Chłopak wziął rozpęd i razem z mieczem biegł w kierunku Jimina. Podniosłam się gwałtownie i poczułam wzbierającą się we mnie siłę. Pojawiłam się przy Jiminie i wychyliłam rękę w stronę biegnącego Maxa.

- STOOOP! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam. Rozniosło się echo. - MAX! Nie rób tego! On mi nic nie zrobił! - wszyscy zamarli w bezruchu. Patrzyli się na mnie z zaskoczeniem. Upadłam na kolana z ponownego braku sił, to zapewne przez zbyt dużą utratą krwi.

- Via, ty krwawisz. - wypowiedział cicho Jimin. Popatrzyłam na niego, a po chwili moje oczy zaczęły się zamykać. Zdołałam jeszcze dojrzeć Maxa podbiegającego do mnie.

Odmienna (BTS, EXO)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz