W nocy jak się obudziłam to już później nie mogłam zasnąć. Głównie dlatego, że myślałam wciąż o wilku, ale i też dlatego, że przyśnił mi się Jungkook. Byliśmy tak jak wtedy u Sehuna, a później opłakiwaliśmy jego śmierć. Wstałam i podeszłam do Husky'ego. Jimin spał, a Husky razem z nami. Głaskałam go i przytulałam. Wciąż miałam wrażenie, że zaraz pod moimi rękoma się rozpłynie. Dosłownie. Nie chcąc budzić Jimina wyszłam z sypialni i poszłam do kuchni. Była godzina druga w nocy. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Każda twarz w telewizji przypominała mi Jungkooka, a każdy pies przypominał mi o śmierci Husky'ego. Wyłączyłam więc telewizor i schowałam głowę w kolana.
- Via. - nagle poczułam dotyk na ramieniu. Szybko odskoczyłam przestraszona przez co spadłam z kanapy. Jimin się zaśmiał delikatnie.
- Bardzo śmieszne. - powiedziałam wstając z podłogi.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - powiedział podchodząc do mnie i się przytulając. - czemu nie śpisz?
- Śnił mi się Jungkook.
- O, jak ci się śnił?
- Śniło mi się, że byliśmy u Sehuna, a później zmarł. Po prostu mój mózg chcę mi przypomnieć o tym, jak wpływam na życie innych, na których mi zależy.
- Przestań. Za dużo o tym myślisz skarbie. - usiedliśmy na kanapie. Jimin mnie mocno do siebie przytulił.
- Ja chcę stąd uciec. Chcę zacząć nowe życie, w innym mieście, bez żadnych mocy, wspomnień.
- Wyprowadzimy się stąd niebawem. Wystawiłem już mieszkanie na sprzedaż.
- To dobrze. Ja postaram się poszukać czegoś nowego jutro.
- A gdzie? Gdzie chcesz wyjechać?
- Jak najdalej stąd.
- Dobrze, kochanie. Kocham cię. - pocałował mnie w czoło i oboje położyliśmy się na kanapie. Zasnęliśmy przytuleni do siebie i następnego dnia obudziło nas głośne pukanie do drzwi. Ziewnęłam i spojrzałam na Jimina.
- Pójdę sprawdzić kto to. - powiedział Jimin i wstał z kanapy. Podszedł do drzwi i je otworzył.
- Witam, Policja. Czy zastaliśmy może panią Olivię Shay?
- Tak, jest w domu, a co się stało?
- Chcemy zaprosić panią na komendę.
Kiedy to usłyszałam, podniosłam się z kanapy.
- Mnie szukacie? - spytałam.
- Olivia Shay? - zapytał jeden z policjantów.
- Tak. O co chodzi?
Podeszłam do drzwi i złapałam Jimina za rękę.
- Chodzi o zabójstwo pani ojca. Proszę się ubrać i jechać z nami na komendę.
- No dobrze.
- Słucham!? - siedziałam w pokoju przesłuchań i nie mogłam uwierzyć w to co mi powiedzieli. - no chyba sobie pan żartuje.
- Nie, nie żartuje. Jest pani podejrzana o zabójstwo pana Shay'a.
- To był mój ojciec. Znaczy...niby ojciec. Sama nie wiem. - jedni mi mówili, że on nie jest moim prawdziwym ojcem, od mamy się dowiedziałam, że jest, tylko, że upadły anioł i w ogóle. Naprawdę nie wiem, załóżmy już, że był.
- No dobrze, proszę nam powiedzieć co się wydarzyło tamtego dnia w godzinach 18, 20.
- Wyszłam na spacer, razem z Jiminem. - no tu musiałam skłamać. No sorry, ale jakby to brzmiało jakbym powiedziała, wyszłam z domy by iść zabić ojca. Od razu by mnie do więzienia wrzucili.
- I gdzie byliście?
- Odwiedzić mojego ojca.
- Co było dalej?
- Mój ojciec...
- Hej!! - nagle na korytarzu powstało jakieś zamieszanie.
- Co tam się dzieje? - wstał policjant, który mnie przesłuchiwał. Wstałam za nim i wyszłam na korytarz.
- To ja zabiłem jej ojca. Ja! Zostawcie ją i zamknijcie mnie!
- Co? - powiedziałam pod nosem.
- Via, przepraszam, to ja go zabiłem!
- Max? Jak to..przecież. - jak on mógł zabić mojego ojca, jak zrobił to Jimin! Skąd on się w ogóle tutaj wziął. Jakim cudem się o tym dowiedział? Policjanci złapali chłopaka i zaprowadzili do pokoju przesłuchań. Kazali mi wejść razem z nim.
- Więc słucham. Jak to było? Panno Olivio proszę tylko mu nie przerywać.
- Dobrze. - powiedziałam.
- Olivia razem z Jiminem byli u pana Shay'a. - powiedział ze łzami w oczach. Ja słuchałam go z niedowierzaniem.
- Dobrze, proszę mówić.
- Zauważyłem, że pan Shay wyciąga nóż i zastrasza ich dwójkę.
- Ale proszę nam powiedzieć, co pan tam robił?
- Przyznaję, jestem zakochany w Olivii i śledziłem ją. Chciałem z nią porozmawiać.
- Okej...więc zauważył pan przez okno, że pan Shay zastrasza tą dwójkę nożem tak?
- Tak.
- Co pan zrobił? Jaka była pańska reakcja?
- To było naprawdę pod wpływem emocji. Wszedłem do domu i zastrzeliłem pana Shay'a.
- Zdaję pan sobie sprawę, że miał pan nielegalnie broń palną przy sobie i za to będzie dodatkowy czas odsiadki?
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę.
- No dobrze. Nie mam nic do dodania. 10 lat pozbawienia wolności pana czeka prawdopodobnie.
Nic nie mówiłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Powiedział policji co powiedział, ale mówiąc naszym językiem, to chodziło o to, że zmanipulował emocjami Jimina. Bo Jimin by nie zastrzelił ojca sam z siebie. Później zaskoczony, nie wiedząc co się wydarzyło, po prostu do mnie podbiegł bo zauważył, że mam nóż w brzuchu. To była prawda. Dlatego Max się zjawił i wziął winę na siebie. Powiedział prawdę.
- Czyli jednak potrafisz manipulować emocjami innych ludzi? Wykorzystywałeś mnie aby nie stracić energii tak?
- Przepraszam cię Via. Tak bardzo tego żałuje. - powiedział i wyszedł razem z policjantami. A mnie wypuszczono do domu.
Jimin czekał wciąż na mnie w mieszkaniu. Kiedy weszłam do środka od razu do mnie podbiegł.
- I jak?
- Wiesz o tym, że to ty zabiłeś mojego ojca?
- Co? Ja?
- Ale spokojnie. Nie zamkną cię.
- To co się stało? - usiedliśmy w salonie.
- Przyszedł Max. Zostałeś przez niego zmanipulowany. To przez niego zastrzeliłeś mojego ojca skarbie. - powiedziałam głaszcząc jego policzek.
- Nie wiedziałem. - powiedział zaskoczony.
- Skąd miałeś wiedzieć kochanie. Ale teraz już jest wszystko dobrze.
Prawie, że zapomniałam o wilku. Otworzyłam szeroko oczy i pobiegłam do sypialni. Nigdzie go nie było.
- Gdzie jest Husky!? - krzyknęłam.
- Odszedł. - powiedział Jimin.
- Tak po prostu? Gdzie on jest!?
- Via, uspokój się. Kotku. - Jimin złapał mnie za ramiona. - on odszedł. Musisz się z tym pogodzić.
Zaczęłam płakać. Jimin przytulił mnie do siebie i zaczął płakać razem ze mną.
Następny rozdział jest już Epilog. Jest mi z tego powodu przykro. Ale niestety wszystko ma swój koniec. :(
CZYTASZ
Odmienna (BTS, EXO)
FanfictionOlivia, w skrócie Via, 15-latka, która nie ma zbytnio dobrego życia. Jej matka zmarła parę lat wcześniej dlatego wychowuję ją ojciec, który w dodatku młodszej siostrze Molly daje wszytko, a jej żałuje nawet na suchy chleb. Pewnego dnia, Olivia zosta...