Mówi się trudno

185 7 0
                                    

- Co? Jak to? - powiedziałam i przetarłam usta, na których poczułam krew.

- No zobacz. - wskazała tablicę.

Spojrzałam na listę, która ukazała się na drzewie po tym jak zabiłam wilki. Imion było ponad pięćdziesiąt.

- Nikomu stąd się nie udało? - spytałam ze zdziwieniem.

- Noo...nie. Wszyscy zginęli. Albo podczas walki z wilkami albo wewnątrz.

- Och. - westchnęłam. - można powiedzieć, że tak naprawdę Suho wysłał mnie na śmierć. Doskonale wie o tym, że umrę.

- Ja w ciebie wierzę. Ale wiesz...to jest pięćdziesiąt osób, które w ogóle tu dotarli. Z jakieś dwadzieścia zabiłam ja.

- Jestem ciekawa kim jest ta przetrwała osoba.

- Musi jeszcze żyć, skoro jego nazwisko widnieje obok. Jakiś chłopak.

- Musimy to sprawdzić. Dobra. - powiedziałam przecierając krew na ramieniu. Oprócz tego, że byłam cała poszarpana, zalana krwią, rozszarpane włosy i brudna twarz czułam się na siłach aby móc iść dalej. - idziemy. Isabell ty też. Możesz mi mega pomóc. Husky zresztą też.

Pogłaskałam nadgarstek, a prze de mną pojawił się Husky.

- To któremu wilkowi wycinamy kończynę? - spytałam mojego wilka.

- Temu największemu. - odpowiedział podchodząc do niego i wziął go w zęby przyprowadzając do mnie.

Wzięłam noż i zaczęłam powoli odcinać mu nogę. Isabell patrzyła na wszystko z zaciekawieniem. Krew trysnęła, a mi się przez chwilę zrobiło nie dobrze. Kiedy trochę ochłonęłam, wzięłam jego łapę i odcisnęłam na wielkim kole.

Po chwili pojawiło się ogromne światło, które sięgało do samej góry. Do samego nieba. W świetle ukazała się zniekształcona twarz.

Odmienna (BTS, EXO)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz