Wieczorem, gdy przyjaciółki Heleny były gotowe do wyjścia przyodziane w najlepsze kreacje jakie miały, Chambell obserwowała je spod grubej pierzyny analizując ich poczynania. Ruby w błękitnej sukni o lekko zdobionym gorsecie promieniała ze szczęścia wirując wokół jeszcze nie do końca przyszykowanych ślizgonek. Mortishia nerwowo poprawiała krwiście-czerwoną sukienkę, co chwilę pytając, czy aby na pewno wygląda dobrze. Larissa wydawała się być obojętna do całej sytuacji. Spokojnie czekała aż wybije siódma bawiąc się skrawkiem futerka zarzuconego na ramiona. Helen uśmiechnęła się w duchu widząc jak pięknie ślizgonki wyglądają i nie wiedząc kiedy podeszła do siedzącej na podłodze przy lustrze Mortishii. Przytuliła ją, co dało jej stuprocentową pewność, że nie musi się martwić o wygląd. Odwdzięczyła się jej szczerym uśmiechem i wyprostowała dumnie, po czym odeszła od lustra i dołączyła do zadowolonej Ruby, gdy ta tańczyła w rytm muzyki grającej z gramofonu na półce.
-Na pewno nie pójdziesz?- upewniała się Larissa widząc lekko przygnębioną Helenę.
-Wole nie tworzyć wokół siebie strefy skażenia.- zaśmiała się smętnie, co przyjaciółka skomentowała słabym skinieniem głowy.
-Na nas już chyba czas.- zaśpiewała rozanielona Ruby zakładając pantofelki na stopy.
-Jak będziecie wracać, postarajcie się mnie nie obudzić.- mruknęła błagalnie Helen wracając do łóżka.
-Możesz pomarzyć.- odpowiedziała blondynka posyłając jej całusa, po czym wyszła z pokoju zamykając drzwi za sobą.
-Na Wielkiego Salazara...- powiedziała uwodzicielsko Larissa schodząc do salonu.- Tom Riddle potrafi być elegancki.
-Idziesz sam?- zapytała Mortishia mijając chłopaka stojącego obok wejścia do dormitorium dziewczyn.
-Właśnie idę po moją partnerkę, bo jak widzę nie śpieszy się jej do naszego grona.- powiedział sarkastycznie uśmiechając się.
-Gdyby tylko...- zachichotały dziewczyny między sobą podchodząc do swoich partnerów.
-Adieu!- krzyknął Mulcieber do Tom'a posyłając mu porozumiewawcze spojrzenie.
Tom skierował swoje kroki w stronę dormitorium ślizgonek. Gdy podszedł do odpowiednich drzwi, zapukał kilkukrotnie po czym wszedł nie słysząc odpowiedzi. Stanął w drzwiach i nie drgnął, anie nie odezwał się. Helena ospale odwróciła się w jego stronę. Przewróciła oczami widząc obojętną twarz chłopaka. Powiedziała mu, że nigdzie nie idzie, jednak Riddle zignorował to i nadal stał na wejściu. W końcu dziewczyna zdenerwowała się i cisnęła w niego poduszką, która wylądowała wprost na jego twarzy niszcząc idealnie ułożoną grzywkę. Chłopak westchnął i wszedł do pokoju zamykając drzwi. Podniósł poduszkę i położył na najbliższym łóżku po czym podszedł do kufra Heleny i zaczął w nim grzebać. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko obserwowała go z niepoważną miną w przeciwieństwie do Tom'a, który wydawał się być bardzo skupiony. W końcu wyciągnął z wnętrze kufra prostą, beżową sukienkę do kostek z łódkowym dekoltem i długimi rękawami. Jej atutem były ładnie wyeksponowane plecy i dość przylegający krój. Tom uśmiechnął się pod nosem, uniósł wzrok na leżącą Helenę i rzucił jej sukienkę prosto na twarz. Ślizgonka prychnęła pod nosem i położyła ją obok siebie ponownie zakopując się pod kołdrą. Riddle mruknął coś do siebie, aż w końcu podszedł do chorej dziewczyny i uniósł brwi, jakby patrzył na dziecko nie chcące pójść do szkoły.
-Pamiętasz jaki był warunek, że pójdziesz?- zapytał, a Chambell zastanowiła się, czy przypadkiem mu czegoś nie obiecała.
-Nie.- odpowiedziała zgodnie z tym jak myślał.
-Błąd z twojej strony.- zauważył i podszedł do lustra.- Warunkiem było, że dostaniesz członkostwo w Klubie.
-Chyba nie wziąłeś tego na poważnie.- zachichotała podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Wziąłem.- powiedział krótko obracając do niej twarz profilem.
-Nie zależy mi na nudnych spotkaniach ze Ślimakiem.- odparła przyglądając się szatynowi, który poprawiał swój krawat.
-Tak czy inaczej dotrzymałem słowa.- uśmiechnął się triumfalnie.- Teraz ty dotrzymaj swojego.
Helen nic nie odpowiedziała. Wstała po chwili i wzięła sukienkę do ręki. Odłożyła ją na wieszak i skierowała się do łazienki. Po dłuższej chwili, którą Tom spędził na przeglądaniu książek na półce dziewczyny. Chambell wróciła do pokoju z idealnym makijażem i rozpuszczonymi, falowanymi włosami. Nie zauważyła Riddle'a, który siedział zasłonięty zasłonką jej łóżka. Zdjęła ciepły sweterek i rzuciła go na łóżko. Wtedy zauważyła, że ślizgon wciąż tu jest. Podskoczyła i zasłoniła swoje odsłonięte ciało sukienką z wieszaka.
-Tom!- krzyknęła odsuwając się jak najdalej.- Wyjdź!- dodała widząc pytające spojrzenie chłopaka.
-Nie ma po co.- odpowiedział spokojnie jakby nie widział w tym żadnego problemu.
-To chociaż się odwróć.- zażądała, a jej policzki zalały się rumieńcem.
Chłopak przewrócił oczami i odwrócił się, jednak kątem oka zauważył kawałek koronkowej bielizny dziewczyny. Uśmiechnął się i pokiwał głową sam do siebie. Helena pobiegła do łazienki i przymknęła drzwi. Nie zorientowała się, że nie domknęła ich i od razu zaczęła się przebierać. Tom tupał nogą w podłogę, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Zatrzymał wzrok na owych niedomkniętych drzwiach. Westchnął zastanawiając się, dlaczego Helen musi być taka roztrzepana. Podszedł w stronę łazienki, chwycił za klamkę i przymknął je. Po chwili wrócił do poprzedniego miejsca i czekał na powrót dziewczyny. W końcu stanęła przed nim, a raczej przed lustrem na przeciwko niego i wygładziła sukienkę. Tom przeszył ją wzrokiem, co skrępowało dziewczynę. Następnie wstał i wziął z komody obok gumkę do włosów. Powoli i bardzo delikatnie zebrał jej włosy, a jego chłodne palce musnęły lekko jej kark, co przyprawiło ślizgonkę o dreszcze. Był to jednak przyjemny dreszcz. Niedługo potem chłopak zgrabnie spiął jej włosy wyciągając pojedyncze kosmyki tak, by okalały jej twarz.
-Tak mi się bardziej podoba.- powiedział bez emocji, nie zdając sobie sprawy jak miło Helen to odebrała.
Chambell popatrzyła w lustro, ale nie na siebie tylko na chłopaka za nią. Z jego twarzy nie można było nic wyczytać, była zimna, obojętna. Na szczęście Tom'a, Helena nie zauważyła delikatnego uśmiechu satysfakcji na jego twarzy. Ślizgonka zmarszczyła czoło i odwróciła się do chłopaka. Nie spodziewała się jednak, że stoi on tak blisko niej, więc wykonała mały kroczek w tył. Przez chwilę zawahała się, jednak w końcu dotknęła swoją ręką jego rozczochranych włosów. Delikatnie przygładziła je i ułożyła elegancko. Po czym nie ukrywając uśmiechnęła się z zadowoleniem.
-Osobiście wolę jak są w nieładzie, ale że idziemy do ludzi to tak będzie lepiej.- skomentowała szczerze, na co Tom popatrzył na nią zdziwiony.
-Idziemy?- zapytał w końcu z ulgą, a Helen pokiwała twierdząco głową, biorąc w jedną rękę futerkowe bolerko, a drugą chwytając się wyciągniętego ramienia chłopaka.
CZYTASZ
PROMISE ME
Fanfiction----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- -Śmierć mi nie straszna, jest moim pobratymcem.- powiedziała dziarsko.- Ponieważ tylko sprytni potrafią ją przechytrzyć. Tom patr...