✨ 5 ✨

2.2K 122 5
                                    

Nadeszła upragniona zima, a co za tym idzie? Wypady do fantastyczne Hogsmeade, które uczniowie uwielbiali i uważali, za najciekawszą rozrywkę w ciągu całego roku szkolnego. Przyjaciółki Heleny kilkukrotnie próbowały ją namówić na chociaż chwilowy wypad do miasteczka, jednak dziewczyna odmawiała ze względu na swoje, jak to uważała bardzo ważne zajęcia. W środku nocy podczas patrolu przed pierwszym wyjściem do Hogsmeade, Helena przyłapała jakiegoś hałaśliwego trzecioroczniaka na majstrowaniu przy Posągu Jednookiej Wiedźmy na trzecim piętrze. Dziewczyna długo przyglądała się młodemu puchonowi, aż ten zauważył jej obecność. Podskoczył jak poparzony, a gdy tylko Helen poprosiła o wyjaśnienia, chłopak zaczął jąkać się ze strachu przed konsekwencjami, co zirytowało ślizgonkę do takiego stopnia, że gotowała się w sobie.

-Opanuj język!- zdenerwowała się od razu karcąc się za to w myślach.

-Ja chciałem sprawdzić, czy to prawda.- spuścił wzrok doszukując się pomocy w pęknięciach posadzki.

-Jaka prawda.- ślizgonka przybrała nieprzyjemną postawę.

-Czy za posągiem jest przejście do Hogsmead.- powiedział pod presją nacisku pani prefekt.

-O wiele bardziej polecam to przy posągu Grzegorza Przymilnego na piątym piętrze.- uśmiechnęła się.- Mało znane, a skuteczne.

-Co ten młody puchon robi tu o tej porze?- doszedł ich głos Tom'a zza pleców dziewczyny. 

-Szwendał się.- powiedziała beznamiętnie obserwując przerażoną twarz chłopca.

-Nie znasz przepisów?- zapytał Riddle z pretensją w głosie i wyraźną irytacją.

-Wracaj do domitorium.- zażądała chłodno, mrugając mu znacząco na pożegnanie, że ich rozmowa ma być tajemnicą.

-Bez szlabanu?- zdziwił się Riddle odprowadzając chłopaka wzrokiem.

-Mam dobry humor. Nie zepsuj mi go.- mruknęła zdenerwowana Helena.

-W końcu mamy wspólny patrol, więc możesz w końcu przyznać się, dlaczego masz swoje dwie osobliwości.- powiedział Tom wlepiając w nią swoje spojrzenie.

-Jeśli chcesz wiedzieć to jutro podczas wyjścia do Hogsmeade spotkajmy się w Trzech Miotłach.- powiedziała chłodno.

-Moja droga, nie będę marnował wycieczki, po to byś wytłumaczyła mi coś, co możesz powiedzieć równie dobrze teraz.- zaśmiał się złośliwie.

-W takim razie nie wiesz się.- wzruszyła ramionami i ruszyła na dalszy patrol.



Helena następnego, śnieżnego dnia skorzystała z przejścia w garbie Jednookiej Wiedźmy, by jej przyjaciółki nie zorientowały się, że udała się bez nich do Hogsmeade. Tunel okazał się nie najlepszym pomysłem, gdyż był zakurzony i brudny. Cudem wydostała się z drugiego końca przejścia, które mieściło się w piwnicy Miodowego Królestwa. Wyszła z zatłoczonej przez trzecioroczniaków cukierni zderzając się z chłodnym powietrzem i krzykami podekscytowanych uczniów szalejących na dworze. Śnieg spowił uliczki miasteczka wprowadzając przyjemny, świąteczny nastrój, który współgrał z ozdobnymi lampkami bożonarodzeniowymi. Helena skierowała swoje kroki ku "Trzem Miotłom" upewniwszy się, że nie ma w pobliżu Larissy, Ruby, czy też Mortishi. Stanęła przed oszronionym oknem pubu i wzrokiem przeskanowała jego wnętrze. Nie było tam żadnej z jej przyjaciółek, więc mogła bezpiecznie wejść do ciepłego środka. Przemknęła do lady, gdzie stała zaprzyjaźniona, roześmiana barmanka i właścicielka pubu. Była to wysoka kobieta o ciemnych, kasztanowych włosach zwijających się w zbite loki. Miała bardzo ostre rysy twarzy, które sprawiały wrażenie, że właścicielka jest nieprzyjazna, co było błędem. Kobieta ubrana była w brązową, prostą sukienkę, na którą zarzucone miała krótkie futro. Morrigan uśmiechnęła się do dziewczyny i od razu zaproponowała jej piwo kremowe na koszt firmy, jednak dziewczyna odmówiła uprzejmie wyjaśniając, że jest tu w innej sprawie. Rozejrzała się po pomieszczeniu ilustrując każdego klienta z osobna, by upewnić się, że nikt ich nie obserwuje. Następnie wraz z Morrigan weszły w głąb baru, gdzie Helen mogła wyjaśnić, o co chodzi.

-Pozwolisz mi skorzystać z kominka?- poprosiła dziewczyna.

-Naginasz zasady.- zmrużyła oczy, by wyczuć jakiś podstęp.

-Potrzebuje dostać się do Londynu. Nic wielkiego.- wzruszyła ramionami, a barmanka rozchmurzyła się i zaśmiała.

-Rozumiem, że to nie sprawy Hogwartu?- zainteresowała się przechodząc przed bar.

-Raczej osobiste.- zapewniła szeptem.

-Tylko nie długo, żeby nikt się nie zorientował. Pamiętaj, że nie wolno mi udostępniać sieci Fiuu uczniom.- przypomniała skanując wzrokiem ślizgonkę.


Obie przeszły na drugą część pubu, mijając wszystkie stoliki, gdzie w kącie za schodami znajdował się kamienny kominek. Morrigan poprosiła, by dziewczyna starała się być cicho i gdy już miała w garści magiczny proszek, ktoś się odezwał zza pleców właścicielki.

-Co ty wyprawiasz Chambell?- uniósł pytająco brew.

-Heleno...- Morrigan posłała dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie słysząc nieprzyjacielski głos.

-Panno Morrigan.- powiedział uroczyście skinąwszy głową, po czym ucałował ją w dłoń i uśmiechnął się ukazując szereg białych, równych zębów.

-Oh Tom!- rozpromieniła się kobieta rumieniąc się na policzkach.

-Heleno?- zwrócił się do dziewczyny najmilej jak potrafił.- Wybierasz się gdzieś?

-Nie twoja sprawa.- prychnęła niezadowolona jego urokiem osobistym.

-Ja również jestem prefektem i mogę zawsze cię wsypać.- powiedział triumfalnie uśmiechając się.

-Oferowałam ci wczoraj, żebyś ze mną poszedł. Jeśli chcesz wiedzieć gdzie idę, to musisz iść ze mną.- odpowiedziała najspokojniej jak umiała.


Tom prychnął pod nosem i sięgnął po proszek z zielonej donicy stojącej na gzymsie kominka, po czym uśmiechnął się zirytowany, czego nie można było powiedzieć o uśmiechu Heleny, który był pełen wyższości. Po chwili oboje upuścili proch i przenieśli się na Pokątną robiąc przy tym zawieruchę w Dziurawym Kotle, w którym wylądowali. Klienci gospody spojrzeli w ich stronę, ale Helena i Tom nie zwrócili na to uwagi. Otrzepali swoje ubrania z kurzu, a wszyscy, którzy wpatrywali się w nich, wrócili do dawnych rozmów. Helena uprzejmie poinformowała barmana o ich krótkiej wizycie, kłamiąc, że jest to sprawa zlecona przez dyrektora Dippet'a, niezmiernie ważna. Tom, który był właścicielem zrozumiał to i z uśmiechem pozwolił im przedostać się na aleję. Zanim jednak to zrobili starzec zawiesił wzrok na Riddle'u. Przypomniał sobie jak Dumbledore przyprowadził jedenastoletniego Tom'a na pierwsze szkolne zakupy. Uśmiechnął się do chłopca wspominając o ich spotkaniu sprzed sześciu lat, na co Riddle uprzejmie odwzajemnił jego uśmiech.

-Znacie się.- zaśmiała się dziewczyna widząc irytację w oczach chłopaka, gdy byli już na alei.

-Stary bezzębny orzech.- mruknął pod nosem, a Helen zaśmiała się perliście, jednak tym razem to nie zdenerwowało Tom'a.

-Musisz częściej tak żartować.- zauważyła nadal chichocząc pod nosem ukrywając śmiech dłonią, natomiast Riddle tylko spojrzał obojętnie na dziewczynę, w duchu również się śmiejąc.

Ulica była prawie pusta. Niewielu czarodziejów szwendało się tutaj wieczorną porą, gdy wszystko było pozamykane. Sklepowe witryny przyozdobione były lampkami tak, jak w miasteczku. Nie czekając długo Helena bez słowa ruszyła przed siebie ku końcowi magicznej ulicy. Tom szedł za nią również nie odzywając się. Minęli księgarnie Esy i Floresy, sklep Ollivandera, Madame Malkin, artykuły piśmiennicze Scribbulusa oraz wiele innych. W końcu dotarli do wąskiego przejścia w murze, na którym wisiała zadrapana, zielona tabliczka z nazwą ulicy Śmiertelnego Nokturnu.

PROMISE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz