✨ 45 ✨

1.2K 93 3
                                    

Po wymianie zdań z Gabrielem Helena ruszyła w swoją stronę zostawiając chłopaka w tyle. Nie obchodziło jej co stanie się z Magnusem, chciała po prostu jak najszybciej zakończyć tą farsę. Weszła w głąb gęstej mgły uprzednio uzupełniając sobie dostawę świeżego tlenu za pomocą zaklęcia. Wzrok był jej wtedy kompletnie niepotrzebny, dlatego kierowała się głownie słuchem, choć tak naprawdę nawet nie wiedziała gdzie chce iść. Uznała, że puchar musi być ukryty w jakimś nieoczywistym miejscu, może w konarze drzewa, a może po prostu na widoku głęboko w lesie. Helena miała wrażenie, że czas okropnie szybko mija i  że kilka godzin błądzi między drzewami. W rzeczywistości minęło kilka minut odkąd odeszła od Gabriela, a od samego rozpoczęcia trzeciego zadania upłynął zaledwie kwadrans. 




Tymczasem na trybunach w kompletnym spokoju siedział Tom, który coś obracał w dłoniach. Wydawałoby się, że odlicza czas co do sekundy, może z nudów? Przedmiot, który trzymał w rękach miał tylko odciągnąć jego uwagę od lekkiego stresu, który mu towarzyszył. Przelał cały niepokój, którego i tak nie było za wiele, właśnie na szklaną kulkę. W końcu wybiła odpowiednia dla niego godzina. Jakby nigdy nic wstał z miejsca i udał się w stronę wyjścia z trybun. Jego twarz była chłodna i obojętna jak zawsze. Zatrzymał go pytający głos Mulciber'a, Tom tylko zwrócił się do niego profilem i pokiwał głową przecząco, mimo że pytanie które zadał chłopak wcale nie miało odpowiedzi na "tak" lub "nie". Riddle zniknął z zasięgu wzroku Charles'a, a ostatnia 'osoba', która go widziała to jego własny cień, gdy wchodził do lasu.




Helena w końcu zatrzymała się, gdyż straciła orientacje. Nie wiedziała już, w którą stronę ma iść ani skąd przyszła. Wyciągnęła różdżkę i wypowiedziała formułkę zaklęcia czterech stron świata, która miałaby wskazać jej chociaż drogę w stronę pucharu. Nie zadziało ono jednak skutecznie, gdyż zaczęło wskazywać wszystkie kierunki za pomocą mignięć jasnego światła jak oszalałe. Nagle dziewczyna poczuła się obserwowana, dlatego z różdżką w pogotowiu zaczęła oglądać się dookoła. Słyszalne były ciche szepty porównywalne trochę do szumu drzew, co sprawiało, że dziewczyna poczuła się niepewna wszystkiego co widzi i słyszy. W końcu podeszło do niej stworzenie o ciele konia i człowieka. Helena rozpoznała, że są to centaury i znała ich naturę z lekcji i książek. Wiedziała, że nie są zbyt gościnne dla ludzi oraz że nie cenią zaufaniem nikogo poza swoim gatunkiem. Natychmiast skłoniła się nisko, by okazać szacunek, czym zapunktowała sobie u długowłosego centaura. Stworzenie zachowało bezpieczną odległość od Heleny, a po chwili samo skinęło nieznacznie głową.


-Wybacz jeśli zaniepokoiłam was swoją obecnością.- powiedziała spokojnie dziewczyna nie lękając się centaura.

-Nie twa obecność nas tu zwabiła.- odparł, a reszta stada wyłoniła się zza drzew przyglądając się dziewczynie.- Wyczuwamy mroczną aurę w powietrzu.

-Nawet jak na takie miejsce?- zdziwiła się Helena, a centaur zaczął obchodzić ją dookoła bardzo wolnym krokiem.

-Las pełen jest groźnych jak i łagodnych stworzeń. Czegoś takiego nie było tu od dawna.- odparł podejrzliwie się rozglądając.

-Co masz na myśli?- dopytywała dziewczyna, w głębi czując, że nie powinna zadawać więcej pytań.

-Lepiej szybko opuść las.- rzekł chłodno patrząc po swoich towarzyszach.- Twoja obecność jak i tych dwóch pozostałych podsyca żyjące tu stworzenia. Czują waszą krew i ostrzą na was kły, ale tak samo i lękają się was.

-Ministerstwo nie uprzedzało, że odbywa się tu turniej?- brnęła dalej Helena.

-Warunkiem była nietykalność dla nas.- odparł z wyrafinowaniem w głosie.- Ale wielu z nas nie czuje się w pełni bezpiecznie. Człowiek jest zagrożeniem.- powiedział i skinieniem głowy nakazał swoim bracią wycofać się w głąb lasu, po czym sam ruszył za nimi.- Zakończ to.- dodał na odchodne.


Helena zrozumiała to jako pozwolenie na szybkie zakończenie turnieju lub opuszczenie go. Wybrała opcję pierwszą i ruszyła w przeciwną stronę do centaurów. Szła tak przez jakiś czas czując, że gęsta mgła zaczyna opadać, a powietrze robiło się coraz wilgotniejsze i chłodniejsze. Doszła do niewielkiego stawu pokrytego warstwą lodu. Było to o tyle dziwne, że zbliżało się lato i nawet dookoła nie było śniegu. Chambell od razu pomyślała, że to musi być tutaj. 



Pod taflą lodu na dnie stawy iskrzył się jakiś przedmiot. Jego blask przebijał grubą warstwę zamarzniętego śniegu, ale nie był w pełni widoczny. Helena oglądała się na boki czy przypadkiem ktoś jej nie obserwuje, w końcu mogła to być jedynie pułapka. Dziewczyna w duchu pogratulowała pomysłodawcy kryjówki czary za świetny pomysł, ale zawarła w tym też trochę ironii. Niepewnym krokiem weszła na lód, który wydał z siebie tylko cichy dźwięk skrzypnięcia, był na tyle gruby, że nie powinien się złamać pod ciężarem ciała dziewczyny. W pewnym momencie, gdy była już blisko lśniącego spod lodu przedmiotu, poczuła na sobie czyjś wzrok. Obejrzała się dookoła i na wszelki wypadek przygotowała różdżkę do ataku. 

W pobliżu nikogo nie widziała,dlatego wróciła do swojego wcześniejszego zajęcia. Przykucnęła na kolanach i otarła wierzchnią warstwę śniegu, by zobaczyć choć trochę przedmiot pod lodem. Tak jak myślała z dna stawu wydobywał się blask Czary Ognia. Jej oczy również zabłysły, a serce zabiło mocno. Za pomocą zaklęcia wycięła w lodzie otwór, przez który mogłaby bez problemu wejść do środka. Jednak najpierw dla pewności spróbowała wydostać puchar używając czarów, ale jak jej się wydawało, zaklęcia na nic się nie zdały. Helena odłożyła na bok różdżkę, zdjęła z siebie szatę i przykucnęła ponownie gotowa wskoczyć do lodowatej wody. Para leciała z jej ust jakby na prawdę był środek srogiej zimy. Zsiniałe wargi drgały jej, a ciało trzęsło się niemiłosiernie, jednak nie tylko z zimna, ale i podekscytowania. 

Helena odwróciła głowę gwałtownie. Serce zabiło jej mocno w piersi. Za nią nikogo nie było. A słyszała to. Ten dźwięk. Okropny głuchy syk. Odbijający się od ścian pustego korytarza. Poczuła niepokój. Przez chwilę myślała, że zwariowała. Ale wtedy pojawił się koszmar, którego się nie spodziewała.

PROMISE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz