✨ 2 ✨

2.6K 144 24
                                    

 Helen nie siedziała długo w skrzydle szpitalnym. Mimo, że pielęgniarka szybko zareagowała, a dziewczyna czuła się już dobrze to i tak kazano jej nie wracać na lekcję. Tak też zrobiła. Udała się do salonu wspólnego i korzystając z tego, że nikogo w nim nie było, chwyciła ostatnio ulubioną lekturę i rozsiadła się w fotelu w kącie salonu ślizgonów skąd przez okno miała idealny widok na zwierzęta żyjące w jeziorze. Stworzenia nieśmiało podpływały do szyby przyglądając się zamyślonej dziewczynie. Helena otrząsnęła się z minionych wydarzeń i niemal zapomniała o nieprzyjemnym uczuciu, które jeszcze niedawno jej towarzyszyło, gdy tylko otworzyła książkę na zaznaczonej stronie. Zaczęła pochłaniać jej przekaz w zaskakującym tempie. Ciekawa lektura kompletnie porwała dziewczynę do innego świata. Nie była to jednak powieść przygodowa, czy też romansidło, ale zwykła książka przekazująca wiedzę. W zasadzie nie była taka zwykła, ponieważ nie pochodziła z biblioteki hogwarckiej, ale ze starego sklepu znajdującym się w magicznej części Londynu. Helena tak się zaczytała, że nie zauważyła kiedy uczniowie zaczęli schodzić się do pokoju wspólnego po skończonych lekcjach. Uświadomiły jej to roześmiane przyjaciółki wchodzące do pomieszczenia wymieniając się uwagami, co do dzisiejszych przedmiotów. Ruby jako pierwsza dostrzegła Helen zaszytą w kącie, więc podeszła do niej i zapytała jak się ma. Rozkojarzona dziewczyna wpatrywała się w przyjaciółkę nie wiedząc, o co jej chodzi, ponieważ zapomniała już o wypadku na lekcji eliksirów. O zdarzeniu przypomniała jej Larissa i Mortishia, które właśnie dołączyły do przyjaciółek skrytych przy szklanej szybie. 

-Slughorn kazał Tom'owi wymierzyć karę Scott'owi.- zaczęła Larissa, gdy koleżanki przypomniały Helen o eliksirach.

-I wiesz, co on zrobił?- kontynuowała Mortishia unosząc brew pytająco, na co Helen wzruszyła obojętnie ramionami.

-Tom uznał, że odpuści mu.- dokończyła rozmarzona Larissa opierając głowę na dłoni.- Jaki on jest wyrozumiały.- mówiła, a uśmiech poszerzał się na jej ciemnej twarzy.

-Hendreson! Przecież powiedział to tylko, by podlizać się Slughorn'owi.- oburzyła się Mortishia.- Zrobiłby wszystko, żeby tylko być w łaskach Horacy'ego i dobrze to widać.- mruknęła.

-Przesadzasz.- ziewnęła beztrosko Larissa, a Helen i Ruby wzruszyły ramionami.

-Chodźcie lepiej, bo spóźnimy się na obiad. Umieram z głodu.- zaskomlała Ruby masując się po brzuchu.



Wieczorną porą Helen przesiadywała w bibliotece przy osamotnionym stoliku wraz ze swoją lekturą. Nie zwróciła nawet uwagi na Tom'a, który przyglądał się jej zza pleców. Chwilę śledził tekst książki, który dziewczyna miała przed sobą. Zmarszczył czoło, gdy zrozumiał czego dotyczyła dana lektura. 

-"Czarna Leglimencja"?- zdziwił się chłopak podchodząc bliżej, na co Helena zamknęła przerażona książkę.- Skąd masz tą książkę? Nie ma takich nawet na zakazanym dziale.

-Z Księgarni Fuchlera.- opowiedziała cicho nie unosząc na niego wzroku.

-Maczasz palce w czarnej magii...- zainteresował się nachylając się nad uchem dziewczyny.- Lepiej ostrożnie, takie książki są tu zakazane pani prefekt.- szepnął do niej, a zimno jego oddechu wywołało gęsią skórkę u ślizgonki.

-Widzę, że dobrze się pan na tym zna, panie Riddle.- odpowiedziała z delikatnym, podłym uśmiechem, który zdenerwował chłopaka.

-Uważaj, moja droga.- warknął łapiąc ją mocno za ramię.- Nie chcesz mieć we mnie wroga.- szepnął chłodno przybierając nieprzyjemny uśmiech.

Tom popatrzył na dziewczynę pogardliwie. Przeszył ją wzrokiem, który po chwili przeniósł na okładkę czarnomagicznej księgi. Nagle coś sobie przypomniał. Spojrzał na nią jeszcze raz po czym zniknął za zakurzonymi regałami pozwalając napłynąć wspomnieniu...

*

Sierpniowy deszcz spowił ulice Londynu zaskakując mieszkańców. Tom skrył się w pubie "Biały Wiwern", by nie zmoknąć do suchej nitki. Usiadł przy barze, a barman poczęstował go kieliszkiem ognistej, gdyż znał chłopaka i lubił go. Po chwili usłyszał donośny, piskliwy głos z drugiego końca pubu, gdzie siedział goblin, ciemnowłosa, piękna dziewczyna, i dwa olbrzymy, którzy grali w jakąś czarodziejską grę hazardową. Ich stolik przykuł uwagę Riddle'a, dlatego bacznie się im przyglądał. Z tego, co zauważył młoda dziewczyna za każdym rozdaniem zgarniała wygraną, co denerwowało goblina. Natomiast pozostali gracze wydawali się być rozbawieni zachowaniem nerwusa.

-Daj spokój Bogrod. Jesteś zły bo znowu wygrałam.- zaśmiała się perliście dziewczyna.

-Jesteś arogancka!- warknął goblin w stronę ciemnowłosej dziewczyny.- I zbyt pewna siebie.

-Trafne uwagi.- mruknęła rozbawiona.

-Na pewno kantujesz!- warknął zdenerwowany wykładając stos galeonów na stół.

-Możliwe.- odpowiedziała tajemniczo rozglądając się po pubie w oczekiwaniu na rozdanie.

Ich gra była krótka, a wynik taki jak poprzednio. Dziewczyna zebrała galeony ze stołu i włożyła je do sakiewki, którą dała goblinowi, czego Tom nie zrozumiał. Dopił resztę swojej ognistej zanim dziewczyna opuściła pub. 

-Dobrze wiesz, że je ich nie potrzebuje.- powiedziała z poważną miną podając sakiewkę goblinowi, a ten przyjął ją ucieszony.

-To po co grasz?- zapytał niezadowolony olbrzym.

-Dla zabawy.- opowiedziała śmiejąc się perliście i opuściła pub.


*

Dopiero wtedy Tom zrozumiał, że dziewczyną z pubu był nie kto inny jak Helena. Nie wiedział jednak, dlaczego tam wydawała się być pewna siebie, złośliwa i zabawna, a tu w Hogwarcie dostrzegł ją zapewne tylko, dlatego, że widział ją w gospodzie. Nie wiedział, czy dziewczyna udaje swoje dwa oblicz, czy może ukrywa się pod postacią szarej myszki, która nikomu nie przeszkadza i nie rzuca się w oczy. Wiedział jednak, że musi się dowiedzieć więcej o Helen Chambell.

PROMISE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz