✨ 26 ✨

1.3K 120 16
                                    

Helena przesiadywała wieczorami w jej ulubionym miejscu w Salonie Wspólnym. Zacieniony, spokojny kącik, do którego docierało ciepło kominka. Siedziała w wygodnym, skórzanym fotelu otulona wełnianym kocem, a swój wzrok utkwiony miała w zwiniętej rolce pergaminu. Co jakiś czas mamrotała pod nosem formułkę zagadki i stukała się palcem w czoło, jakby myślała, że to pomoże jej znaleźć rozwiązanie. W końcu dołączyła się do niej Walburga z Orionem, widząc jak dziewczyna głowi się niemiłosiernie bezustannie. Ciemnowłosa Black rozwinęła rolkę pergaminu i przechyliła się tak, by światło kominka oświetliło to, co czytała. Po chwili zdecydowanym ruchem zwinęła go z powrotem i wypuściła głośno powietrze. Popatrzyła na zamyśloną Helenę i uśmiechnęła się złośliwie.


-Mam pomysł...- zaczęła, a Chambell poderwała się zaskoczona.

-Naprawdę?!- ucieszyła się i nachyliła w stronę dziewczyny.

-Poproś Tom'a o pomoc.- wzruszyła ramionami i zajęła miejsce na kanapie przepędzając stamtąd młodszych ślizgonów.- Ma tęgi umysł i na pewno znajdzie rozwiązanie raz dwa!

-Wykluczone.- powiedziała zdecydowanie.- Ten arogancki głupiec nie będzie mi wyświadczał przysługi.- odparła poirytowana.

-Dlaczego nie? W końcu już raz ci wyświadczył przysługę.- uśmiechnęła się Walburga porozumiewawczo do Oriona.

-Tak.- prychnęła i wstała przechodząc w stronę kominka.- Niby jaką?- założyła ręce na piersi i uniosła rozbawiona brwi.

-Przecież kilka dni temu uratował cię przed Chimerą.- powiedziała cwaniacko się uśmiechając.

-To?- zakpiła kręcąc głową.- To nie była przysługa. Nie prosiłam go o to.

-To dlaczego to zrobił?- zapytał retorycznie Orion, przez co Helena zaczęła się nad tym zastanawiać.

-O wilku mowa.- mruknęła cichutko czarnowłosa odwracając wzrok w przeciwną stronę do drzwi.

-Nie było cię dziś na żadnym posiłku.- zaczął Tom obojętnym tonem zwracając się do Heleny.- Twoja sowa zostawiła mi list dla ciebie.

-Moja sowa? A niby dlaczego tobie?- zapytała zdziwiona odbierając list od chłopaka, a on wzruszył ramionami.


Riddle przeszedł do barku i nalał sobie do szklanki ognistej w czasie, gdy Chambell czytała treść przesłanego jej przez matkę listu. Z każdym zakończonym wersem mina dziewczyny rzedła i wykrzywiała się w grymasie zdenerwowania. W pewnym momencie Walburga pomyślała, że jakby ktoś teraz dotknął Helenę, to ta poraziła by go prądem lub zamordowała na miejscu. Gdy tylko dziewczyna skończyła czytać, zgniotła list i cisnęła go z całej siły do kominkowego paleniska, jednak kulka wyleciała z środka i upadła na posadzkę żarząc się w niektórych częściach. 


-Nie wyczuwam nic dobrego.- przerwała ciszę Black patrząc pytająco na Helenę.

-Bo nic dobrego nie ma!- wykrzyczała i opadła na ramię fotela.- Na brodę Merlina czego mój ojciec jeszcze nie wymyśli!

-Możesz od razu prościej, nikt się nie obrazi...- mruknęła czarnowłosa, a wzrok Heleny powędrował na Tom'a, który udawał, że wcale ich nie słucha i nie ma zamiaru się stamtąd ruszać.

-Uważają, że turniej był świetnym pomysłem.- zakpiła skacząc wzrokiem po wszystkich obecnych w salonie.- Pomysłem do tego by zabłysnąć.-zapłakała z dezaprobatą.

-Chyba nie powiesz, że tak nie jest moja droga?- odezwał się Tom spokojnym tonem dołączając się do grona rozmawiających.

-A co ty możesz wiedzieć?- uniosła pytająco brwi.

-Nie powiesz chyba, że chciałaś pokazać swoje zdolności?- zaśmiał się chłodno.

-Skoro nie dla sławy, to po co się zgłosiłaś?- zapytała Walburga nie rozumiejąc frustracji przyjaciółki.

-Żeby utrzeć ojcu nosa.- powiedziała jakby to było oczywiste.- I udało się, fakt. Z treści listu wnioskuje, że nie jest zadowolony. 

-Szkoda, że tak dobrze nie idzie ci rozwiązaniem zagadki.- prychnął Tom, a jego oczy błysnęły prawdziwym rozbawieniem.

-Pewnie wstydzi się, że przegram.- kontynuowała ignorując uwagi Riddle'a.

-To nie daj mu tej satysfakcji.- wtrącił Tom obojętnie, a Walburga i Orion pokiwali głowami zgadzając się z nim.

-Tak zrobię i nie myśl, że ty mi podsunąłeś ten pomysł.- odgryzła się, po czym sama się zaśmiała.




Podczas najbliższego patrolu Helena i Tom zdawali się intensywnie nad czymś zastanawiać, oczywiście każdy myślał o czymś innym. Maszerując krok w krok idealnie wystukując równy rytm w głowie Heleny zaczęła kształtować się pewna myśl. A co jeśli polegnie? Jeśli zadanie ją przerośnie? Jak wtedy zachowa się Tom...?


-Wymyśliłaś już coś?- przerwał jej rozmyślania, a serce podskoczyło dziewczynie do gardła z przerażenia, że Riddle wie o czym myślała.

-Słucham?- zapytała głupio rumieniąc się na policzkach.

-Zagadka...- odpowiedział chłodno przewracając oczami.

-Ahh tak.- zachichotała.- W zasadzie to nie.- przyznała szczerze, a Riddle spojrzał na nią kątem oka.- A dlaczego pytasz?

-Munter to głupiec, ale Delacour jest na swój sposób inteligentny.- zaczął ciemnowłosy zatrzymując się przy ramie okna, na której usiadł.- Jeśli chcesz wygrać musisz ich pokonać. Musisz myśleć jakbyś miała szósty zmysł.

-Podstawowym celem turnieju jest międzynarodowo współpraca. Tu nie chodzi o to, żeby się powybijać nawzajem Tom.- powiedziała śmiejąc się lekko.

-Ta twoja 'współpraca' z Delacour'em wcale mi się nie podoba.- warknął kręcąc głową.

-Czyżbym wyczuwała zazdrość?- zażartowała udając poważną.

-Nie wiem, co zaśmieca twoją słodką główkę...- powiedział przedrzeźniając ją.- Ale ta znajomość psuje naszą relację w oczach Slughorn'a.

-Ah bo tak jakby to wcale ostatnio mnie nie odrzucasz.- udała zamyśloną.

-Czyżbym wyczuwał nutkę zawodu?

-Nie to tylko różane perfumy.- powiedziała i odgarnęła włosy, jakby chciała by zapach doleciał do chłopaka.


Tom uniósł brew i uśmiechnął się sam do siebie. Szybko wstał i podszedł krok do dziewczyny. Objął ją w talii i przysunął do siebie na tyle szybko, by Helena nie zdążyła zaprotestować. Zatopił nos pomiędzy falą włosów, a jej gładką szyją, przy czym musnął swoim idealnym policzkiem jej żuchwy. Tom zaciągnął się mocniej zapachem jej perfum i uśmiechnął się cwaniacko, co bywało rzadkością dla niego. Odsunął się na chwilę, ale jego ręka nadal spoczywała na jej talii. Ten krótki kontakt spowodował niemałe, przyjemne dreszcze i rumieńce na jej twarzy. 


-Rzeczywiście.- przyznał.- Różane perfumy.

PROMISE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz