✨ 13 ✨

1.7K 115 13
                                    

Słowa Tom'a wstrząsnęły Heleną. Czyżby to oznaczało, że Riddle ją w jakikolwiek sposób lubi? Odpowiedziała mu tylko uśmiechem, który Tom skrycie lubił. Helena stała na przeciwko chłopaka wciąż uśmiechając się miło. Cienki kosmyk włosów wyślizgnął się ze spójnego upięcia i opadał bezwładnie wzdłuż jej policzka. Tom zawahał się na moment, jednak po chwili delikatnie i powoli schował go za ucho dziewczyny. Jego ręka nadal tkwiła przy jej policzku, a brązowe oczy topiły się w błękitnym spojrzeniu Heleny. Twarz Tom'a nie wyrażała nic. Żadnych emocji, które Chambell mogłaby wyłapać. 


-Tak lepiej.- powiedział cicho Tom, gdy w końcu opuścił swoją dłoń.


Helena nie za bardzo rozumiała jego zachowanie. Nigdy nie widziała, by był taki nieoschły. Zawsze odnosił się do niej z niezwykłą delikatnością, co sprawiała, że czuła się jak najdroższy kwiat świata, który przy Tom'ie rozkwita na nowo. Chwilę później Tom usłyszał cichy głos dobiegający z końca korytarza prowadzącego do Wielkiej Sali. Uśmiechnął się chytrze pod nosem, jednak na tyle słabo, by Helena go nie zauważyła. Riddle przysunął się dwa kroki do dziewczyny przez co znajdowali się na prawdę blisko siebie. Głos dobiegający z niedaleka był coraz donośniejszy i tym razem nawet Chambell usłyszała do kogo on należał. Tom nie drgnął nawet na sekunde, przez co Helen zignorowała nadchodzącego. Dosłownie w momencie, gdy mężczyzna, do którego należał głos zjawił się na korytarzu, na którym stała para ślizgonów, Tom odważył się na, jak dla niego, dość nietypowy gest. Jego chłodne usta spoczęły w milisekundowym pocałunku na czole dziewczyny. Była ona zaskoczona tym gestem, co ukazały dwa rumiane policzki.


-Tom! Panna Chambell!- odezwał się Horacy stając tuż obok wychowanków.- To dlatego urywacie się na samym początku zabawy!

-Pan wybaczy profesorze.- zaczął Tom od razu, jakby był przygotowany.- Helena potrzebowała chwili odetchnienia.

-Ale przecież dopiero przyszliście!- zaśmiał się Slughorn smutno.

-Już wracamy.- wtrąciła w końcu Chambell wychylając się nieco w stronę profesora.

-Nie ma pośpiechu.- dodał Horacy spoglądając na dłoń ślizgonki, która nie wiadomo kiedy znalazła się na przedramieniu Tom'a.- Dołączcie, gdy tylko będziecie mogli.- powiedział posyłając Tom'owi znaczące spojrzenie.

-Wydawał się zadowolony.- mruknął cichutko Tom zapominając, że Helena wciąż stoi obok.

-Oby przez wypitą ilość dobroci nie pomyślał sobie czegoś głupiego.- skomentowała Chambell nieśmiało zabierając swoją dłoń z ręki Tom'a.


Gdy chłopak spojrzał na Helenę, nie miał już w oczach iskierek. Jego twarz wciąż była obojętna, lecz tym razem znacząco chłodniejsza, co speszyło i zarazem zasmuciło dziewczynę. Wytłumaczyła to sobie jednak wtargnięciem Horacy'ego, co mogło zirytować Tom'a. Bez słowa wrócili do Wielkiej Sali, gdzie wszyscy zaproszeni uczniowie i nauczyciele tańczyli lub w niewielkich grupkach dyskutowali między sobą. Tom i Helena dołączyli do swoich znajomych, którzy powitali ich głupimi uśmiechami. 

Jedyna Mortishia zagadnęła do Heleny na temat nie związany ze zniknięciem ślizgonów. Gdy przyjęcie zbliżało się ku końcowi była już dość późna pora. Partnerzy odprowadzali swoje partnerki do dormitoriów dziękując za wspaniały wieczór, a one odwdzięczały się uśmiechami lub nieco czulszymi gestami. Również Tom odprowadził Helenę, lecz towarzyszył im Slughorn, który dyskutował z chłopcem na tematy, które nie interesowały Chambell. Dziewczyna nie myślała o niczym innym niż wrócenie do łóżka. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że Slughorn rozstał się z uczniami i poszedł do siebie. Tom nie odezwał się do ślizgonki tylko szedł przed siebie dotrzymując jej kroku. Nie wyrywał ją z rozmyślań o pożądanym śnie, gdyż czas, w którym dziewczyna nie zwracała na nic uwagi, przeznaczył na wpatrywanie się w nią kątem oka.


-Miłego zasłużonego snu.- szepnął jej do ucha, gdy oboje znaleźli się w salonie wspólnym na przeciwko wejścia do dormitorium dziewczyn.- Dobranoc Heleno.- dodał poprawiając swoimi palcami zawinięty przy materiał sukienki. 

-Dobranoc Tom.- odparła szeptem, a dreszcz przeszedł przez nią w momencie, gdy spojrzała na znikającego Riddle'a.


Długo postać chłopaka błąkała się w myślach Heleny, która zauroczyła się jego zachowaniem. Obudziła w sobie przyjemne uczucie, które myślała, że chłopak powoli odwzajemnia. Myśl o nim napawała ją przyjemnym ciepłem. Jednak znajomość z nim zmieniła ją. Jeszcze tego nie zauważała, lecz powoli zamieniała się w osobę zbliżoną ślizgonowi. Coraz częściej towarzyszyło jej uczucie wyższości, gdy przechadzając się na korytarzu mijała uczniów o niższym statucie krwi. Spojrzenia zazdrosnych koleżanek dodawały jej pewności siebie, a ona sama uważała siebie za jedną z elity Slytherinu. Jej niewinność i delikatność zastąpiła pyszałkowatość. Jako, że była ślizgonką innym wychowankom domu Salazara nie przeszkadzała ta zmiana. Uważali to za swego rodzaju sukces. Wielu nawet głowiło się, czy aby Helena nie dorównywała Tom'owi? 

PROMISE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz