✨ 21 ✨

1.4K 100 16
                                    

Każdego popołudnia po skończonych zajęciach większość uczniów i delegatów przychodziła do pustej klasy, w której na jakiś czas zostawiona była Czara Ognia. Chętni dumnie wrzucali swoje nazwiska do jej wnętrza, a pergaminowe skrawki z imionami zostały przez nią wchłonięte. O udziale marzyło wielu uczniów od tych młodych, nie bardzo wiedzących na co się piszą po tych dojrzałych, gotowych poświecić turniejowi wiele uwagi i nie tylko. Każdy ochotnik został nagradzany sowitymi brawami za akt odwagi. 

W końcu przyszedł czas by Helena wrzuciła swoje nazwisko do drewnianego pucharu. Było to przedostatniego dnia, kiedy można jeszcze było się zgłaszać. Klasa, w której znajdowała się Czara była zapełniona tłumem uczniów. Pierwszo-, drugo-, trzecio- i czwartoroczni siedzieli przy wejściu i komentowali każdego zgłaszającego się. Piąto i szóstoroczni mieszali się i zajmowali prawe skrzydło sali a siódmoroczni lewe. Taki podział następował każdego dnia. Helena wraz z Walburgą i Orionem weszli do sali, a wtedy rozległy się szepty wśród młodszych uczniów na widok trzymanego w ręku przez Chambell skrawka pergaminu. Dziewczyna przeskanowała pomieszczenie i udało jej się dostrzec Riddle'a skupiającego na niej swoje spojrzenie i siedzących dookoła niego Avery'ego, Mulciber'a, Lestrange'a, Nott'a, Malfoy'a, Crabbe'a i Goyle'a, którzy poszli w ślady Tom'a i również obserwowali Helenę. Dziewczyna podeszła do czary i bez zawahania wrzuciła nazwisko do Czary, która przyjęła je, a po pomieszczeniu rozległa się burza oklasków i wiwatów. Następnie ślizgonka usiadła po lewej stornie sali kilka metrów od Tom'a i obserwowała jednego z delegatów Beauxbatons. Był to chłopak mniej więcej w jej wieku. Miał kręcone blond włosy i olśniewający uśmiech, którym od jakiegoś czasu obdarzał Helenę, gdy ta na niego spojrzała. Był bardzo przystojnym chłopakiem i na prawdę spodobał się Chambell, co nie umknęło uwadze ciekawskiej Walburgi. Dumna ślizgonka obserwowała, jak delegat uśmiecha się czarująco do jej przyjaciółki. Dziewczyna poruszyła w zabawny sposób brwiami i bezdźwięcznie przekazała jej, że chłopak jest niczego sobie. Na szczęście zapatrzony w grupę śmierciożerców Orion nie zauważył tego, dlatego Walburga zaśmiała się pod nosem. 

Przez cały ten czas Tom przyglądał się Helenie. Parsknął ze śmiechu na widok zawstydzonej dziewczyny, gdy ta została obdarzona czarującym uśmiechem przez delegata. Nawet nie zauważył kiedy jego pięść ścisnęła się tak mocno, że prawie pobielała. 



Podczas wspólnego patrolu tego wieczora, Tom nie odzywał się do Heleny ani ona do niego. Nie przeszkadzało im to, dlatego przemierzali korytarze w ciszy nasłuchując tylko, czy ktoś nie siedzi poza dormitorium za długo. W końcu Helena zaczęła się zastanawiać, dlaczego Tom nie chciał wziąć udziału w turnieju. Przez chwilę pomyślała, że się boi jednak szybko to odrzuciła, gdyż nie pasowało jej to do chłopaka.


-Dlaczego nie chciałeś wziąć udziału w turnieju?- zapytała w końcu patrząc na niego kątem oka.

-Nie powinno cię to interesować.- odparł niewzruszony.

-No chyba nie powiesz, że Slughorn tą gadką cię przekonał?- zachichotała w głębi siebie, jednak na zewnątrz była obojętna.

-Slughron?- zapytał Tom, jakby nie wiedział o czym dziewczyna mówi.

-Rozmawialiśmy o tobie.- przyznała beznamiętnie.- Powiedział, że ty nie potrzebujesz turnieju, żeby zyskać wieczną chwałę.- zaśmiała się już, co bardzo rozgniewało Tom'a.

-Śmieszy cię to?- warknął przez zaciśnięte zęby będąc na tyle złym, że jego twarz wykrzywiła się w nieprzyjemnym grymasie, a oczy gdyby mogły zabiłyby ją na miejscu.

-Stary Slughron na prawdę w ciebie wierzy.- zakpiła, a Tom nie powstrzymał swoich emocji i odepchnął dziewczynę na ścianę.


Helena uderzyła się we framugę okna i próbowała rozmasować sobie tył głowy. Riddle podszedł do niej i chwycił za szatę, po czym przyciągnął ją do siebie. Chambell patrzyła na niego z przerażeniem, ponieważ nigdy nie widziała ślizgona w takim stanie. Szybko pożałowała swoich ostatnich słów. Tom wyciągnął różdżkę i skierował ją pod brodę dziewczyny. Spojrzał na nią, na jego twarzy było widać zdenerwowanie, ale Helena dostrzegła coś jeszcze. Czerwone iskierki obudziły się i błyszczały tak intensywnie jak nigdy dotąd. Riddle mocno ściskał szatę dziewczyny, co sprawiało, że czuła się niebezpiecznie w jego towarzystwie. Poczuł jak serce bije jej w przyśpieszonym rytmie i uśmiechnął się do niej szyderczo.


-Wiesz czemu Slughorn tak sądzi?- zapytał retorycznie.- Bo się mnie boi.- zaśmiał się przeraźliwie.- Ty chyba boisz się za mało, albo masz słynną gryfońską odwagę, skoro odważyłaś się to powiedzieć.- mówił, a płomień w jego oczach z każdym słowem rósł.- Slughorn jeszcze nie wie, ale się domyśla, że kiedyś będę na tyle potężny, że każdy będzie się bał wymówić moje imię, a  Tom Marvolo Riddle stanie się postrachem całego świata.

-Tom...- próbowała mu przerwać łkając cicho.

-Jesteś niegrzeczna Heleno przerywając innym... przerywając mi.- dodał, a jego twarz wykrzywiła się w triumfalnym uśmiechu.- Horacy dowiedział się już do czego jestem zdolny.


Tom puścił szatę dziewczyny, jednak jego różdżka nadal tkwiła pod jej gardłem. Odciągnął ją leniwie, patrząc na Helenę jak na największego wroga, którego właśnie pokonał. Widział, że była wystraszona, ale nie chciała mu tego pokazać, dlatego zbliżył się do niej. Helena wzdrygnęła się, gdy jego policzek otarł się o jej, a jego ciepły oddech musnął jej szyję.


-Ty wkrótce też się dowiesz.

PROMISE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz