Wraz z wejściem pary do pomieszczenia, w którym odbywało się przyjęcie, wszystkie spojrzenia skierowane były na ślizgonów. Jedne zdziwione widokiem akurat tej pary, inni olśnieni dobrym dopasowaniem Tom'a i Helen, a inni, głównie zazdrosne o Riddle'a dziewczyny, świdrowały Chambell zabójczym wzrokiem. Od razu przy wejściu szóstorocznych dopadł uradowany, rumiany Horacy. Pogratulował Tom'owi towarzyszki i skomentował ich parę, jako najbardziej dopasowaną. Jego komentarz wprawił oboje w śmiech ukryty gdzieś głęboko pod fałszywym, wdzięcznym uśmiechem. Jednak nie było to to samo rozbawienie. Helena zaśmiała się z tego, jak profesor to powiedział. Jego wymowa po zapewne kilku kieliszkach wprawiła ją w lepszy nastrój. Natomiast Tom zaśmiał się kpiąco z tego, według jego osoby, nietrafionego komentarza.
Po wymianie kilku zdań Slughorn pozwolił uczniom rozejrzeć się po sali udekorowanej srebrno-zielonymi barwami. Wśród zaproszonych w większości znajdowali się tu przyjaciele Tom'a, kilku zdolnych ślizgonów oraz nielicznych puchonów, krukonów, gryfonów i ich partnerek. Od razu Riddle skierował się w stronę Mulciber'a, Lestrange'a, Nott'a i Avery'ego, którzy ochoczo dyskutowali z zaproszonymi przez nie dziewczynami. Gdy dwójka dopiero przybyłych ślizgonów stanęła przed pozostałymi, uśmiechy zniknęły im powoli z twarzy, jednak wciąż wydawały się pogodne i rozbawione. Wszyscy wymienili się spojrzeniami, po czym jakby nigdy nic kontynuowali rozmowę wciągając w nią Riddle'a. W końcu panowie uznali, że to czas zaprosić dziewczyny do tańca, by przyjęcie nie skończyło się na samej dyskusji. Mulciber i Avery porwali swoje partnerki na środek sali, gdzie już dryfowały inne pary, natomiast Lestrange musiał zaczekać na Mortishie, którą wciągnął w rozmowę profesor Slughorn. Ślizgonka z cierpliwością czekała, aż mężczyzna przestanie gadać, by wrócić do przystojnego chłopca, jednak Horacy'emu nie kończyły się tematy do rozmowy. Tom nawet nie zareagował w żaden sposób jakby przyszedł sam na przyjęcie. Nie zwrócił uwagi na rozczarowaną Helenę, która z rozmarzeniem wodziła wzrokiem za idealnie dobraną parą jaką był Charles i Ruby. Widząc to, Nott odważył się poprosić Chambell do tańca, która od razu się zgodziła nie patrząc nawet na reakcje Tom'a. Pugsley był wysokim, dobrze zbudowanym chłopakiem o czarnych włosach i dość surowym wyglądzie. Mimo to, był bardzo miły i pomocny, przez co nie przypominał żadnego swojego kolegi. Zawsze nosił okulary, które tylko dodawały mu urok, ale na przyjęcie przyszedł bez nich przez co wydawał się być doroślejszy niż jest. Poprowadził Helen przez salę tak, by byli na samym środku pomiędzy Mulciber'em a Williamem. Pugsley obrócił Chambell delikatnie, jednak nie była to taka delikatność z jaką zawsze Tom odnosił się do dziewczyny. Dryfowali rozmawiając i śmiejąc się do siebie, co Riddle obserwował ukradkiem. Przeszył wzrokiem Helenę, która poczuła to nieprzyjemne uczucie.
-Lepiej przechwyć stery.- powiedział Lestrange upijając łyk swojego ponczu.
-Lepiej uwolnij Eden od natrętnego SLughorn'a.- odgryzł się Riddle i wypił swój poncz.
Po chwili stał już za Nott'em i gdy ten obracał Helenę, Tom wstąpił na jego miejsce. Delikatnie przyjął Helen w swoje objęcie i nie odzywając prowadził ją w rytm muzyki. Dziewczyna nie miała mu tego za złe. W głębi na prawdę się ucieszyła. Nott nie był denerwujący, ale ślizgonka miała nadzieje, że Riddle jednak przełamie się i okaże więcej zainteresowania jej osobą. W końcu Helena przyznała, że zależy jej na dobrym zdaniu Tom'a na jej temat. Nie chcąc tego pokazać udawała naburmuszoną, co tylko rozbawiło Tom'a.
-Nie musisz udawać, że wcale tego nie chciałaś.- zaśmiał się szczerze, ukazując biały szereg równych zębów.
-Wcale tego nie chciałam.- zaprzeczyła dziewczyna, co Tom skomentował prychnięciem.
Chwilę kołysali się w rytm wygrywanej przez gramofon melodii. Helen nawet nie zwróciła uwagi na to, że Tom o dziwo wiedział o czym wtedy pomyślała. Bardziej interesowało ją to, jak delikatnie Tom się do niej odnosi, dlaczego dreszcz towarzyszy jej z każdym jego dotykiem, a fala ciepła zalewa jej wnętrze. Gdy muzyka ucichła i zmieniła się na inną, Tom odciągnął Helen na bok po czym wyprowadził z pomieszczenia wprost na opustoszały korytarz prowadzący nie wiadomo dokąd. Chambell szła tuż obok niego próbując dopytać czego chłopak od niej chce, że najpierw każe jej zjawić się z nim na przyjęciu, po czym wyciąga ją po jednej przetańczonej piosence. Riddle zaśmiał się pod nosem, czego ślizgonka na szczęście nie usłyszała, gdyż wpadłaby w szał. W końcu chłopak zatrzymał się przy jednej z framug, przez które wpadało słabe światło nocy. W tym blasku Tom wyglądał niby istota idealna, syn Apolla. Jego skóra delikatnie połyskiwała a oczy błyszczały niczym najpiękniejsze brylanty. W tej chwili uwaga Helen skupiła się na jego wspaniałej twarzy, która zasiewała w jej głowie jedno zasadnicze pytanie, czy to możliwe być tak pięknym?
-Obiecaj mi coś.- odezwał się zakładając pasmo włosów na za ucho dziewczyny.
-Co takiego?- zainteresowała się, gdy dreszcz przeszedł przez jej ciało.
-Zawsze bądź przy mnie taka jaka jesteś na prawdę.
CZYTASZ
PROMISE ME
Fanfiction----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- -Śmierć mi nie straszna, jest moim pobratymcem.- powiedziała dziarsko.- Ponieważ tylko sprytni potrafią ją przechytrzyć. Tom patr...