✨ 39 ✨

1.3K 103 58
                                    

Helena weszła do Wielkiej Sali w porze lunchu. Zanim jednak zajęła swoje miejsce skupiła całą uwagę na Gabrielu, który siedział przy stole i rozmawiał z przyjaciółmi. Uwagę dziewczyny przyciągnęła dziwna rana na całej ręce chłopaka. Wyglądała na zwęgloną, jakby właśnie przysmażył ją w ogniu, ale strukturą przypominała korę drzewa. Ewidentnie była to wstrętna klątwa, która pożerała wiele jego energii. Blondyn wyglądał, jakby nie spał od wielu dni, a z tego co Helena zdążyła zaobserwować, Gabriel nie był w stanie wykonywać zaawansowanych ruchów dłonią. W pierwszej chwili zmartwiła się jego stanem i zamierzała do niego podejść, lecz zanim postawiła pierwszy krok w jego stronę zza jej pleców doszedł do niej chłodny głos Riddle'a.


-Ta klątwa wzięła się po wypiciu eliksiru.- powiedział spoglądając na chłopaka.- Przynajmniej tak twierdzą inni.

-Inni?- powtórzyła Helena nie do końca wiedząc kogo ma na myśli.

- Uczniowie.- odparł i zaczął iść w stronę swojego miejsca.

-Mało konkretna odpowiedź.- mruknęła pod nosem dziewczyna idąc za Tom'em.

-Lepiej powiedz czego chciał od ciebie stary Dumbledore? Znowu macza nos w nie swoje sprawy?- powiedział z wyrzutem.

-Podsunął mi pomysł jak przypomnieć sobie runiczne pismo z tego zwoju. 

-A to dobre.- zakpił parskając pod nosem.- Stary Dumbledore się na coś przydaje?

-Słuchaj Tom...- zirytowała się Chambell.- Wiem, że nienawidzisz Dropsa, ale musisz to kiedyś przyznać, że jest potężnym czarodziejem i dobrze zna się na takich rzeczach.

-Prędzej stracę nos niż to przyznam.- powiedział wyzywająco chwile piorunując wzrokiem jego towarzyszkę.

-Tak czy inaczej...- przerwała ciężkie napięcie.- Muszę się dostać do myślodsiewni.

-To jest plan Dropsa?- zdziwił się Tom.- Najbardziej absurdalny jaki słyszałem.

-Ale możliwy do spełnienia na pewno dla ciebie.- uśmiechnęła się chytrze.

-Dippet pilnuje swojego gabinetu jak oka w głowie i prawie z niego nie wychodzi.- powiedział chłodno.- Nie wejdziesz tam.

-Ale ty tak.- pokiwała głową.- Pomagałam ci wiele razy, teraz mógłbyś się odwdzięczyć.- zmrużyła oczy.

-Ja się nie odwdzięczam.- odparł krótko.- Jak niby mam się tam dostać?

-Po prostu. Powiesz, że masz jakąś sprawę i musisz pilnie z nim porozmawiać. Wymyślimy coś, byś mógł wyciągnąć go z gabinetu i wtedy ja tam wejdę,  użyję myślodsiewni i wyjdę jakby nigdy nic.

-Nie pisze się na to.- odparł obojętnie.- Mam lepszy pomysł jak znaleźć to czego potrzebujesz, nie do końca przyjemny.

-Co masz na myśli?- zainteresowała się Helena i oparła głowę na dłoni.

-Wszystko w swoim czasie...- uśmiechnął się przebiegle i zwrócił wzrok na Gabriela.- Moja droga.- dodał, a w jego oczach błysnęły czerwone iskierki.



Helena nie miała zamiaru czekać, kiedy łaskawy pan Tom Riddle zaszczyci ją wyjaśnieniami na temat swojego wspaniałego pomysłu, dlatego już po wykonaniu wieczornego patrolu postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. W zamku panował mrok przełamany pochodniami, których słabe światło oświetlało dziewczynie drogę. Udając się z 3 piętra pod gabinet dyrektora ślizgonka nie spotkała nikogo po drodze, jakby cały zamek spowił sen. Dodało to jej trochę otuchy, gdyż wiedziała, że istnieje prawdopodobieństwo, że nie natknie się na Dippet'a. Minęła pierwszy korytarz i kolejny, aż znalazła się na ostatniej prostej, na której końcu znajdowały się wielkie drzwi zdobione drewnianymi ornamentami. Z bijącym sercem, ale spokojem na twarzy ruszyła pewnym krokiem prosto na gabinet w tym samym czasie za pomocą różdżki dyskretnie gasiła wszystkie pochodnie, by nikt jej nie zauważył. Ostatnia pochodnia zgasła tuż przy skrzyżowaniu bocznych korytarzy z tym, po którym szła Helena. Niespodziewanie uderzyła o coś miękkiego, a przed upadkiem na ziemie uratował ją kontur wysokiej postaci. Nie było dla Heleny zaskoczeniem to, że ową postacią był Riddle, którego spodziewała się zobaczyć właśnie w momencie kiedy zacznie działać. 


-Co ty wyprawiasz?- skrzywił się w śmieszny dla ślizgonki sposób.

-Lunatykuje.- odpowiedziała jakby to było oczywiste i tak jak Tom użyła zaklęcia 'lumos'.

-Miałaś nie brudzić sobie rąk tą myślodsiewnią.- przewrócił oczami, jednak Helena zignorowała to.

-Bardziej splamię swoje sumienie łamiąc powszechne zasady.- mruknęła pod nosem i podeszła do drewnianych drzwi.- Homenum Revelio.- wypowiedziała formułkę zaklęcia, po tym jak przez dziurkę od klucza wetknęła różdżkę. 


Na jej szczęście otwór na klucz był na tyle duży, by mogła przy okazji sprawdzić reakcję na zaklęcie, a raczej by tak było, gdyby wykryło jakąś osobę w środku. Z uśmiechem satysfakcji wyprostowała się i spoglądała na o dziwo cichego Tom'a, który w spokoju się jej przyglądał. 


-Alohomora!- szepnęła najciszej jak mogła, by Riddle nie wyśmiał jej za stosowanie takiego oczywistego zaklęcia. 


Tom mimo, że tego nie pokazywał nie mógł wyjść z podziwu, że ślizgonka otworzyła drzwi bez problemu i główkował jakiego zaklęcia mogła użyć, że pokonało zabezpieczenia jednego z najbardziej strzeżonych pomieszczeń w szkole. Helena natomiast była oszołomiona tym z jaką łatwością wszystko się odbyło. Bez brudzenia i hałasu przeszli do środka gabinetu i zamknęli za sobą drzwi, po czym skierowali się w głąb pomieszczenia. Było ono zachowane w prawdopodobnie jasnych barwach, lecz nie mogli tego z pewnością stwierdzić ze względu na wszechobecny mrok. Na środku salonu stało ogromne biurko zawalone stertą starych książek i rolek pergaminów, a cały gabinet był obłożony półkami z wszelkiego rodzaju książkami. Chambell nie bardzo zwróciła uwagi na szczegóły pomieszczenia w przeciwieństwie do Tom'a, który skrupulatnie się wszystkiemu przyglądał. Gdy tylko ślizgonka dostrzegła wnękę w ścianie, gdzie znajdowała się myślodsiewnia od razu ruszyła w jej stronę. Wielkie było jej rozczarowanie, gdy okazało się, że nie ma tam nic prócz pustej półki. Dziewczyna była zdezorientowana i poczęła się rozglądać na wszystkie strony, jakby chciała się upewnić, że nie zmieniała ona swojego miejsca. Przeklęła pod nosem i podeszła do Riddla, który zaabsorbowany był portretem jednego z czterech założycieli Hogwartu. Założyciel domu lwa, Godryk Gryffindor spoglądał na chłopaka ciepłym, odważnym spojrzeniem, czego nie można powiedzieć o ślizgonie, który pełen nienawiści układał w głowie serię przekleństw jakie chciałby w tamtym momencie powiedzieć. 

Nagle światło na piętrze znajdującym się po bocznej stronie gabinetu zaświeciło się. Helena i Tom spojrzeli w tamto miejsce, a ich serca podskoczyły im do gardeł. Prędko, lecz niezmiernie cicho przedostali się do drzwi i opuścili korytarz, po czym bez zastanowienia zbiegli do lochów. Misja definitywnie skończyła się niepowodzeniem. Ku zdziwieniu dziewczyny Tom nie skomentował tej klęski słownie, jedynie obdarzył ją wzrokiem typu 'a nie mówiłem?'. Gdy byli już w Salonie Wspólnym ślizgon wspomniał o aktualności swojej propozycji, co do pomocy i nie czekając na odpowiedź, a tym samym dając jej czas na głębsze zastanowienie, skierował się bez słowa do swojego dormitorium.


-Nawet jeśli nie chciałabyś skorzystać z mojej pomocy to muszę cię zmartwić, ale chyba nie masz innego wyjścia.- powiedział zanim zniknął w kompletnym mroku.- Dobranoc Moja Droga.- dodał spoglądając na ślizgonkę, a ta po raz kolejny zobaczyła przerażający błysk w jego oczach.

PROMISE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz