Przed Trzema Miotłami znajdowała się Morrigan, dyrektor Dippet, prefekci Gryfindoru i Ravenclawu, a tuż przed ślizgonami szli puchoni. Oprócz tego przesłuchiwani przez profesor Merrythought byli jacyś uczniowie, dwóch mężczyzn i kobieta. Horacy szybszym krokiem dołączył do Dippet'a, który właśnie dyskutował z Morrigan, a Helen podeszła bliżej do Tom'a. Właścicielka pubu spojrzała na Chambell, która starała się ukryć zdenerwowanie. Posłała jej nieme skinienie głową, które miało oznaczać, że nie wygada się, co do minionego zdarzenia. Dziewczynie ulżyło poniekąd, ale nadal miała pewne obawy, gdyż w lokalu znajdowali się wtedy dociekliwi klienci. Tom delikatnie otarł się o ramię dziewczyny, co również miało oznaczać by trochę zluzowała. Oboje podeszli do reszty prefektów, a chwilę później Dippet wszystko im wyjaśniła. Instrukcja była prosta. Mieć oczy i uszy otwarte. Coś takiego nie może się powtórzyć, a oni mieli za zadanie dopilnować by podczas kolejnych wycieczek mieć szczególnie oko na pub. Po wyjaśnieniu wszystkich formalności dyrektor wrócił do Hogwartu, a prefekci mieli za zadanie przesłuchać mieszkańców, którzy tamtego dnia byli obecni w lokalu.
Tom i Helen weszli do wnętrza pubu, gdyż zauważyli jak Morrigan niemo karze im iść za nią. Oboje posłusznie to zrobili zamykając się na zapleczu, gdzie przyciszonym głosem właścicielka opowiedziała im o donosach.
-Jeśli przyswoiłam ci wiele kłopotów, to na prawdę przepraszam.- mówiła przepraszająco dziewczyna.
-Nie ukrywam, że to nie najlepszy pomysł na biznes, jednak muszę przyznać, że odkąd ta 'plotka' rozniosła się, o wiele więcej ludzi przychodzi by tylko wymienić się swoimi teoriami spiskowymi.- zaśmiała się chłodno kobieta.
-Czy ktoś pamięta, że to byliśmy my?- zapytała Helena.
-Chambell to nieuniknione.- przewrócił oczami Tom.
-Nie bój się zadbam o to, by nikt nie myślał o was. Ciekawe teorie się tu słyszy.- mrugnęła porozumiewawczo.
-Na przykład?- zainteresowali się ślizgoni.
-Wiele myśli, że to wcale nie był uczeń. Na razie.- mruknęła ostrzegawczo.
Niepostrzeżenie cała trójka wróciła do towarzystwa na zewnątrz gospody unikając zbędnych podejrzeń. Tom schylił się i upewniając się, że nie zwraca tym zbytnio uwagi innych szepnął jej do ucha.
-Dobrze, że nie ma tu Dumble...- zaczął, lecz zatrzymał się w połowie widząc nauczyciela wychodzącego z domostwa na przeciwko.
-Dumbledore'a...- dokończyła tak samo zdenerwowana Helena.- Unikaj rozmowy z nim.
-Niby dlaczego?- naburmuszył się chłopak, jakby Helen kwestionowała jego skuteczność.
-Proszę cię!- parsknęła śmiechem, co zirytowało Tom'a, lecz uśmiechnął się delikatnie.- Oboje wiemy, że Dumbledore tak jak wszyscy nie ulega twojemu urokowi osobistemu.
-Jednak potrafię wybrnąć z wielu sytuacji.- skomentował krótko i odszedł od dziewczyny.
Wszystkim zostały przydzielone warty. Puchoni zajmowali się okolicami Miodowego Królestwa, Krukoni zobowiązani byli do odprowadzania uczniów w drodze do Hogsmeade oraz Hogwartu. Gryfoni nadzorowali główną ulicę oraz wejście do miasteczka, a ślizgoni bezpośrednio dzięki wpływom Tom'a, chęci Morrigan i przychylności Slughorn'a dostali do patrolu pub. Już w najbliższy weekend odbyła się kolejna wycieczka do miasteczka. Starano się by wieści o niesubordynowanym zachowaniu poszukiwanych uczniów nie doszło do wielu uczniów, jednak plotki roznoszą się jak choroby. Wnętrze Trzech Mioteł przepełnione było ciekawską młodzieżą głodną historii. Cały dzień Tom i Helen spędzili przed i w pubie kręcąc się co nie co wokół dziwnych uczniów. Nie musieli się dużo przykładać do tego zdania, gdyż dobrze wiedzieli, kto i dlaczego korzystał z kominka, ale oczywiście nie wsypaliby siebie. Dlatego niezmiernie długo czekali, aż męczący patrol się skończy. Nie rozmawiali zbyt wiele. Zdarzyło im się skomentować zachowanie zazdrosnych uczennic, które zabiłyby za ty, by znaleźć się na miejscy Heleny. Oprócz tego rozmawiali o świętach, szkole i innych nudnych rzeczach. Gdy w końcu nadszedł ubłagany zmrok, a prefekci powoli zabierali się do szkoły, Helena i Riddle zostali zaproszeni przez Morrigan na piwo kremowe. Ślizgoni uznali to za głupotę w zaistniałych okolicznościach. Jednak ulegli naleganiom właścicielki i zajęli miejsce przy bocznym stoliku, by nie zwrócić na siebie uwagi klientów. Było to miejsce zaciemnione i nierzucające się w oczy. Mimo to Helena i Tom nie zdjęli kapturów szat dla większego bezpieczeństwa. Morrigan poczęstowała ich piwem kremowym na koszt firmy i wróciła do obsługiwania pozostałych klientów. Chambell upiła łyk napoju , uśmiechając się czując jego pyszny smak, jednak Riddle patrzył na kufel z bursztynowym płynem i warstwą pianki z obrzydzeniem, jakby uważał to za wstyd pić w obskurnej jego zdaniem gospodzie. Helena zgromiła go wzrokiem, za tak niekulturalne z jego strony zachowanie. Przez chwilę myślała, że jednak chłopak odłoży swoją sztywność na bok, ale on tylko spojrzał na piwo i nie drgnął.
-Nie bywałe Gano*- odezwał się brodaty mężczyzna w średnim wieku upiwszy całą zawartość kufla na raz.- Sprytnym trzeba być by zmylić samego Dippet'a.- mówił dziwnie podejrzliwym tonem głosu.
-Oj tak.- zachrapał już podpity mężczyzna o siwej, krótkiej brodzie, znacznie starszy od towarzysza.- Nie mówiąc już o Dumbledorze.- zachichotał równie podejrzanie.
-To musiał być gryfon! Wszyscy wiedzą, że Dumbledore ich faworyzuje, a teraz ukrywa ich występek!- wytypował mężczyzna przy innym stoliku.
-Nie, to z pewnością był jakiś krukon. Wszyscy wiedzą, że są niebywale inteligentni.- włączył się do dyskusji kolejny.
-Nie...- przeciągnął pierwszy mężczyzna kręcąc przy tym głową.- To był uczeń Slytherin'a.- kontynuował przeciągając słowa.- A nawet dwóch.
Helen i Riddle popatrzyli na siebie porozumiewawczo. Słuchali rozmowę mieszkańców miasteczka z zainteresowaniem większym niż na jakiejkolwiek lekcji. Podejrzliwy mężczyzna zdawał się mówić na tyle głośno by ślizgoni z drugiego końca pubu mogli go słyszeć. Tom delikatnie skierował głowę profilem do zasiedlonych stolików, by lepiej słyszeć dyskutujących mężczyzn. To samo zrobił brodaty mężczyzna, dzięki czemu ślizgoni nie mieli wątpliwości, że jego słowa były kierowane również do nich.
-Niebywałe jak wiele można usłyszeć przy kuflu zimnego piwa.- prychnął z pogardą.
-Panowie miało nie być więcej rozmów na ten temat w moim lokalu.- wtrąciła się Morrigan rozumieją o co chodzi.
Mężczyzna ponownie spojrzał przed siebie i posłał towarzyszom skinięcie głowy w stronę stolika ślizgonów. Wszyscy znacząco chrząknęli i powoli wstali. W tym samym monecie Helen i Tom postanowili wrócić do zamku, dlatego zebrali swoje rzeczy i również odeszli do stolika. Ślizgoni ruszyli w stronę zbliżających się klientów. Większa grupa mężczyzn zagrodziła im drogę. Tom zwolnił kroku i stanął na przeciwko mężczyzny o podobnym niemu wzroście. Chłopak nie czekając na ruch brodacza, niezauważalnie wyjął różdżkę z kieszeni po czym wycelował w stojącego na przeciwko. Niewerbalnie wypowiedział formułkę zaklęcia 'obliviate', a koleś i inni klienci nagle złagodnieli. Riddle prędko schował różdżkę i jakby nigdy nic ruszył dalej prowadząc za sobą Helen wprost do wyjścia. Na pożegnanie skinął głową w stronę Morrgian i zamknął za Chambell drzwi. Odeszli kawałek od pubu idąc w stronę zamku. Gdy znaleźli się w szkole w lochach Tom zwrócił się do Heleny z celtyckim spokojem i nawet pogodnym wyrazem twarzy jak na niego.
-Spróbuj nie wpaść w tarapaty w drodze do dormitorium.- powiedział żartobliwie, gdy byli już w salonie.
-Dobranoc Tom.- odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach i udała się do pokoju.
*Gana- skrót ot Morrigan
CZYTASZ
PROMISE ME
Fanfiction----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- -Śmierć mi nie straszna, jest moim pobratymcem.- powiedziała dziarsko.- Ponieważ tylko sprytni potrafią ją przechytrzyć. Tom patr...