Maj rozpoczął się ciepłymi dniami pełnymi słońca, którego w Anglii zawsze było mało. Kwiaty uwalniały swoje zapachy noszone przez delikatny wietrzyk. Śpiewy ptaków umilały uczniom lekcje, które dłużyły się niemiłosiernie. Wraz z dzwonkiem wszyscy pędzili na boisko do gry w Quidditch'a, by obserwować treningi i przygotowania do meczy. Jako pierwsza już w tym tygodniu miała odbyć się rozgrywka Hufflepuff- Gryfindor. Wśród ślizgonów nie wzbudzało to większej sensacji, dlatego jako jedyni spędzali wolny czas po zajęciach w szkole, na błoniach lub przy jeziorze, gdzie fauna i flora oczarowywały otoczenie. Od przyjęcia Slughorn'a minęło dużo czasu. Między Heleną a Tom'em wiele się nie zmieniło, poza tym, że chłopak wydawał się Chambell dość dziwny. Jego nadzwyczajna uprzejmość w stosunku do niej nieraz wprawiała ją w zakłopotanie. Slughorn wydawał się zainteresowany poczynaniami jego ulubionych uczniów, dlatego często obserwował ich na lekcjach czy korytarzach. Przyjaciółki Heleny twierdziły, że Tom'owi podobał się nowy charakter i zachowanie ślizgonki. Duma i wyższość wynikające z jej statusu krwi, którym mogła się szczycić sprawiały, że Chambell stała się złośliwa i zadziorna jak każdy godny wychowanek domu Salazara. Dziewczyna, mimo zachwytu koleżanek jej zmianą, czuła się smutna. Z czasem zaczęła dokuczać jej samotność, której wcześniej nie zauważała. Wynikała ona z tego, że każda z jej współlokatorek skupiła się na sobie i swoich problemach. Prócz tego Riddle spędzał z nią czas tylko na wspólnych patrolach, których i tak było mało. Uczucie, które do niego żywiła zaślepiło ją i sprawiło, że nie zauważyła jak niszczy się od środka. A raczej jak Tom ją niszczy.
Tego dnia Helena siedziała na dziedzińcu wpatrując się w książkę do transmutacji. Leniwie przewijała jej kartki nie skupiając za bardzo uwagi na treści tekstu zapisanego na nich. Nudę przerwał profesor Slughorn, który właśnie przychodził przez dziedziniec i zatrzymał się przy prawie usypiającej dziewczynie. Zaśmiał się pod nosem i podszedł do ślizgonki witając się z nią wesoło.
-Witam profesorze.- ożywiła się uczennica wstając.
-Wspaniale, że spędzasz czas na świeżym powietrzu.- zaczął rozglądając się dookoła.- Ale dlaczego sama?- zainteresował się, na co Helena wzruszyła ramionami.
-Każdy ma swoje zajęcia.- odpowiedziała beznamiętnie.
-Tak...- skomentował zakłopotany nie wiadomo czym.- A czy z Tom'em wszystko w porządku?- zapytał po chwili.
-To znaczy?- zdziwiła się na wspomnienie o Tom'ie.
-Ostatnio bywa jakiś nieobecny.- wyjaśnił, ale Helena wciąż czuła się zakłopotana.
-To prawda.- przyznała po chwili.- Ale dlaczego nie zapyta pan jego?
-Ohh wydawało mi się...- zaczął jednak przerwał, a jego twarz rozpromieniła się.- O wilku mowa.- zaśmiał się, gdy Tom stanął tuż za Heleną.
-Dzień dobry profesorze.- przywitał się spokojnie ignorując pytające spojrzenie Chambell.
-Witaj Tom.- odpowiedział pogodnie nauczyciel.
-Pan profesor wybaczy. Moja droga pozwolisz?- odezwał się Tom uprzejmie w stronę profesora, po czym odciągnął Helenę na rozmowę.
-Naturalnie.- zachichotał profesor na swój sposób interpretując sytuację.
-Coś ty mu powiedział?- zdziwiła się nerwowa Helen.
-To co chciał usłyszeć.- powiedział jakby nigdy nic.
-On chyba nie myśli, że jesteśmy razem?- zapytała, a jej oczy wytrzeszczyły się.
-Pomyśl jak to dobrze na nas wpłynie.- odpowiedział dumnie, prostując się.
-Dla nas? Chyba dla ciebie.- oburzyła się zachowaniem chłopaka.- Zawsze myślisz tylko o sobie!- wykrzyczała szeptem.
-Każdy widzi to z innej perspektywy.- odparł niewzruszony.
-Więc to całe przyjęcie było tylko przedstawieniem?- zapytała, lecz dobrze wiedziała jaka jest odpowiedź.
-No chyba nie powiesz mi, że się tym przejmujesz Chambell.- zadrwił, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
Dziewczyna chciała przyznać, że zdenerwowało ją postępowanie Tom'a. Stłamsiła to jednak i odwróciła się gwałtownie od niego. Chciała ruszyć przed siebie, by znaleźć się daleko od denerwującego ją chłopaka, jednak cichym parsknięciem doprowadził ją do szału. Wsunęła rękę w jego stronę starając się zrobić zamach. W ułamku milisekundy ślizgon złapał jej rękę przed swoim policzkiem i niespodziewanie przysunął się bliżej Heleny. Nachylił głowę nad uchem dziewczyny i zaśmiał się chłodno.
-Niczego nie prób Chambell.- szepnął cicho całując wierzch jej dłoni, czym skutecznie odwrócił uwagę innych uczniów od zamierzonego czynu Heleny.
Tom uśmiechnął się triumfalnie, po czym oblał dziewczynę lodowatym spojrzeniem. Delikatnie puścił jej dłoń, która opadła bezwładnie. Następnie przeskanował otoczenie i obrócił się na pięcie kierując swoje kroki w stronę Wielkiej Sali. Po chwili złość Heleny minęła, a zastąpiło ją uczucie zawodu. Czuła się oszukana i wykorzystana przez Tom'a, którego zdążyła przez ten czas polubić. Po raz kolejny poczuła się samotna, z czym nie potrafiła sobie pomóc. Helena postanowiła wrócić do dormitorium i poprosić przyjaciółki o radę. Pobiegła do lochów mijając po drodze przyjaciół Tom'a zaabsorbowanych jego postacią. Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała i poszła dalej. Znalazła się w dormitorium uprzednio przechodząc przez zatłoczony salon Slytherni'u. Przyjaciółki popatrzyły na nią i wróciły do swoich zajęć jakimi było odrabianie prac domowych. Helena opadła na swoje łóżko i początkowo nie odezwała się.
-Kłopoty w raju?- zainteresowała się Ruby.
-W raju?- zakpiła Helena spoglądając na blondynkę.
-Posłuchaj Heleno.- zaczęła Mortishia łapiąc kontakt wzrokowy z dziewczyną.- Wiemy, że przez spędzanie czasu z Riddlem masz mniej czasu dla nas...
-Ale to nie znaczy, że mając problem zwracasz się do nas jakby nigdy nic.- dokończył zdenerwowana Larissa.
-Słucham?- zdziwiła się Chambell słuchając zarzutów przyjaciółek.- To wy zamknęłyście się na mnie.
-Nie bez powodu.- powiedziała chłodno Tish podchodząc do drzwi, a wraz z nią wstała też Larissa.
-To znaczy?- dopytywała Helena nie rozumiejąc ślizgonek.
-Gdzie byłaś gdy cię potrzebowałyśmy?
CZYTASZ
PROMISE ME
Fanfic----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- -Śmierć mi nie straszna, jest moim pobratymcem.- powiedziała dziarsko.- Ponieważ tylko sprytni potrafią ją przechytrzyć. Tom patr...