✨ 23 ✨

1.4K 101 12
                                    

Rozpoznawalność.

Helena nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie słyszała to określenie w odniesieniu do własnej osoby. Od wybrania reprezentantów do turnieju spotykała się z tym terminem bardzo często i szczerze jej to nie przeszkadzało, a nawet podobało się jej to. W końcu nie była rozpoznawalna tylko przez bycie w cieniu Tom'a, co cieszyło ją. Jeśli chodzi o Riddle'a to w ostatnim czasie obserwował poczynania Heleny i to w jaki sposób przygotowuje się do pierwszego wyzwania, o którym jeszcze nie miała żadnych informacji. Ślizgon był niesamowicie zły, że Helena dostała się do turnieju. Sam nie wiedział do końca dlaczego. Przecież nie bał się o nią. Powoli zaczął dopuszczać do siebie myśl, że jest zazdrosny.



Podczas popołudniowego patrolu Helena i Tom nie rozmawiali za wiele. Przemierzali korytarze jak za każdym razem siejąc grozę wśród rozbrykanych pierwszorocznych, a raczej Tom przerażał ich swoją postawą. Uczniowie korzystali z ostatnich promieni tamtego dnia przesiadując przy oknach i wyglądając za nimi tęskno w poszukiwaniu wspomnień dotyczących minionych wakacji. Nadchodził listopad wielkimi krokami niosąc ze sobą tony różnokolorowych, suchych liści ogałacających drzewa. Śpiewy ptaków były coraz rzadsze, zagłuszane przez świsty mroźnego wiatru. Jesienna 'metafizyka' ogarniała wszystkich z kolejna prócz Heleny. Ślizgonka uwielbiała tą porę roku. Chłód jednak nie mróz, krótsze dnia ale dłuższe noce, a przede wszystkim zbliżające się święto Duchów wprawiały ją w idealny nastrój, przez co uchodziła za jedną z wesołych w tym okresie osób. Oczywiście była szczęśliwa na swój sposób, nie starała się nikogo zarażać optymizmem, którego szczerze jej brakowało. Każdy przebywający w jej towarzystwie mógł po prostu stwierdzić, że Chambell jest jedynym w swoim rodzaju uosobieniem jesienni.

Helena rozglądała się za biegającymi pierwszorocznymi doszukując się w nich siebie z tamtych czasów, jednak jej wszystkie wspomnienia jakby wyparowały. Była tak zapatrzona w młodszych kolegów, że nie zauważyła nawet, kiedy Tom się zatrzymał. Tym samym idąca lekko za nim dziewczyna wpadła wprost na niego. Riddle zgromił ją nieprzyjemnym wzrokiem i położył palec na usta, by uświadomić jej, że ma być cicho. Helena nie wiedziała, o co mu chodziło. Uniosła pytająco brwi, ale on zignorował to i podszedł kilka kroków do dzieciaków śmieszkujących na korytarzu. Warknął, by się stamtąd wyniosły, a one jak poparzone odbiegły, dzięki czemu zrobiła się idealna cisza. Dało się jedynie usłyszeć oddech Heleny odbijający się echem od ścian. Wtedy dziewczyna wyjrzała delikatnie na drugi korytarz, gdzie zauważyła profesora Slughorn'a gadającego z Dumbledorem. Chambell wydawało się jakby nauczyciele nie chcieli, by ktokolwiek ich słyszał i od razu zrozumiała, dlaczego Tom tak się przyczaił. Usłyszała parokrotnie jak Dumbledore wymawia jej nazwisko i Riddle'a, co sprawiło, że również przyczaiła się za szerokim filarem nasłuchując uważnie.


-Albusie nie mam pojęcia jakim cudem Czara dokonała takiego wyboru.- odezwał się Slughorn odbierając od Dumbledore'a kawałek przypalonego pergaminu, który Helena od razu rozpoznała jako swoje zgłoszenie do turnieju.

-Horacy nie sądzę, żeby panna Chambell była w stanie sfałszować wyniki w przeciwieństwie do pana Riddle'a.- przyciszył głos Dumbledore, a Tom słysząc wypowiedź profesora zacisnął dłoń w pięść.

-Na brodę Merlina Albusie toż to absurd!- oburzył się głośno Horacy machając rękoma.

-Oby tak było.- pokiwał Dumbledore głową intensywnie nad czymś myśląc i głaszcząc się po brodzie.- Tak czy inaczej wolałbym, gdybyś obejrzał ten skrawek.- wskazał na trzymany przez Slughorna zwęglony pergamin.

-Tak naturalnie Albusie.- pokiwał pośpiesznie głową, po czym skierował się do lochów, a tuż po chwili Dumbledore wszedł do pomieszczenia, przy którym stali.


Helena nawet nie dostrzegła kiedy Tom zmienił kierunek. Chłopak był już w połowie korytarza, gdy zauważyła jego nieobecność. Przyjrzała mu się uważnie i dogoniła go zanim skręcił w prawe skrzydło. Żadne z nich nie odezwało się. Helena wyczekująco, jakby czekała na jakąś reakcje z jego strony, przyglądała mu się. Tom jednak niewzruszony kierował się w kierunku lochów prawdopodobnie chcąc dostać się do dormitorium. Chambell ruszyła za nim bez słowa. Tak jak jej się wydawało trafili do lochów, lecz Tom wcale nie miał zamiaru iść do siebie. Pozostawił Helenę na korytarzu wchodząc do gabinetu Slughorna i zamykając jej drzwi przed nosem z tajemniczym wyrazem twarzy i złośliwym uśmieszkiem, który nie wróżył nic dobrego.


  ✨  


Helena czekała na Tom'a w salonie wspólnym, gdyż domyśliła się w jakiej sprawie ślizgon poszedł do Slughorn'a. Riddle nie znosił, gdy ktoś tak robił. Czuł się w tedy obserwowany a to automatycznie irytowało go. Tak czy inaczej wszedł do salonu z wyraźnie zadowoloną miną, która zrzedła na widok siedzącej w ciemnym, skórzanym fotelu Heleny, która prawie przysypiała kojona przez dźwięk strzelającego drewna i przyjemnego ciepła pochodzącego od kominka. Tom przewrócił oczami, gdy tylko dostrzegł ją w kącie. Postanowił ją zignorować i przejść do dormitorium, lecz zanim doszedł do schodów, dziewczyna obudziła się pod wpływem skrzypnięcia podłogi.


-Tom?- odezwała się zachrypniętym głosem, który minimalnie rozczulił chłopaka, przez co odwrócił się na pięcie w jej stronę.

-Chambell.- odparł głosem wypranym z emocji.

-Byłeś u Slughron'a?- zapytała bardziej twierdząco.- Co ci powiedział?

-Z czasem stajesz się coraz bardziej ciekawska.- mruknął znudzony.

-Nie ja jedna.- mruknęła sama do siebie.- Co ci powiedział?- powtórzyła pytanie.

-Sądzisz, że ci powiem?- zakpił złowrogo.

-W końcu to było moje zgłoszenie. Mam prawo wiedzieć.- wzruszyła ramionami.

-Ostrzegę cię tylko raz Chambell.- warknął łapiąc mocno jej nadgarstek i przyciągnął ją do siebie, co przestraszyło ją.- Nie waż się dotknął mojego dziennika kolejny raz.- mówił przez zaciśnięte zęby starając się opanować złość, którą przełożył na siłę swojego uścisku na jej ręce.

-Co było na tym zgłoszeniu?- szepnęła tak cicho, jakby bała się, że Tom coś jej zrobi.

-Moje imię i nazwisko. Tuż za twoim, wypalone w połowie.- odparł takim głosem, jakby zaraz miał wybuchnąć.- Nie bez powodu Czara wylosowała akurat ten skrawek pergaminu Chambell.

-Nie wiedziałam, że...- starała się wytłumaczyć, lecz głos drżał jej mimowolnie.

-Ostatnie ostrzeżenie.- syknął i w końcu puścił jej nadgarstek, pozostawiając siny ślad, gdy do salonu weszli inni ślizgoni, więc przybrał swoją maskę obojętności.- Moja droga.- powiedział i posłał jej ostrzegawcze spojrzenie, po czym wszedł po schodach do dormitorium.

PROMISE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz