W końcu nadszedł ten dzień, gdy w Hogwarcie mówiono tylko o przyjeździe delegatów z innych szkół. Przez ostatni tydzień każdy skupiał się tylko na oficjalnym otwarciu turnieju, przez co uczniowie mniej skupiali się na nauce, a nawet nauczyciele zdawali się być bardziej wyrozumiali podekscytowaniem czterech domów. Przed wieczorną ucztą, gdy wszyscy zebrali się w Wielkiej Sali Helena, jak i zapewne inni uczniowie dostrzegli, że pomieszczenie wygląda inaczej. Przy stole nauczycielskim znajdowały się 3 puste siedzenia. Oprócz tego po prawej stronie Dippet'a znajdował się Minister Magii Leonard Spencer-Moon. Był on wysokim mężczyzną bez brody, wyglądał dość młodo. Miał jasne włosy podobne kolorem do Abraxas'a Malfoy'a. Ubrany był w gustowny granatowy garnitur i z tego, co Helena zdążyła zauważyć miał przy sobie czarny płaszcz i pasujący do niego melonik.
Wielka Sala udekorowana była we wszystkie kolory każdego domu, a za stołem nauczycielskim znajdował się dumny herb Hogwartu wyszyty na płachcie ciężkiego materiału. Wąż, kruk, borsuk i lew odpowiadały kolejno wymienionym stołom, gdzie siedzieli uczniowie uśmiechnięci od ucha do ucha, wyczekujący na wejście delegatów. W końcu odezwał się dyrektor Dippet i powitał wszystkich, po czym gestem dłoni otworzył wejście do Wielkiej Sali, przez które początkowo weszły uczennice Beauxbatons i w słodki, niewinny sposób wzdychały na powitanie kłaniając się w stronę każdego stołu, po czym rozeszły się na dwie strony i zajęły miejsca przy środkowych domach. Dziewczyny te były ładne i onieśmielały swoim wdziękiem. Miały na sobie niebieskie mundurki, a na ich głowach znajdowały się kapelusze zasłaniające ich czoła. Na stopach spoczywały nieco ciemniejsze pantofelki, które podczas chodzenia wydawały z siebie przyjemny stukot. Helenie rzuciła się w oczy jedna z dziewcząt tej szkoły, a była nią o wiele wyższa od innych uczennica. Miała ciemne, krótkie włosy i grzywkę, bladą cerę, wielkie czarne, jakby przejrzyste oczy i dość wydatny, zakrzywiony nos. Mimo swoich rozmiarów była dość zgrabna, ale na pewno Helena nie uznałaby jej za najładniejszą ze wszystkich dziewcząt.
Po nich o wiele bardziej interesujący występ przedstawili uczniowie tego samego domu. Byli oni przystojni, a hogwarckie uczennice wzdychały do nich i zachwycały się nimi. Mieli oni w większości dość jasne włosy i delikatne rysy twarzy. Uśmiechali się czarująco wprawiając dziewczyny w zawroty głowy. Mieli mundurki w kolorze ciemniejszym od tych dziewczęcych. Składały się ze spodenek do kolan, gdyż były one przystosowane do cieplejszego klimatu. Do kompletu były białe koszule i kamizelka pasująca kolorystycznie do spodenek. Na stopach mieli czarne lakierowane buty i białe podkolanówki, a na głowach kapelusze. Przedstawili oni jak potrafią kontrolować ptakami za pomocą magii, czym urzekli zauroczone hogwarckie uczennice i samego Dippet'a. Za nimi weszła urodziwa kobieta, która zapewne była dyrektorką tej szkoły. Miała ona długie włosy sięgające do pasa o kolorze truskawkowego blondu. Miała wyciągnięte rysy twarzy przez co wydawała się być surowa. Ubrana była w suknię o fiołkowej barwie, a na jej ramionach spoczywało futerko z fretek. Kobieta i jej podopieczni zostali powitani przez Dippet'a, po czym zasiedli na wyznaczonych miejscach.
Po chwili oczekiwania rozbrzmiał stukot ciężkich butów należących do uczniów Instytutu Magii Durmstrang. Chłopcy mieli krótkie włosy w większości ciemne. Niektórzy mieli brody, przez co wydawali się być starsi od uczniów Beauxbatons i Hogwartu mimo, że byli w tym samym, lub nawet podobny wieku. Ubrani byli w brązowe mundurki składające się ze spodni o wojskowym kroju i marynarki zapinanej na guziki aż pod samą szyją. Szaty były idealnie dopasowane do uczniów i udekorowane licznymi złotymi elementami. Na głowach mieli obszerne czapki z futrem, a co po niektórzy ubrani byli też w ciężkie płaszcze. Chłopacy przedstawili ich umiejętności panowania nad żywiołami, co według każdego przebiło prezentację poprzedniej szkoły. Za delegatami Durmstrangu wszedł potężny, groźnie wyglądający mężczyzna ubrany w podobną szatę do uczniów, jednak była ona ozdobiona o wiele bogatszymi elementami. Dyrektor tej szkoły miał krótkie włosy i brodę o ciemnym, intensywnym kolorze. Jego czarne oczy odbijały w sobie pochodnie oświecające wnętrze pomieszczenia, co dodawało mu przerażającego wyglądu. Mężczyzna uśmiechnął się do Dippet'a i podał mu rękę, którą Armando od razu uścisnął. Po tym krótkim przywitaniu delegaci Durmstrangu rozsiedli się.
-Moi drodzy.- odezwał się Dippet wesoło.- Mam zaszczyt przedstawić wam dyrektorkę Akademii Magii Beaubatons uroczą Pauline Dauvergne- przedstawił, a kobieta ukłoniła się dumnie.- Oraz dyrektora Instytutu Magii Durmstrang Gunter'a Ivalanowa.
-Niezły kawał chłopa.- mruknęła Larissa przyglądając się mównicy dyrektorskiej w zamyśleniu.
-Proszę o uwagę.- rozległ się głos dyrektora przebijając się przez szepty uczniów.- Mam jeszcze wiele ważnych rzeczy do przekazania.- kontynuował podsycając ciekawość we wszystkich.- Dla tych, co jeszcze nie wiedzą... w turnieju reprezentanci trzech szkół zmagać się będą z 3 zadaniami, niezwykle trudnymi. Tego kto wygra wszystkie zadania spotka niemała nagroda.- mówił dalej, a oczy uczniów rozszerzały się coraz bardziej z każdym jego słowem.-Turniej Trójmagiczny nie jest dla bojaźliwych i chyba zdajecie sobie z tym sprawę?- zapytał retorycznie, po czym zaprosił do mównicy ministra.- Resztę przedstawi wam dyrektor Departamentu Międzynarodowej współpracy Leonard Spencer-Moon.
-Turniej Trójmagiczny to nie zabawa.- zaczął ostro przyglądając się uczniom.- Od uczestników wymagana jest zimna krew, odwaga i spryt. Udział w turnieju może wziąć każdy, jednak pamiętajcie... gdy zostaniecie wybrani, nie będzie odwrotu.- skończył i skinął głową na dyrektora Dippet'a.
Profesor skierował się w stronę stojącego na środku stoliczka, na którym znajdowała się magiczna bariera przypominająca pięknie zdobioną wieżyczkę. Gestem różdżki usunął ją, a oczom każdego ukazała się niezbyt piękna, drewniana czara, w której po chwili zapłonęły niebiesko-białe płomienie przykuwające uwagę.
-Oto Czara Ognia! Każdy, kto chce wziąć udział w turnieju, musi napisać swoje imię na kawałku pergaminu i wyrzucić go w płomienie czary, do czwartku wieczorem.- poinformował wszystkich minister nadal chłodnym tonem.-Nie róbcie tego pochopnie! Jeśli czara kogoś wybierze, nie będzie odwrotu. Od tego momentu ogłaszam, że Turniej Trójmagiczny został rozpoczęty!
CZYTASZ
PROMISE ME
Fanfic----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- -Śmierć mi nie straszna, jest moim pobratymcem.- powiedziała dziarsko.- Ponieważ tylko sprytni potrafią ją przechytrzyć. Tom patr...