Rozdział 13

2.3K 57 0
                                    

Wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Było tu bardzo cicho. Ruszyłam niepewnie w stronę schodów. Zeszłam na dół. Po prawej stronie był jak mi się zadawło salon, stała tam duża, czarna skórzana kanapa rogowa, oraz 2 fotele. Jedna ściana była cała przeszklona, widać było przez nią las, a na tej na wprost kanapy wisiał wielki, płaski telewizor. Pod nim stała biała niska szafka, na której leżały różne konsole do gier.

Po lewej stronie znajdowała się przestronna kuchnia z wyspą, a na wprost schodów było wyjście z domu. Nie szłam tam jednak, obok schodów był korytarz, który prowadził do pokoju, do którego właśnie zmierzałam. Zapukałam do drzwi, denerwowałam się trochę. Długo nie czekałam aż ktoś otworzył mi drzwi i zaprosił mnie do środka.

To miejsce wyglądało jak dobrze wyposażony gabinet lekarski. Szafka z lekami, metalowy stół, mocne lampy i płytki na podłodze. Wczoraj nie zdążyłam się temu dobrze przyjżeć.

- Chodź tu. - Zawołał mnie. Do tej pory stałam i się rozglądałam po pomieszczeniu. On w tym czasie zdążył naszykować sobie jakieś rzeczy, nowe bandaże, płyn antybakteryjny i tym podobne. Podniósł mnie i posadził na stole, bo sama bym na niego nie weszła. - Coś Cię boli?

- Nie.

- O, nauczyłaś się mówić od wczoraj. - Udawał zdziwionego. Był sarkastyczny i niezbyt miły. Nie przychodziła mi żadna riposta, więc tylko wzruszyłam ramionami. - Yhm... Więc wracamy do punktu wyjścia..

Wziął moją rękę i nożyczki. Rozciął zawiązany kawałek bandaża i zaczął go odwijać. Im mniej go było na mojej ręce tym więcej krwi widziałam. Nie uszło to jego uwadze.

- Boisz się krwi? - Zapytał przerywając pracę.

- Nie. - Odpowiedziałam szczerze.

- Wyglądasz na conajmniej przerażoną. Nie zemdlej jak wczoraj.

- Postaram się.

Skończył mi odwijać rękę. Wyglądała okropnie, poharatana, w kilku miejscach zszyta, częściowo gdzieniegdzie jeszcze sączyła się krew. Po zewnętrznej stronie wcale nie było lepiej.

- Teraz będzie bolało. - Powiedział z szyderczym uśmiechem. Widział moje przerażenie w oczach. Wziął jakiś płyn i spryskał mi całą rękę. Delikatnie zaszczypało, ale bez dramatu. Potem wziął jakąś maść i zaczął smarować każde rozcięcie. Kiedy skończył zaczął znów zawijać mi rękę. Zabrał się za następną. Ta wyglądała już o wiele gorzej, miała więcej szwów. Rozpoczął tą samą procedurę, na koniec zajął się klatką piersiową. Kiedy zdjął bandaże nie zareagował w żaden sposób na widok moich nagich piersi. Profesjonalnie zabandażował moją klatkę.

- Dziękuję. - Powiedziałam cicho kiedy skończył.

- Nie ma za co. Taka praca. - Odpowiedział kiedy sprzątał.

- Praca? Myślałam że zajmujesz się czymś innym.

- Z wykształcenia jestem chirurgiem. Ma to jak widać dużo wspólnego z tym czym się zajmuję.

- Jesteś po studiach? Nie wyglądasz.

- A jak według Ciebie wygląda osoba po studiach na takim kierunku? - Zapytał przerywając pracę.

- Nie powiedziałabym że zajmuje się czymś takim... Poza tym młodo wyglądasz.

- Ile mam lat, jak myślisz?

- Po studiach i specjalizacji powinieneś mieć około 26... - Powiedziałam niepewnie.

Uśmiechnął się. - Mam 23. Zrobiłem 7 lat w 3.

- Nie możliwe

- Miałem dobrą motywację.

- Jaką? - Coraz bardziej się rozkręcałam w rozmowie

- Pieniądze.

Spojrzałam na niego i pokiwałam głową.

- Idź już, Wojtek na Ciebie czeka.

Opuściłam "gabinet lekarski" i niemal od razu zderzyłam się z klatką piersiową Wojtka.

WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz