Rozdział 30

2K 48 13
                                    

Weszliśmy do pierwszego sklepu. Wybrałam kilka bluzek, nowe spodnie, buty, bluzę i kurtkę zimową. Kiedy dotarliśmy z tym do kasy wydarzyło się coś dziwnego. Wojtek zaczął flirtować z kasjerką.

- Do zapłaty będzie 568, 44 gr. - Powiedziała.

- Kartą. Dasz mi swój numer? - Posłał jej uwodzicielski uśmiech, a mnie oczy prawie wyszły z orbit.

- Oh, a co na to Twoja dziewczyna? - Spojrzała na mnie.

- To nie jest moja dziewczyna, tylko kuzynka. Dawno się nie widzieliśmy i zaproponowała mi zakupy... Ech kobieta... Może opowiem Ci o tym dzisiaj przy kawie jak skończysz pracę? Przyjadę po Ciebie? - Miał laskę okręconą wokół palca, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

- Hihi no w porządku. - Zaśmiała się przyjmując płatność, a ja stałam i się uśmiechałam. Napisała coś na kartce i dała ją Wojtkowi. Zauważyłam ciąg cyfr i jakieś litery, pewnie imię. Ciekawe...

- Miłej randki. Jemu jeszcze zdążę to powiedzieć. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny modląc się, żeby nie usłyszała jadu w głosie.

- Dziękuję, masz uroczą kuzynkę. - Zwróciła się do Wojtka, który się zaśmiał i pożegnał z blondyną. Zaraz po opuszczeniu sklepu wybuchłam.

- Co to było?!

- Nie drzyj się. Ja tu pracuję.

- Serio? Teraz?

- A dlaczego nie? Widzisz ile tu dziewczyn? - Niestety miał rację.

- I spotkasz się z nią dzisiaj?

- Raczej oddam tą wątpliwą przyjemność chłopakom. A jak się uda, to nie tylko ona się nawinie. Mam zamiar zdobyć przynajmniej 10 numerów.

Nie kontynuowałam już dłużej tej rozmowy. Zakupy trwały w najlepsze. Kiedy wróciliśmy i jakoś załadowaliśmy zakupy w śmieszny bagażnik sportowego auta, wsiedliśmy na swoje miejsca. Wojtek wyjął ze swojej kieszeni garść karteczek i zaczął je liczyć.

- 14. - Powiedział dumny.

- O, wow. - Sama byłam zaskoczona. - Jak to chcesz rozegrać?

- Zadzwonię do każdej i powiem, że przyjedzie po nią kolega moim autem. Jak się nie zgodzi to sam się pofatyguję, ale raczej nie będzie takiej potrzeby. To puste laski. - Kiedy jakiś czas nie odpowiadałam, odpalił silnik i wyjechał z parkingu. - Kiedy przestałaś się martwić ludźmi?

- W sumie to nie wiem. Jakoś tak nagle samo to zniknęło.

- To dobrze. Chcesz zobaczyć miasto?

- A Ty nie jesteś zmęczony po trasie?

- Ja spałem całą noc. Nie jestem kierowcą.

- Ahm.

- To chcesz?

- Czemu nie.

Przeszliśmy się po starówce, i w okolicy zoo. Objechaliśmy całe miasto, aż słońce zaczęło chylić się ku zachodowi.

- Jak będziesz chciała, to jutro też możemy tutaj przyjechać.

- Nie nie, wystarczy stresu na ten tydzień.

- Na ten tydzień? Haha mała, ja się jeszcze nie rozkręciłem z atrakcjami.

- To co jeszcze dla mnie przygotowałeś?

- Zobaczysz. - Powiedział tajemniczym głosem. - Jak na razie jedziemy do domu.

Dojechaliśmy do świateł. Zobaczyłam obok nas radiowóz i serce zabiło mi szybciej. Modliłam się w duchu, żeby zielone zapaliło się jak najszybciej. - Oczywiście nie uszło to uwadze Wojtka.

WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz