Poleżeliśmy jeszcze chwilę, jednak przyjemna chwila musiała kiedyś minąć.
- Ubieraj się.
- Co? Po co?
- Jedziemy gdzieś
- Gdzie?
- Zobaczysz, tylko ciepło się ubierz.
Zdziwił mnie. Była godzina 23, gdzie on chciał jechać? Założyłam termiczne ciuchy, żeby mi było ciepło, po chwili byłam gotowa do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu, ruszyliśmy w drogę. O dziwo, skręciliśmy do starego, znanego mi budynku. Terenowy samochód bez problemu poradził sobie na wąskiej ścieżce.
- Po co tu jedziemy?
- Zobaczysz. - Odpowiedział tajemniczo.
Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy na dach. Coś słyszałam. Strzały?
- Co się dzieje?
- Nic. Posadził mnie na jednym z kominów i usiadł obok. - Patrz tam. - Wskazał w stronę miasta. Na niebie stopniowo zaczęły się pojawiać jakieś kolorowe kształty, było ich coraz więcej.
- Co to? - Spytałam.
- Fajerwerki. Szczęśliwego Nowego Roku kochanie. - Mówiąc to wyjął spod kurtki małą butelkę szampana, którą wstrząsnął. Korek z hukiem odleciał gdzieś w dal, trochę piany się polało i podał mi butelkę. - Nie jest najdroższy, ale dobry. - Wzruszył ramionami.
- Mamy Nowy Rok?
- Dokładnie. 2019 jeśli pytasz. - Mocno mnie pocałował. - Za Nowy Rok! - Wziął ode mnie butelkę, podniósł ją na znak toastu, po czym opróżnił połowę podając mi znów butelkę.
- Chyba nie powinieneś pić... Masz mnie bezpiecznie zawieźć z powrotem do domu.
- Odrobinka szampana jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Napij się ze mną. - Wzruszyłam ramionami i przechyliłam butelkę. Poczułam słodki, gazowany smak. Ale zaraz. Gdzie alkohol?
- Co to za siki?
- No jak to? Nie znasz tego? - Wziął telefon i włączył latarkę świecąc na butelkę.
- Serio? Piccolo? - Zapytałam z podniesioną brwią.
- No co? Dobry jest. Poza tym prowadzę. - Puścił mi oczko. Wzięłam jeszcze kilka łyków. Faktycznie nie było złe.
Siedzieliśmy chwilę patrząc jak nad miastem unosi się mnóstwo kolorowych światełek. Co prawda było daleko, ale większość było dobrze widać.
- Chcesz postrzelać? Mam kilka.
- Zawsze się bałam, że mi wystrzeli w ręce...
- Po to się je rzuca. - Zaśmiał się i wyjął z kieszeni zapalniczkę i małą petardę. - Odpal i rzuć. Nie wybuchnie mocno. - Przełknęłam ślinę, jednak zrobiłam jak mówił. Odpaliłam i rzuciłam prawie na sam brzeg dachu. Kiedy strzeliła mocno podskoczyłam. Poiskrzyła się trochę na czerwono, a potem zgasła. - Takie straszne? - Mocno mnie przytulił.
- No w sumie nie. - Wzruszyłam ramionami. Wystrzelał wszystkie jakie miał.
- Idziemy do domu?
- Jasne,zimno jest.
Następnego dnia Wojtek postanowił odwiedzić ciężarną kobietę. Oczywiście byłam z nim cały czas. Kobieta była przerażona, chociaż trzymana w dobrych warunkach. Kiedy mieliśmy wychodzić, zadzwonił jej telefon. Dzwonił jej mąż.
- No i jak Ci idzie? - Odebrał Wojtek. - Taak? Szybko coś. Dobra, przyjedź pod bramę, zaraz tam będę. Żadnych sztuczek. - I rozłączył się. - Weź ją do tej szopy z drewna. Chłopaki Ci pomogą. - Zwrócił się do mnie, po czym wyszedł z pokoju.
CZYTASZ
Wycieczka
Teen FictionCześć! Mam na imię Emilia, mam 19 lat. Niedawno odbyła się wycieczka do Czech. Nie miałam pojęcia że to co usłyszę w telewizji odbije się na mnie w rzeczywistości, a wycieczka okaże się koszmarem.. A może najwspanialszą przygodą..? Przeczytajcie moj...