Rozdział 52

1.6K 41 4
                                    

Cały dzień snułam się po pokoju jak trup. Nie wiedziałam jak mam się zachować w stosunku do wczoraj. Zeszliśmy wieczorem na dół, gdzie siedzieli chłopaki. Był tam też Michał. Trochę się spiął, jak zobaczył Wojtka. Spojrzał na niego gniewnie, a potem unikał jego wzroku.

- O, siema, jak głowa? Bo moje biodro wciąż boli. - Odezwał się atrakcyjny brunet.

- Bo miękka cipa jesteś. - Zaśmiał się Wojtek.

- Przynajmniej po jej wczorajszym komentarzu wiem, że mam większego. - Zaśmiał się, za co dostał z otwartej dłoni w głowę.

- Oddać Ci?

- Nie masz takich jaj.

- No, ale co innego mam większe. - Zaśmiał się znów.

- Chłopaki, przestańcie, zachowujecie się jak dzieci. - Odezwał się Michał.

- A Tobie co jest? Zmiana nastrojów jak przy okresie?

- Może. - Odpowiedział krótko, po czym wstał, rzucając mi szybkie spojrzenie. Wyszedł z salonu, poszedł do swojego pokoju zabiegowego.

- Co mu się stało?

- Widział wczoraj coś, czego nie powinien widzieć i jest teraz trochę zły.

- Mogę iść z nim pogadać? - Spytałam cicho.

- Nie sądzę, że to najlepszy...

- To nie grasz z nami? - Spytał smuty ten od biodra, przerywając Wojtkowi.

- Jasne, że gram, tylko jak wrócę. - Potargałam mu włosy i spojrzałam na Wojtka. Kiwnął tylko głową, żebym poszła.

Wstałam z kanapy i poszłam w stronę, w którą oddalił się Michał. Myślałam, że będzie w swoim pokoju na parterze, jednak go tam nie zastałam. Siłownia? Sprawdźmy. Otworzyłam drzwi. Jeszcze nie widziałam tylu chłopaków tutaj! Pierwszy w oczy rzucił mi się Adam.

- Hej, nie było tu może Michała?

- No hej... Był, trochę wkurzony, poszedł na mniejszą salę, pewnie się wyładować waląc w worek... A co się stało?

- Nic, potrzebuję z nim pogadać.

- Jasne. - Wrócił do swoich ćwiczeń, a ja poszłam we wskazanym kierunku.

Otworzyłam drzwi, i zobaczyłam go, jak tłucze w worek bokserski. Latał na wszystkie strony. Po cichu weszłam i zamknęłam drzwi, opierając się o nie. Nie słyszał mnie? Nie przestawał uderzać. Czasem nawet kopał ten worek. Skąd w nich wszystkich tyle siły. Jedak teraz zaczął uderzać jeszcze mocniej. I jeszcze. Boże, mnie by tym zabił. Albo sama bym siebie zabiła jakbym chciała tak uderzyć. Piękny półobrót, jakiego ja jeszcze nie wyćwiczyłam i worka nie ma na haku. Uderzył w ścianę kawałek dalej. Mało tego, haka nie ma w suficie, a Michał energicznie pociera włosy.

- Ładny cios. - Skomentowałam, na co gwałtownie się odwrócił.

- Długo tu jesteś?

- Jakiś czas. - Podeszłam do niego, kiedy wytrzepywał ostatnie resztki tynku z włosów. - Co Cię tak zdenerwowało? Jak tylko zeszliśmy widać było, że ciśnienie Ci skoczyło.

- Dziwisz mi się? Widziałem, co wczoraj Ci zrobił.

- Ale on nic nie zrobił... - Chciałam go bronić. W mgnieniu oka założył mi dźwignię na rękę, ale tak delikatnie, że nawet nie mruknęłam.

- Też Ci właśnie nic nie zrobiłem. - Powiedział puszczając.

- Tak, tylko... To była moja wina... - Zbliżyłam się do Michała, strącając biały pył z jego ramienia. - Cały jesteś brudny.

WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz