Rozdział 57

1.3K 34 5
                                    

"- Wróciłem z ojcem do domu, całą drogę milczał. Weszliśmy do jego gabinetu, gdzie znalazłem narkotyki. Po raz pierwszy byłem tam legalnie. Usiadł na swoim fotelu i patrzył przez okno, a ja stałem i czekałem jak na ścięcie. Nie odzywał się dłuższy czas.

- Masz mi coś do powiedzenia? - Zapytał łagodnie. A gdzie jego nerwy? Wstał, nalał sobie whisky do szklanki, usiadł z powrotem. Tak umiał tłumić w sobie emocje i tak kłamać, że byłem w szoku.

- Chyba tak, tato... - Powiedziałem niepewnie.

- Więc mów. Usiądź sobie, bo zaraz mi tu zemdlejesz. - Wskazał na małą sofę pod ścianą. Podszedłem do niej chwiejnym krokiem i ciężko na nią opadłem.

- Od czego by tu zacząć...

- Od początku.

- Cóż... Odciąłeś mnie od kasy, myślałem jak zarobić, poznałem Araba oraz staruszkę, staruszka dała mi pieniądze na podróż do Araba, który chciał kupić moją dziewczynę, wróciłem do Polski jak najszybciej, myślałem, że nikt się nie zorientuje, a wpadłem już pierwszego dnia... - Nic się nie odezwał. Brwi podskoczyły mu do góry, kiwał na to wszystko głową, ale milczał. To było najgorsze. Oczekiwanie aż coś powie.

- Po co aż tak Ci były te pieniądze? - Zapytał po chwili.

- W zasadzie nie wiem. Źle się bez nich czułem, a chciałem mieć własne źródło dochodu, a nie być tylko na Twojej łasce... - Zaciąłem się. Znów cisza.

- A za ile ją sprzedałeś?

- 15 tysięcy euro... - Przechylił resztę, tego, co miał w szklance.

- Podejdź tutaj. - Serce zabiło mi szybciej. Nogi miałem jak z waty, podszedłem do niego. Szklanka rozbiła się na mojej głowie, byłem w szoku, że jeszcze żyję. - Plan był dobry, ale wykonanie chujowe, głąbie.

- Przepraszam, uczę się.

- Czego Ty się kurwa uczysz? Twoje ambicje kończą się na tym, żeby zostać gangsterem jak ja? Nie tak Cię wychowywałem! Miałeś nic nie mieć z tym wspólnego, a tu proszę, w wieku lat 16! 16, czy Ty słyszysz jak to brzmi?! Wywiozłeś dziewczynę do Arabów, za 15 tysięcy!! Czy Ty w ogóle pomyślałeś co Ty robisz? Co z policją, co z ludźmi z jej otoczenia?

- Nie wiedziałem...

- Nie wiedziałeś, i to może nas dwóch teraz słono kosztować. Co Ci w ogóle strzeliło do tego pustego łba! - Tym razem zdzielił mnie ręką.

- Jak Ty robisz te swoje interesy, to się to wydaje takie proste! Jesteś moim ojcem, całe życie byłem w Ciebie zapatrzony jak w obrazek, nie bądź na mnie zły, że we wszystkim próbuję być jak Ty! - Na chwilę zamarł. - Z kogo mam brać przykład? Z matki? Siedzi tylko w domu i Ci usługuje! Nawet się odzywa tylko wtedy, kiedy jej pozwolisz! - Tym razem dostałem w twarz, czego się zupełnie nie spodziewałem.

- Panuj nad językiem chłopcze! Nie bądź jak ja. Nie chcę, żebyś taki był. Nie niszcz sobie życia. Ty nie chcesz taki być! - Ostatnie zdanie powiedział podniesionym głosem.

- Masz rację. Nie chcę być jak Ty. - Wtedy nauczyłem się swojego wzroku mordercy. Kiedy na niego spojrzałem, widziałem lęk w jego oczach. - Chcę być od Ciebie lepszy. - Powiedziałem i wyszedłem z jego pokoju trzaskając drzwiami. Poszedłem do siebie, nie wziąłem wiele. Zaledwie to, co zmieściło mi się do plecaka, kilka ciuchów, kasa. Spotkałem jeszcze matkę przy wyjściu. Wymieniliśmy tylko spojrzenia i wyszedłem z domu kierując się w stronę starej kamienicy."

- Mocne. - Powiedziałam, kiedy zamilkł na trochę dłużej.

- Byłem trudnym dzieckiem.

- Co było dalej? Co z policją, ze szkołą i z babcią?

- Z ojcem widziałem się od tamtego czasu raz, właśnie na wspólnym przesłuchaniu. Nie wyparł się wersji, którą powiedział w szkole. Zyskał tym w moich oczach szacunek i podziw. Jeszcze bardziej chciałem być jak on. We wszystko wciągnąłem biednego Michała. Razem pomału budowaliśmy to, co się zaczęło moim jednym wybrykiem, nasze małe imperium władzy. Szkołę rzuciłem załatwiając lewe papiery, że niby mnie przenieśli, Michał to samo. Spiknęliśmy się z jedną grupą, która też mieszkała w Warszawie...

- W Warszawie?

- Dużo się przeprowadzaliśmy...

- Okej, nie ważne.

- Bawiliśmy się trochę w narkotyki, ale najbardziej mnie kręciły te dziewczyny. Zacząłem budować stopniowo coraz większą grupę, szef tej poprzedniej stał się moim podwładnym. Zajęło mi 2 lata, żeby potrząsnąć Polską. Stawałem się w tym coraz lepszy. Miałem około 18 lat, kupiłem to miejsce, zacząłem budować dom, wielki dom. Wtedy był dla mnie bardzo ciężki okres, bo babcia zachorowała. Płaciłem za najlepszych lekarzy, w najlepszych klinikach, jednak była już po prostu stara. Nie było sposobu, żeby ją uratować i zmarła. Byłem wtedy przy niej, trzymała mnie za rękę. To nie był pierwszy raz, kiedy miałem styczność, ze śmiercią, ale ta zabolała mnie najmocniej. Długo się po tym zbierałem, jednak jak już mi się to udało, na moim koncie już było kilka milionów. Przez kilka miesięcy w ogóle w to nie ingerowałem. Moi ludzie zaczęli na mnie zarabiać. Powstało spięcie między mniejszą grupą, która się o coś sapała, wybiłem wszystkich. Mając 19 lat stałem na szczycie Polskiej mafii, jakiej nie było od czasów tej Pruszkowskiej. Kraj i świat stały przede mną otworem. A Michał cały czas był przy mnie. Po 3 latach odezwał się mój ojciec. Przyjechał do mnie, kiedy moja mała willa już stała. Ugościłem go, oprowadziłem, opowiedziałem co się działo przez moje 3 lata, zapytałem o jego 3 lata. Rozmawialiśmy tak oficjalnie, jeden próbował przebić drugiego poziomem szacunku z jakim się odnosił. Siedzieliśmy pewnego wieczoru popijając whisky. Paskudna była, ale tak wypadało. Rozmowa zeszła na niebezpieczny tor, jednak jej technikę miałem już doskonale wyćwiczoną.

"- Doszedłeś na szczyt. Jak się z tym czujesz? Będąc na miejscu, na którym ja kiedyś byłem?

- Doskonale wiesz, jakie to uczucie, cóż mogę Ci więcej powiedzieć.

- Niestety, nie wiem.

- Jak to nie wiesz? - Zapytałem zdziwiony.

- Ano, nie wiem. Każdy ma inne odczucia.

- Tato, jesteśmy tacy sami. Dobrze wiesz, co mi towarzyszy, strach, euforia, triu...

- Nie jesteśmy tacy sami. - Przerwał mi.

- Jak to? - Zdziwiłem się jeszcze bardziej.

- Jesteś lepszy. - Kiwnął głową w geście uznania, po czym uniósł szklankę na znak toastu i wypił całą jej zawartość"

- Wow... - Nie mogłam powiedzieć nic więcej.

- Uff, nie śpisz... Już się bałem, że przynudziłem.

- No co Ty, to jest niesamowita historia! W 3 lata osiągnąłeś wszystko...

- Ale jaką drogą..

- Czemu nie lubisz o tym mówić? A te słowa od Twojego ojca? Niesamowite.

- Nie wydaje mi się to jakąś mega historią.

- Przynajmniej masz o czym mówić. Moje życie zaczyna się dopiero w momencie, kiedy poznałam gangstera.

WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz