Rozdział 49

1.4K 43 11
                                    

Następne kilka dni było dla mnie jak największa męczarnia. Żyłam o samej wodzie, pomimo, że chłopaki mnie odwiedzali z jedzeniem. Wojtek pojawił się tylko raz, żeby zabrać kilka swoich rzeczy. W międzyczasie poprosiłam Adama o swojego pająka. Najciekawszym zajęciem było patrzenie, jak mój pupil się nie rusza. W głowie i w sercu miałam totalną pustkę. Nic nie mogło mi poprawić humoru.

- Dzisiaj też nie chcesz nic jeść? - Zapytał Michał, kiedy wieczorem przyszedł sprawdzić, czy żyję.

- Nie. - Odpowiedziałam krótko. Nie chciałam z nikim rozmawiać.

- A jest coś co byś chciała?

- Nie.

- Na pewno? - Spytał, siadając na łóżku, kiedy ja leżałam obok.

- Tak.

- Wow! W końcu jakaś twierdząca odpowiedź! - Ucieszył się, na co nic nie odpowiedziałam. - Chcesz szczeniaczka?

- Po co? - Usiadłam ze zdziwienia.

- Nie wiem. Laski lubią małe szczeniaczki. Na poprawę humoru.

- Nie, dzięki.

- Kotka?

- Nie.

- Chomika?

- Przestań. - Już mnie wkurzył.

- To może nowy samochód?

- Nic od was nie chcę! - Już byłam bliska płaczu, oczy mi się zaszkliły. Zobaczył to.

- Chcesz, żebym sobie poszedł?

- Tak, tego właśnie chcę.

- Jesteś pewna?

- Tak.

- A może chcesz się przytulić? - Tego się nie spodziewałam. No i pękłam i zaczęłam płakać. Ehh głupia ja. - No już, chodź tu. - Powiedział i przyciągnął mnie do siebie.

- Co u Wojtka? - Palnęłam, zanim się zastanowiłam.

- Mam być miły, czy szczery?

- Szczery.

- Ciężko mu. Jesteś na wyciągnięcie ręki, ale nie może się do Ciebie zbliżyć, nawet Cię zobaczyć. Powiedział, że da Ci czas, i Ci go daje, jednak on też na tym cierpi.

- Chcę się z nim zobaczyć.

- Co? - Zapytał zszokowany.

- Chcę go zobaczyć i z nim pogadać. Może tu przyjść?

- Jasne, jak mu o tym powiem, będzie wniebowzięty.

- To idź. - Przetarłam łzy ręką.

Michał wyszedł, a po chwili do pokoju wszedł Wojtek. Wyglądał jak zwykle dobrze. Tylko brakowało mu uśmiechu i tej złośliwej iskry w oku. Oparł się o drzwi, wahał się, czy do mnie podejść, czy co ma zrobić. Jednak po krótkim czasie milczenia odezwałam się.

- No chodź tu. - Poklepałam miejsce na łóżku obok siebie. Podszedł i usiadł na łóżku, jednak nie spojrzał na mnie, tylko gdzieś w dół, w przód, w bok. Unikał mojego wzroku. Położyłam mu dłoń na nodze. Spojrzał na nią.

- Nie zdjęłaś pierścionka... - Powiedział cicho.

- I doszłam do wniosku, że nie zamierzam. - Oparłam czoło o jego ramię. Co nie spotkało się z żadną reakcją. Co się stało? - Co jest?

- Hm? Nic nie jest. Cieszę się.

- Jakoś... Nie widać... - Dalej unikał mojego wzroku. - Wojtek, co jest... - Złapałam jego policzek i chciałam obrócić jego głowę w swoją stronę, ale mi nie pozwolił. - Ej, co się stało. Chyba nie płaczesz... - Spytałam podejrzliwie.

WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz