Spotkanie po latach

1.6K 77 0
                                    

Gdy Tony dostał sygnał alarmowy od Thora, bez chwili zawachania ruszył mu na pomoc. Po mimo protestów ze strony Pepper wyleciał w kosmos by pomóc przyjacielowi. Lecąc zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno nie naraża się na zbyt duże niebezpieczeństwo. Za kilka miesięcy miał zostać ojcem, a teraz nachodzi go myśl, że taka akcja ratunkowa w kosmosie nie gwarantuje bezpiecznego powrotu na Ziemię. "Cholera" przeklnął sobie w myśli i włączył turbo prędkość w swojej zbroi. Kochał Pepper, ale nie mógł nie zareagować na wołanie o pomoc przyjaciela.
***
Dotarł na miejsce katastrofy szybko, tylko dzięki ostatniemu upgread'owi kostiumu, który pozwalał bez problemu wejść w nadprzestrzeń i wylecieć po drugiej stronie kosmosu.
To co zobaczył zszokowało go. Ogromny statek, bardzo podobny do tego którego widział 6 lat temu w Nowym Jorku. "Nie możliwe" pomyślał, a cichy głosił w jego głowie mówił żeby wracać do domu, do Pepper. Ale stłumił go i powoli podleciał bliżej. W tej chwili żałował, że nie zainstalował ekranów maskujących w nowej zbroi. Mały rozerwany na kawałki prom turystyczny z którego wysłano sygnał alarmowy wyglądał jak cmentarz. "Przyleciałem za późno" przestraszył się, ale wtedy wewnątrz statku dostrzegł ruch. Coś wielkiego poruszało się po pokładzie, w pierwszej chwili nie dokładnie widział co się dzieje, lecz zamarł gdy dotarło do niego na co patrzy. Thor leżał na ziemi bez oznak życia, wokół niego chodził ogromny mężczyzna kolorem przypominającym śliwkę, a w jego kierunku szedł... Loki. "To nie możliwe" pomyślał. Był pewny że on nie żyje. Pamiętał to dziwne uczucie, które poczuł gdy dowiedział się że brat Thora jest martwy, z jednej strony czuł ulgę, bo wiedział że nikt nigdy nie dowie się o ich przelotnym romansie, a zwłaszcza, że nie dowie się o nim Pepper. Z drugiej strony czuł smutek, ponieważ chwile, które razem spędzili bardzo mu się podobały. Teraz gdy ponownie go zobaczył po niemal 6 latach, czuł strach, zaskoczenie i odrobinę ekscytacji. Z zamyślenia wydawały go krzyki dochodzące ze statku. Wielka Śliwka, kim kolwiek była, złapała Lokiego za gardło i raczej nie zamierzała puścić. To był impuls. Tony rzucił się w ich stronę i bez chwili namysłu, zaatakował Śliwkę, która okazała się jeszcze większa niż wydawało mu się wcześniej. Wystrzelił wrogowi z działa w tył głowy. Loki spadł na ziemię dusząc się, ale wydawało się, że przeżyje. Pan Śliwka za to był od Tonego znacznie silniejszy, co odczuł boleśnie po mimo zbroi.
-Musimy uciekać!- krzyknął Loki resztkami sił. "Ma rację" pomyślał Tony. Z czymkolwiek walczył, szanse że wygra były niemal zerowe. Zrobił więc szybki unik przed kolejnym ciosem Śliwki, złapał Lokiego i nieprzytomnego Thora pod rękę i skoczył w nadprzestrzeń. Gdyby nie fakt, że jego "pasażerowie" byli bogami, prawdopodobnie nie przeżyli by tego skoku.
*

**
Chwilę później byli już nad Stark Tower, niestety silniki zbroi nie działały już sprawnie więc lądowanie było twarde. Thor odzyskał już przytomność i teraz we trójkę leżeli na balkonie wieży i wpatrywali się w rozgwierzdżone niebo, obolali po walce i niebywale zmęczeni.
Dziękuję - powiedział Loki patrząc na Tonego.

TOKI | frostironOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz